Donaldzie, nie wierz w to, że ja cię nienawidzę. Życzę ci powodzenia na nowej drodze życia - oznajmił dzisiaj Kaczyński zdumionemu Tuskowi.
Zewnętrzne ego Kaczyńskiego skutecznie powstrzymywało głos wewnętrzny, który aż rwał się do ostrego zanegowania kontrfaktycznej tezy, że to PiS jest winne przemysłowi nienawiści.
Bo to nieprawda. To właśnie rządowa sitwa jest winna wojny polsko-polskiej, to ona rozkręciła i nadal nakręca spiralę pogardy i nienawiści wobec partii miłości jaką jest PiS. To nie my rozkradamy kraj. To nie my doprowadzamy do tragedii milionów rodaków, których ten zbrodniczy układ zwyczajnie oszukuje, a sprzyjające mu media robią wodę z mózgu. To watahy Sikorskiego pragną dorżnąć nasze stadko niewinnych owieczek. To oni chcą nas za wszelką cenę za….ć stosując przy tym metody rodem z najczarniejszego PRL-u. To jest zwykła mafia, banda kolesiów, która w normalnym demokratycznym kraju już dawno siedziałaby za kratkami. A Tusk niech się tak nie cieszy, że udało mu się uciec do Brukseli. Za to, że sprzedał naszych rodaków za jakieś marne stanowisko unijne, prędzej czy później stanie przed wymiarem sprawiedliwości - grzmiała jego dusza.
Jakie to szczęście, że w pobliżu znalazł się niezawodny Hofman, który wyrwał biednego prezesa z rąk żądnych sensacji pismaków.
