Ewa Kopacz zadziwiła. Podsumowała pół roku swoich rządów w 10 minutach wystąpienia. To jest prawdziwa pigułka. A jeszcze bardziej zadziwił Jarosław Kaczyński, który zrecenzował premier Kopacz przed jej wystąpieniem (przed dziełem). Klasyczne lanie wody przez prezesa – zastosował lewatywę (bez mydła).
Ale to nie prezes jest ważny, tylko premier Kopacz. W sferze społecznej osiagnęła zadziwiająco dużo. Nieco ucywilizowała Polaków, bo przeprowadziła wbrew skansenowi konwencję antyprzemocową, z rządu wyszedł projekt ustawy in vitro, ciągle reformowana jest służba zdrowia, która nigdzie na świecie nie została ostatecznie zreformowana (taki jej urok).
Wzrosło zatrudnienie (ponad 16 mln Polaków ma pracę), ponoć najwyższe po 1989 roku. Na wojsko przeznacza się 2 proc. PKB, itd.
Ewa Kopacz kontynuuje rządy Donalda Tuska, ale wydaje się być skuteczniejsza w realizacji zamierzeń, a słabsza wizerunkowo (Ostachowicz lepszy od Kamińskiego).
Opozycja też ma niejakie sukcesy, należy je odczytywać a rebours. Prawo i sprawiedliwość usadziło (nieprawomocnie) Mariusza Kamińskiego na 3 lata. Kaczyński będzie za to wdzięczny, bo to dla niego balast wyniesiony z IV RP.
Same sukcesy – rządu i opozycji.
