W błyskawicznym tempie dociera do nas wszystkich świadomość, że system zabezpieczeń pasażerskiego samolotu , tym razem obrócił się przeciwko pasażerom, wydając ich śmierci.
W ostatecznym rozrachunku. Zawiódł w sytuacji absolutnie ekstremalnej. Zawiódł dzięki zaawansowanej technice , w starciu z pojedyńczym desperatem. Szaleńcem , obłąkanym ? Tego zapewne , także się dowiemy , chyba że kamuflaż był perfekcyjny. Wtedy skażemy się na spekulacje, domysły , katalog absurdów zostanie uruchomiony. Ale ja nie o tym.
Sens teorii tzw. rozszerzonego samobójstwa , wyczerpał się właśnie. Trudno wytłumaczyć zbiorowego mordercę określeniem samobójcy. To staje w opozycji do zdrowego rozsądku.
Dwudziestoośmioletni , dobrze ułożony , znakomicie wyszkolony dla potrzeb sprawności w wybranym przez siebie zawodzie - zawodzi. Zatem, kto ? Profesjonalista. Oraz - niechaj to pojmiemy - absolutny PAN ŻYCIA I ŚMIERCI.
Każdy zawód obciążony jest ryzykiem dostępu do niego jednostek powichrowanych , podatnych na impuls, po którym nie ma już powrotu. O czym myślał ten człwiek na chwilę przed spotkaniem z górą ? Może odczuwał mega-satysfakcję.
Czy świadomość panowania nad życiem i śmiercią , bez możliwości odwrotu , upowszechni się u desperatów , gdy dojdą własnym konceptem , że oto zostali odrzuceni, wyalienowani, czegoś pozbawieni , zatem czas na wyrównanie rachunków z resztą ludzkości ?
Humanizm przegrywa ponownie z nieuniknionym postępem technologicznym. Tu warto by się mylić.
Komentarze