Ten tekst na Frondzie trzeba przeczytać koniecznie cały. Oficjalnym bohaterem tekstu jest odwaga. Prawdziwym tolerancja. Ale nie ta znana powszechnie, ale tolerancja rozumiana przez chrześcijan. Narrację rodem z Pythonów po równo budują, gwałtowna chrześcijanka, zawzięty anonimowy redaktor Frondy piszący te kocopoły oraz - skrajnie naiwnie wierzący w oddziaływanie słów JPII na wyżej wspomnianych - niewłaściwie rozmodleni muzułmanie.
Choć jakikolwiek dodatkowy komentarz wydaje się zbyteczny, to nie można jednak pominąć, że wg wszelkich znaków na niebie i ziemi jest po prostu niemożliwe, by pisany był w intencji spowodowania uśmiechu u czytającego. I to chyba jest jego największy feler:
"...Oto prawdziwa odwaga! Samotna chrześcijanka przerwała modlitwę muzułmanów, odmawianą w… Katedrze Narodowej w Waszyngtonie. Wyznawcy Allaha modlili się tam na zaproszenie władz katedry.
Katedra Narodowa w Waszyngtonie należy do Kościoła Episkopalnego. Zaproszenie do katedry muzułmanów na modlitwę było pierwszym tego typu wydarzeniem w historii tej dużej protestanckiej wspólnoty (prawie 2 mln wiernych).
Podczas „tolerancyjnej” ceremonii w katedrze, kilkudziesięciu muzułmanów zaczęło się modlić we właściwy sobie sposób. Kobieta ze stanu Michigan, która nie chciała podawać swoich personaliów, podeszła do muzułmanów, pomimo obecności ochrony, i powiedziała:
„Tam, na krzyżu, jest Jezus Chrystus! Wyjdźcie z kościoła!”.
Kobieta, która nie godziła się na muzułmańską modlitwę w chrześcijańskiej świątyni, została usunięta przez strażników z użyciem siły.
Organizatorzy całej inicjatywy chcieli, by wzmacniała ona międzyreligijną tolerancję. Muzułmanie obecni w świątyni potępiali też radykalizm ich współwyznawców..."
(podreślenia nerwicy eklezjogennej)