Podobno Rosjanie są na tropie przemytu kapusty i jabłek z Polski.
Rosyjski nadzór fitosanitarny miał odkryć szlak przemytniczy, stworzony dla wymienionych produktów żywnościowych. Ponoć "przewalacze" przez granicę utworzyli fikcyjny tranzyt, z Białorusi do Kazachstanu. Tyle, że towary nie docierają do deklarowanego miejsca odbioru, ponieważ zostają upłynniane... w Rosji. Czyli, Polak, Białorusin, Rosjanin i pewnie Kazach, potrafią... zbudować cichą współpracę międzynarodową. Spryciarze.
Rosyjskie służby nie są jednak tym zachwycone i zapowiedziały powołanie specjalnych brygad, aby ten proceder powstrzymać. Jednak przy tamtym porządku i relacjach, trudno będzie go wyrugować. Bo np. tacy Niemcy byli przecież lepiej zorganizowani i mieli u siebie ład, a latami nie mogli sobie poradzić z granicznym przemytem "fajek".
No i jeszcze słowo do naszego ministra rolnictwa: być może nie wszyscy sadownicy są frajerami i za symboliczne grosze sprzedają np. jabłka w punktach skupu, nie czekając na unijny - trochę większy - grosz. Może wzięli się za upłynnianie swoich produktów na wschód "sposobem" i po lepszej cenie.