Alex_Disease Alex_Disease
1638
BLOG

Nowa zabawka Angeli

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 26

NRD rok 1961, mała Angela mówi do swojego ojca: "Tatusiu, kup mi traktor". W tamtym okresie bowiem, cały blok sowiecki był liderem produkcji traktorów, czy to tych złowieszczych maszyn z silnikiem od Trabanta, czy też Ursusów wówczas jeszcze produkowanych bez pomocy zachodnich pożyczek. Mówiąc kolokwialnie nie na kredyt. Angela miała wtedy 7 lat i dobrze wiedziała co chce w życiu robić, tym czymś było oczywiście zostanie przodownikiem pracy.

Rok 2005, Angela obejmuje urząd kanclerza Republiki Federalnej Niemiec, nie żadnego NRD, bo tak się akurat złożyło, że 15 lat wcześniej Amerykanie w swojej zwyczajowej i bezinteresownej dobroci, pozwolili by Niemcy stanowiły jedną całość. Doszło do tego w czasach, kiedy wszyscy już wiedzieli, iż Rosją będzie rządził notoryczny pijak bez własnego zdania i bez żadnych ambicji mocarstwowych. Dawne przyzwyczajenia i dziecięce marzenia nie umarły z wiekiem i odezwały się w momencie, gdy Angela miała nie tylko możliwość zostania przodownikiem pracy, ale i przodownikiem sensu stricto.

Wtedy złotowłosa córka pastora, korzystając z lokalnych wpływów w stworzonej przez tych samych dobroczynnych Amerykanów Unii Europejskiej, postanowiła z czystego dziecięcego kaprysu, wykorzystać setki różnych unijnych etatów by móc bawić się ludźmi jak bawiła się za młodu plastikowymi żołnierzykami. Jednym ze stanowisk w Unii Europejskiej jest stanowisko jej prezydenta (nazwa nieformalna). Równie dobrze można by wybierać sułtana Urugwaju, tudzież króla Antarktydy, natomiast wiadomym jest, iż na Antarktydzie nie ma instytucji, która w tak bezczelny sposób potrafi spuścić w kanał miliardy euro. Zaś Urugwaj nawet przy najgorszych i najmniej poradnych przywódcach, to kraj po stokroć bardziej normalny niż Unia Europejska.

Przechodząc do meritum, mamy prezydenta Unii Europejskiej. Obecnie to stanowisko zajmuje ktoś, z kogo mainstreamowe media w kraju nad Wisłą, chcą zrobić kolejnego "papieża Polaka". Tymczasem ten człowiek, po doprowadzeniu do ruiny stanu finansów państwa, którego był premierem, został oddelegowany przez Frau Merkel do figurowania jako prezydent czegoś, co istnieje już nie tak do końca teoretycznie jak państwo polskie. Ale mimo to, owa funkcja w UE (zwana de facto przewodniczącym Rady Europejskiej) jest tak potrzebna Europejczykom, jak słoniowi rower, czy też enerdowski traktor, od którego wszystko się zaczęło. To i tak bez znaczenia, gdyż zapłacimy temu sułtanowi Urugwaju ponad milion złotych rocznie.

I tu moi drodzy refleksja. Skoro Angela Merkel lubi mieć pod sobą przewodniczącego Rady Europejskiej, w tym wypadku jest to akurat trampkarz z Sopotu, osoba bardziej sterowalna niż model zabawkowego samochodu dla dzieci w wieku przedszkolnym, to niech się nim pobawi. Ale kara za potworne zadłużenie Polski, Tuska nie ominie, bowiem tym prezydentem nie jest się dożywotnio. Kiedy go już stamtąd wykopią zamieniając na nowszy model, tutaj odpowie (przed Trybunałem Stanu czy sądownie) za całokształt psucia kraju przez lat 7, bo sprawiedliwości musi stać się zadość.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka