pazdziernikowa pazdziernikowa
789
BLOG

Tusk o Kaczyńskim i Macierewiczu- „dzieci specjalnej troski”

pazdziernikowa pazdziernikowa Polityka Obserwuj notkę 15

 

Premier Donald Tusk zobaczył wreszcie to, co od czterech lat widzi trzy czwarte Polski

 

Jarosław Kaczyńskinie ma innego pomysłu na politykę i dlatego brnie, z uporem godnym lepszej sprawy, w teorie trotylowo-bombowo-zamachowe- mówił w Radiu ZETpremier Donald Tusk.Ta obsesja to jest cyniczny plan liderów PiS na utrzymanie mobilizacji elektoratu, dość paskudne działanie -stwierdził. I zapowiedział, że to już koniec traktowania liderów PiS,jakdziecispecjalnej troski.Premier uznał też, że jeżeli można mówić o "zbrodni smoleńskiej",to jest to zbrodnia Macierewicza i Kaczyńskiego na zdrowiu psychicznym polskiego narodu.


Donald Tusk zauważył, że rozmiary tragedii sprawiają, że nie można wyśmiać zachowania zarównoMacierewicza, jak i Kaczyńskiego.To już przekroczyło granice groteski politycznej, ale przecież trudno się z tego śmiać. Eksperci krok po kroku dyskredytują te absurdy, które rodzą się w komisji Macierewicza. Można by już książkę napisać o tych absurdalnych pomysłach- powiedział.

 

Następnym razem proszę szybciej reagować na tego typu ludzi Panie Premierze.

Wkurzył się też Rafał Ziemkiewicz, co prawda na co dzień pan Rafał jeździ po PO jak po łysej kobyle, ale chyba też ma już dosyć „dzieci specjalnej troski”...

 

Nie mam siły po raz kolejny powtarzać rzeczy oczywistych. Teoria o wybuchach kłóci się z wieloma posiadanymi danymi. Na 700 próbkach nie znaleziono ostatecznie śladów trotylu. Nie ma w zapisach rejestratorów śladów wstrząsu w powietrzu ani gwałtownej zmiany ciśnienia w kabinie. Szczątki tupolewa rozrzucone były na dużej przestrzeni, ale dopiero kilkaset metrów za brzozą, która zdaniem Macierewicza ścięta została przez spadające z góry odłamki wyrzucone wybuchem. Jarosław Kaczyński i inne osoby, który widziały ciało śp. prezydenta opisały je jako znajdujące się w stosunkowo najlepszym stanie ze wszystkich ofiar - nie mogłoby przecież tak wyglądać, gdyby przyczyną tragedii był wybuch” dosłownie tuż za plecami. Wyraźnie przeczą teorii wybuchu w powietrzu zeznania śp. Remigiusza Musia i Artura Wosztyla – ten ostatni powtórzył je kilka dni temu – że słychać było nagłe przyśpieszenie pracy silników, potem serię dziwnych dźwięków, przypominających rozdzieranie metalu, a na koniec eksplozję; bardziej pasuje to do teorii, że samolot uderzał o różne drzewa, aż w końcu się rozbił, niż do tezy, że na wysokości 70 metrów nagle wybuchł i posypał się na ziemię w formie rozrzuconych szczątków.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka