Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
1079
BLOG

Boże Ciało i ocena z religii

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 21

- To jest wręcz niesłychane – powiedział dyrektor szkoły, do której chodził Łukaszek. Ksiądz katecheta rozłożył bezradnie ręce:
- To wina katechety, który uczył ich religii w zerówce.
- Ależ…! – pan dyrektor zakrztusił się kawą. – Przecież oni są w drugiej klasie gimnazjum! Co ma do tego zerówka?
- Gdyby nauczyli się tego w zerówce to nie mielibyśmy teraz problemu.
- A ksiądz nie mógł ich tego nauczyć? Przecież ksiądz uczy ich już ładne parę lat!
- Myśli pan, że to tak łatwo nadrobić wieloletnie zaległości?!
- Dajmy pokój przeszłości, pomyślmy co zrobić teraz – odważyła się wkroczyć pani wicedyrektor. – Ma pan rację, pani dyrektorze, to niesłychane, być zagrożonym na koniec roku z religii…
- I to kto! – zauważył pan dyrektor z ironią patrząc na Łukaszka, Grubego Maćka i okularnika z trzeciej ławki.
- To wina opozycji – wyjaśnił ze spokojem Łukaszek.
- Kto tak twierdzi?
- Premier i moja matka.
Pan dyrektor westchnął głęboko i spojrzał na Grubego Maćka.
- Ksiądz nas nauczy samej teorii a my wolimy, tego, no… Takie bardziej praktyczne podejście – zadudnił Gruby Maciek.
- Najpierw trzeba znać teorię, żeby przejść do praktyki, a wy nawet podstawowych rzeczy nie umiecie! – zawołał oburzony ksiądz katecheta. – Wymień jeden z grzechów głównych!
- Pedofilia – odparł śmiało okularnik.
Zapadło niezręczne milczenie.
- M… No tak – westchnął pan dyrektor. – To co robimy z nimi? Wzywamy rodziców?
- Nie, zrobimy inaczej – zadecydował ksiądz. – Niech przyjdą na procesję Bożego Ciała do naszej parafii. A potem napiszą wypracowanie o niej. Wtedy zobaczymy.
Następnego dnia było święto. Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik o wyznaczonej porze stawili się pod kościołem. Ksiądz katecheta wyszedł do nich, spojrzał krytycznie i oznajmił:
- Będziecie iść koło mnie, żebym was miał na oku. Żadnego grzeszenia!
Chłopacy popatrzyli na gęstniejący tłum i od razu ich uwagę przykuła grupka osób przebrana za Smerfy.
- Oni chyba nie na procesję? – zapytał Łukaszek.
- Właśnie, że na procesję – odparł okularnik. – Słyszałem o nich, to perforatorzy.
- Performerzy, ty idioto – sprostował z pogardą Gruby Maciek i zaczęli się szarpać.
- Widzę was! – krzyknął gdzieś z dali ksiądz. – Co ja wam mówiłem?!
- Coś kojarzę... - Łukaszek podrapał się po głowie. - To grupa "Gramy odważnych cyników tylko wobec katolików". Mieszkają w tym nowym apartamentowcu koło pętli tramwajowej. Pewno przyszli narobić dymu na procesji.
- O rany! - krzyknął boleśnie okularnik. - No to mamy przegibane!
- Niby czemu? - chciał wiedzieć Gruby Maciek.
- No jak to czemu, przecież jak nie odbędzie się procesja, to nie będziemy mieć o czym pisać, a jak nie napiszemy, to skiblujemy w drugiej gimnazjum.
- Wtedy starzy mnie zabiją - dodał Łukaszek.
- I będziemy mieć przesrane na osiedlu - Gruby Maciek złapał się za głowę. - Skiblować z religii...
- Jak cię zabiją, to co cię będzie obchodzić czy obciach czy nie? - wzruszył ramionami okularnik.
- Musimy coś zrobić - zdecydował Łukaszek i wypadki zaczęły się toczyć w przyspieszonym tempie.
Chłopcy podeszli ku grupie przebranych.
- Uwaga, podchodzą! - krzyknął jeden z przebranych. - Włączyć kamery! Zaraz zaczną nas bić!
- Niby czemu? - spytał zaskoczony okularnik.
- Bo Smerfy was obrażają!
- Zależy jaki Smerf - odparł ostrożnie Gruby Maciek. - Na przykład Łasuch obraża anorektyków...
- No, to ci chłopcze akurat nie grozi...
- Mnie obraża Smerfetka - okularnik nie chciał być gorszy.
- Dlaczego??? - zaciekawiła się pani przebrana za Smerfetkę właśnie.
- To ma być Smerfetka? Pani bardziej się na Hogatę nadaje.
Wśród przebranych zapanowała konsternacja i gorączkowe wyszukiwanie na tabletach i smartfonach.
- To są nieistotne detale! - powiedział pierwszy przebrany. - Chodzi o coś innego: jak Smerf może w ogóle kogokolwiek obrażać?!
- Może - odparł Łukaszek. - To zależy od klimatu. Jakby pan przyszedł na mój pogrzeb przebrany za Smerfa, to bym się wnerwił.
Pani przebrana za Smerfetkę usiłowała wytłumaczyć Łukaszka, że gdyby umarł, to nie mógłby się wnerwić na swoim pogrzebie.
- Proszę się nie wtrącać jak poważni ludzie rozmawiają - poprosił Łukaszek.
- A ja to niby niepoważna jestem?! - zapiała pani.
- Poważni ludzie nie przebierają się za postacie z dobranocki.
- A ten, z którym gadacie, to niby poważny? Też się przebrał!
- Ach to polskie piekiełko, ja nie mogę, to inni niech też nie mogą - i Łukaszek poradził pani aby wybrała się do lasu zbierać smerfojagody.
- Uwaga, zaczyna się! - zakrzyknął trzeci przebrany. - Na mój znak mieszany się z tą katolicką tłuszczą zawłaszczającą przestrzeń publiczną i...
- Najmocniej przepraszam, ale pan się myli - przerwał mu Łukaszek.
- A to dlaczego?
- Bo to nie jest katolicka procesja.
Zapadła cisza.
- A... jaka? - spytał słabo trzeci przebrany.
- Muzułmańska.
Gruby Maciek i okularnik spojrzeli na Łukaszka z opadniętymi szczękami.
- A... Co świętujecie?
Łukaszek zagryzł wargi i obejrzał się na kolegów. Gruby Maciek miał pustkę w oczach, ale okularnik po chwili skupienia wypalił:
- Ramadan!
- Przecież dziś jest Boże Ciało!
- No i widzi pan jak katolicy się wszędzie pchają - westchnął Łukaszek. - Nawet swoje święto robią kiedy jest nasze. Dlatego przejdziemy pod ten nowy apartamentowiec koło pętli tramwajowej, wysadzimy go w powietrze i zabijemy wszystkich, którzy tam mieszkają.
Wśród przebranych zapanowała pewna nerwowość. Zbili się w ciasne grono i zaczęli debatować "mówiłeś, że to bezpieczne", "katolicy to ciamajdy, którzy muszą kochać i wybaczać, ale ci faktycznie są groźni", "ja się boję" i "podobno w Stanach wysadzili ambasadę Paryża".
- Zaraz, moment, coś ściemniacie! - krzyknął poirytowany pierwszy przebrany. - Z kościoła krzyż wyprowadzają!
- Bo to ma być procesja eku... maniczna - błysnął wiedzą okularnik. - Inne wyznania też pójdą.
- No i?
- No i będą też Żydzi.
Przebrani zafalowali i cofnęli się w popłochu: "ależ tak nie można, nie im", "jak kioskarka się dowie, że zakłóciłam pochód Żydów to nigdy nie sprzeda mi już Wiodącego Tytułu Prasowego", "to byłby antysemityzm, tego bym nie zniósł" i "chyba lepiej zrobimy jak pójdziemy to domu".
Nagle rozległo się wycie, to pani przebranej za Smerfetkę pokazano jak wygląda Hogata.
- Nie! Ja się nie zgadzam! - wrzeszczała pani ugodzona w mentalne żywe mięso. - Zrobimy to!! Zrobimy to choćby po to, by pokazać tym szczeniakom jacy jesteśmy weseli i wolni od nienawiści!!! Na pewno będą tam sami faceci!!! A jeśli będą kobiety to na pewno będą pełnić role przypisane im stereotypami!!! Zresztą, powiedzcie sami, co wy będziecie robić na procesji?! Nieść baldachim!? Głośnik?! Sztandar?!
- Będziemy sypać kwiatki - zadał coup de grace Gruby Maciek i uzupełnił:
- Za karę.
Ksiądz katecheta, który od dłuższej chwili szukał chłopców znalazł ich wreszcie.
- Ha! Tu jesteście! Co wy robicie?! Pewno stoicie i grzeszycie! Wiecie jak to się nazywa?!
- Czarna niewdzięczność - odparł Łukaszek patrząc na księdza.
Ksiądz rozejrzał się i dopiero teraz dostrzegł stojących obok przebranych.
- O rany! - jęknął. - Toż to "Gramy odważnych cyników tylko wobec katolików"! Na pewno chcą roznieść procesję!
- Nic takiego! - zapewnił pierwszy przebrany. - Tylko bardzo proszę nie iść pod naszym apartemantowcem!
- I proszę pozdrowić starszych braci w wierze! - dodał trzeci przebrany. - Nie chcemy, aby wywieźli z naszego kraju jakikolwiek dyskomfort!
- Gratuluję księdzu ministrantów - pani przebrana za Smerfetkę podeszła do kapłana i uścisnęła mu dłoń. - Ksiądz fantastycznie wciela gender w życie. Nie mam żadnych uwag!
I przebrani za Smerfy sobie poszli.
- Jak to??? Tak po prostu??? - nie mógł uwierzyć ksiądz katecheta. - Przecież zawsze robili głupie zadymy, a tu tak po prostu... - wzrok jego padł na chłopców. - Jak wyście to zrobili? Albo nie, nie mówcie, wolę lepiej nie wiedzieć. Niech wam będzie, macie po bardzo dobrym za to wypracowanie.
- Ale myśmy go nawet nie napisali - zaprotestował okularnik i zarobił kopa w kostkę od Grubego Maćka.
- Uznałem, że wasza wiedza jest wystarczająca, ale jak chcesz mogę wam zrobić krótki test ustny. Wymień no chłopcze trzech papieży - ksiądz poprosił Grubego Maćka.
- Jan, Paweł i Jan Paweł - odparł przerażonym głosem Gruby Maciek.
- No i bardzo dobrze. A ty Hiobowski dokończ zdanie: religia jest jak...
- ...piłka nożna.
- Co? Dlaczego?
- Mało kto docenia obrońców...

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka