Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
2139
BLOG

Einstein nie wierzył w Boga

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 198

Weźcie odczepcie sie od Einsteina i jego poglądów na Boga, religię i wiarę. Po raz kolejny, tym razem we Frondzie, kolejny autor manipuluje cytatami z prac i listów Einsteina, by udowodnić, że tenże wierzył w Boga. Dowód oparty na fałszerstwie jest w zasadzie kontrdowodem, no bo jeśli uciekasz się do fałszerstwa to oznacza, że właściwego dowodu nie masz. Na gruncie logiki wygląda to nieco inaczej, fałszerstwo założenia nie wyklucza prawdziwości wniosków, no ale w tym przypadku mamy za dowód słowa samego Einsteina, który bzdury i kłamstwa wypowiadane przez szarlatanów na swój temat zdążył sprostować za życia. Że niektórych to nie powstrzymuje i uporczywie tkwią w kłamstwie jest zresztą pośrednim dowodem na nieistnienie Boga - no bo gdyby istniał to niechybnie walnąłby z pioruna w kłamców, łamiących jedno z przykazań Dekalogu. Skoro nie walnął, to go nie ma, albo przestało go to wszystko obchodzić - mam pewne zrozumienie dla takiej postawy w obliczu ostatnich dwóch tysięcy ludzkiej historii, zarówno tej na poziomie jednostkowym jak i społecznym. Też by mnie to zbrzydziło i wyniósłbym sie na Alfa Centauri.

Oto, co między innymi możemy przeczytać we Frondzie:

Einstein nie był ateistą. Sam to wyraźnie oświadczył, co przytacza jeden z jego przyjaciół – Max Jammer, autor książki Einstein and Religion.* Odcinając się zwłaszcza od sugerowanych związków z filozofią Spinozy, polegających na utożsamieniu Boga z przyrodą, Einstein utrzymywał, że Bóg objawia się poprzez prawa wszechświata jako „duch, który nieskończenie przewyższa ducha ludzkiego i w obliczu którego człowiek, świadom, jak skromne ma możliwości, musi odczuwać pokorę”.

To oczywista bujda. Spreparowane cytaty wykluczaja autora Frondy z kręgu ludzi uczciwych. Nie mam w tej chwili dostepu do biblioteki, ale poglądy Einsteina na religię sa dość znane i nie mają nic wspólnego z tym co autor podaje nam do wierzenia. Nie będę się rozpisywał, przytoczę jedynie cytat z listu Alberta Einsteina do Josepha Dispentiere:

It was, of course, a lie what you read about my religious convictions, a lie which is being systematically repeated. I do not believe in a personal God and I have never denied this but have expressed it clearly. If something is in me which can be called religious then it is the unbounded admiration for the structure of the world so far as our science can reveal it

W tłumaczeniu:

To co pan przeczytał o moich religijnych przekonaniach było oczywistym kłamstwem, kłamstwem ustawicznie powtarzanym. Nie wierzę w osobowego Boga, nigdy temu nie zaprzeczałem, wręcz przeciwnie, zawsze to wyrażałem. Jeśli cokolwiek we mnie może być nazwane religijnością, to jest to nieograniczony podziw dla struktury świata, odsłanianej przez naszą naukę.



W odpowiedzi do Erica Gutkinda, który przesłał mu egzemplarz swojej książki "Choose Life: The Biblical Call To Revolt" w roku 1954 Einstein pisze: The word God is for me nothing more than the expression and product of human weaknesses, the Bible a collection of honourable, but still primitive legends. No interpretation no matter how subtle can (for me) change this. These subtilised interpretations are highly manifold according to their nature and have almost nothing to do with the original text.

Słowo Bóg jest dla mnie niczym więcej niż wyrazem i skutkiem ludzkiej słabości, a Biblia zbiorem szacownych, niemniej jednak prymitywnych legend. Żadne interpretacje, nieważne jak subtelne, nie mogą tego zmienić. Te subtelne interpretacje wielorakiej natury nie mają prawie nic wspólnego z oryginalnym tekstem.



Einstein wychowany w żydowskiej, świeckiej rodzinie uczęszczał w swoim dzieciństwie do katolickiej szkoły w Monachium, stąd zapewne wiedza o podstawach tego wyznania, ale nie uczyniło go to katolikiem i całe życie określał sie jako agnostyk, a jeśli widział gdziekolwiek Boga, to był to Bóg panteistyczny, manifestujący sie w przyrodzie.



Ta postawa jest jak najbardziej zrozumiała i dla mnie, wystarczy mi wyjść na spacer, bym uległ religijnemu zachwytowi nad pięknem przemijającej jesieni. Właśnie w ostatnią niedzielę odwiedziłem sztokholmską wyspę Djurgården od strony dawnej szkoły głuchoniemych Manillaskolan i Biskopsudden i zachwycający park angielski tam położony. Ale z wiarą w Boga niewiele to ma wspólnego.

Drodzy teiści - wierzcie sobie w co chcecie, ale nie kłamcie tak bezczelnie i nachalnie. Dla was to grzech, dla mnie postepek nieetyczny.

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo