Stary Stary
959
BLOG

Niewierność

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 39

Papież Franciszek zadziwił wiernych Kościoła, kiedy w maju ubiegłego roku oświadczył, że raj jest dostępny dla wszystkich ludzi zaangażowanych w czynienie dobra, także ateistów. Rzecz natychmiast zdementował rzecznik Watykanu, oświadczając że "ateiści idą do piekła, jeśli nie akceptują Jezusa Chrystusa, jako Pana i Zbawiciela". Jak to wygląda w świecie? Oto w miarę wzrostu dobrobytu przyrasta odsetek ludzi przekonanych, że religia nie jest warunkiem moralności. Więcej, im młodsi respondenci, tym częściej pada takie stwierdzenie, także jest znacząco częstsze wśród ludzi lepiej wykształconych.

Wskaźnik rozwoju społecznego (HDI) ustalany w przedziale od zera do jedności na podstawie długości życia przedstawicieli ocenianej społeczności, przeciętnej liczby lat edukacji dzieci i młodzieży, jednostkowego dochodu narodowego daje obiektywny przegląd dobrostanu. Polska jest w tym rankingu na 39. miejscu  w świecie. Wyprzedza nas w dawnych demoludach Estonia, Słowacja, Węgry, my zaś jesteśmy przed Litwą, Łotwą, Chorwacją, Bułgarią, Rumunią. Nasz roczny przyrost wskaźnika daje nam w tym względzie 64. miejsce w świecie. W Europie wyprzedzamy tylko Grecję.  

Jeżeli się ze sobą zestawi odsetek ludzi przekonanych, że wiara nie jest warunkiem moralności i wskaźnik rozwoju (HDI) widać bardzo istotną korelację. Im większy dobrostan, tym więcej ludzi jest przekonanych o tym, że ateizm nie jest kwalifikacją do piekła. Aliści im mniejszy roczny przyrost wskaźnika dobrobytu, tym więcej ludzi wierzy w ateistyczną moralność. Wynika z tego, że mieszkańcy religijnych, a ubogich społeczności silniej prą do dobrobytu. Zmierzaliby tedy ku ateizacji? Z drugiej strony sama natura wskaźnika ogranicza wielkość przyrostów w jego wartościach bliższych maksymalnej. 

Zawsze jest istotne pytanie, co jest warunkiem czego? W tym przypadku powstaje pytanie czy religijna żarliwość jest powodem ubóstwa, czy też trudne warunki życia skłaniają ludzi ku religii? Wydaje się, że mamy tu do czynienia z dwojakim procesem. Przecież wiadomo, że kiedy jest źle, napełniają się kościoły, kiedy lepiej, pustoszeją. Chociaż Stany Zjednoczone wykazują wysoki dochód jednostkowy, czwarte miejsce w świecie pod względem współczynnika dobrobytu, a ponad połowa ich mieszkańców uważa religijność za warunek moralności. Więcej zaś niż połowa Polaków jest przeciwnego zdania, a jesteśmy znacznie niżej od USA, w każdej statystyce.

Wydawałoby się, że moralność wymuszona strachem przed wiecznym smażeniem się w smole ma mniejszą wartość od ochotniczej. Wymaga mniej determinacji, jak cnota impotenta. Tak to może traktuje papież Franciszek. Albo bogactwo tego świata, czyli właściwość statystycznie przynależna ludziom podzielającym papieski pogląd jest złem, za czym się skłaniają także ekolodzy, propagujący prosty, bliski naturze sposób bytowania. Tyle tylko, że są głównie ateistami.

Znowu więc nie ma recepty i samemu trzeba decydować co dobre. Wydaje się jednak, że wiedza się rzadziej myli od niewiedzy. A i papież jest nieomylny, a nie jego rzecznik. Ateiści zatem powinni być dobrej myśli. 

Chyba, ze w piekło też nie wierzą.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka