W kryminologii obowiązuje reguła, że głównym czynnikiem odstraszania od dokonywania przestępstw jest nieuchronność kary, a nie jej wysokość.
Podobnie jest w stosunkach międzypaństwowych, co widać na przykładzie bezkarnych harców Rosji wobec Ukrainy. Gdyby Rosja była zagrożona nieuchronną karą za aneksję Krymu nie odważyłaby się na powtórkę krymskiego scenariusza w Doniecku, Charkowie i Ługańsku.
Przy zupełnej bezradności sił porządkowych Ukrainy Rosjanie zajmują gmachy publiczne w tych miastach pod pozorem walki z nacjonalizmem ukraińskim i proszą Putina o wsparcie ich roszczeń niepodległościowych. Dziwnym zbiegiem okoliczności dużo wcześniej zbrojne pułki Rosji rozstawione zostały metodycznie wzdłuż granicy rosyjsko ukraińskiej. Tak właśnie było na Krymie, no i Krym jest już rosyjski.
Zastosowane przez Zachód pozorowane sankcje ekonomiczne nie są dla Rosji karą, więc tylko rozśmieszają Putina. Skoro brak nieuchronności kary nie może być mowy o powstrzymaniu przestępcy przed kolejną zbrodnią aneksji dalszych terytoriów Ukrainy.
Ciekawe czy nastąpi to w tym samym trybie jak na Krymie? Na razie nie wiadomo. Jest jednak duże prawdopodobieństwo, że w obliczy bezczynności Zachodu (Anglia i USA są stroną podpisanego z Rosją i Ukrainą memorandum o nienaruszalności terytorialnej Ukrainy) taki scenariusz jest wielce prawdopodobny.
W podobny sposób jak Rosja dzisiaj, 80 lat temu Niemcy złamały bezkarnie Traktat Wersalski i wiemy, czym to się skończyło. Nie wiem czy taka analogia jest uprawniona (czasy nieporównywalnie inne), ale historia lubi się powtarzać.
Chciałbym żeby przywódcy Zachodu pamiętali o tym (powtarzanie się historii), bo ogłupiony dobrobytem świat raczej tego nie chce pamiętać.
I to jest bardziej groźne dla pokoju niż agresywna Rosja.
Komentarze