Stary Stary
698
BLOG

Folklor

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 40

 Edward M. ma być uwolniony od zarzutów w związku z zabójstwem generała Papały a prowadzone przeciwko niemu śledztwo będzie niebawem umorzone. Był on też długo ścigany listem gończym. Ówczesny minister sprawiedliwości się osobiście udał do USA, gdzie podejrzany wtedy Edward M. mieszkał i sam podjął trud przedstawiania argumentów przemawiających za jego ekstradycją. Daremnie. Amerykanie nie uwierzyli w jego winę. Ba, stwierdzili że Polska nie gwarantuje uczciwego procesu. I to pomimo deklaracji naszego ministra, który przed wyjazdem zapewniał, że amerykańscy prokuratorzy otrzymali niepodważalny materiał.

Edward M. był dla Prawa i Sprawiedliwości modelowym przedstawicielem układu. Znał wielu polityków spoza PiS, generałów z MSW, oficera BOR z obstawy Waldemara Pawlaka, ale też byłego szefa FOZZ, skazanego za największą aferę finansową Peerelu. Gorzej, znał też biznesmenów Kunę i Żagla, sławnych od czasu orlenowskiej komisji śledczej. Niewielu już pewnie pamięta dowcip z tamtego czasu, że kuna z żaglem to najszybsze zwierzę w przyrodzie. 
 
Edward M. byłby zatem znakomitym łupem dla pogromców szarej sieci, oplatającej rzekomo Polskę. Był przecież w propagandzie tamtych czasów jej ucieleśnieniem, przydatnym nawet, kiedy pozostawał poza zasięgiem aresztów wydobywczych ówczesnej sprawiedliwości. Jego bowiem bezkarność dawała alibi Prawu i Sprawiedliwości. Nikłe postępy w ujawnianiu układu można było składać na karb amerykańskiej obstrukcji, wskutek której osoba gromadząca wszystkie wątki ewentualnych śledztw pozostawała poza zasięgiem aparatu ścigania. 
 
Jak pisał Jan Wróbel w 2007 roku i powtarza teraz w Tygodniku Powszechnym „Jarosław Kaczyński nie miał na serio zamiaru wprowadzać reform, które stały za IV Rzeczypospolitą. (…) Zamiast IV Rzeczypospolitej, dostaliśmy samo jej słowne opakowanie, zawartość paczki jest natomiast znacznie skromniejsza: rozbić WSI, podciąć skrzydła Wachowskiemu – młodsi to już pewno nawet nie wiedzą, kim on był, żadna strata –  potrząsnąć aparatem sprawiedliwości, podrażnić dziennikarzy, zbudować jak najmocniejszy PR”. 
 
Istotą bowiem IV Erpe była walka z układem. Nigdy się go atoli nie udało ujawnić, jak w Chatce Puchatka, im bardziej PiS zaglądał do środka tym bardziej go tam nie było. W końcu trzeba było stworzyć wirtualny spisek, odkryć go i dopiero wtedy paść pod jego ciężarem. To znaczy odnieść moralne zwycięstwo. Sprawiedliwie więc trzeba powiedzieć, że z braku przedmiotu podejmowanego trudu prezes PiS nie miał żadnych szans na realizację swoich pomysłów. Szczególnie zaś bez Edwarda M. jako symbolu. 
 
Można by wreszcie przytoczyć fragment piosenki Elektrycznych Gitar: „to już jest koniec, nie ma już nic”, gdyby nie rosnąca ostatnio popularność PiSu. Ten się znowu stara budować obraz rzekomej sitwy, która jakoby opanowała Polskę i w luksusowych restauracjach przejada publiczne pieniądze przerzucając się przy tym antykonstytucyjnymi wicami. Niewiele jednak może tym wskórać w obliczu własnych wydatków na ochronę swego prezesa przed wdzięcznym społeczeństwem. 
 
I teraz to umorzenie. Szkoda gadać. 
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka