g.host g.host
1386
BLOG

Świątynia Miałkości Rozumu /sektonariusz/

g.host g.host Polityka Obserwuj notkę 20

8 stycznia to dzień kulminacji dwóch wielkich eventów. Po pierwsze, Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, po drugie Wielkiej Orkiestry Świątecznego Ubliżania Owsiakowi. Skala tego drugiego zjawiska jest porażająca. Cały S24 aż cuchnie o wytaczanego jadu. Aż zaskakujące, że tak wielu blogerów, postanowiła zaprezentować swe „przemyślenia” w tym temacie właśnie teraz. Właśnie w okresie WOŚP, w 2011 roku. Zbiorowe objawienie? Jednak o tym już pisałem i nie będę się powtarzać. Ten tekst ma być o czymś innym.

Jednym z podstawowych zarzutów antyowsiaków jest fakt, że szef WOŚP wpuścił na swą słynną imprezę – Przystanek Woodstock – członków „niebezpiecznej sekty” Hare Kryszna. To oczywiście teza w pierwszym stopniu. Bo za chwilę pojawia się drugi: „Owsiak jest związany z niebezpieczną sektą Hare Kryszna”. A potem trzeci: „Owsiak należy do Hare Kryszna i pierze mózgi nieletnim”. Heh.

Ciekawe, co by było, gdyby tekst, który teraz czytasz, pojawił się kilka dni temu na Stronie Główniej S24. Gdyby każdy mógł go przeczytać. Czy też powstałaby tak duża liczba kompromitujących swych autorów publikacji? A może w ostatniej chwili zrozumieliby, że skazują się na śmiech? A może nawet mimo tego i tak napisaliby swoje bzdury, bo przecież ciemny lud i tak to kupi?

Hare Kryszna

Hare Kryszna to ruch wywodzący się, w sposób jak najbardziej legalny, z Hinduizmu. Czyli religii uchodzącej za najstarszą na świecie. Początki Hinduizmu – według różnych źródeł – datowane są na 4000-6000 rok p.n.e. To mniej więcej wtedy, kiedy - wedle tez promowanych przez Młody Kreacjonizm – Adam napastował seksualnie Ewę, „bo jabłko było za kwaśne”.

Nasze prawicowe środowisko oczywiście tego nie wie, (bo posiadanie wiedzy na temat jakiejkolwiek innej wiary, niż ta jedyna słuszna, jest ciężkim grzechem), ale Hinduizm jest najbardziej złożonym i podzielonym kultem świata. Wynika to między innymi z tego, że w ogólnym ujęciu jest on religią politeistyczną. Wyróżniane są trzy bóstwa główne: Wisznu, Sziwa i Brahma. Tyle ogólników – dalej sytuacja jest bardziej złożona. Hinduizm dzieli się na tysiące tak zwanych sekt. Sekta to słowo pochodzenia łacińskiego, hindusi nazywają to „Sampradaja”.

W Hinduizmie i Buddyzmie (który w gruncie rzecz jest sektą Hinduizmu) słowo sekta nie tylko nie posiada pejoratywnego wydźwięku, ale wręcz jest powodem do dumy. Wynika to z tego, że wymienione religie dopuszczają podziały. Prócz trzech głównych bóstw, w mitologii hinduskiej występują jeszcze setki innych. Poza tym każe bóstwo, posiada dziesiątki swoich własnych kolejnych inkarnacji (jedną z podstawowych zasadHinduizmu jest wiara w reinkarnację). Niektórzy hindusi czczą tylko Wisznu. Inni tylko Sziwę. Inni całą trójkę. Jeszcze inni czczą Wisznu i jego wszystkie inkarnacje. Jeszcze inni – tylko jedną wybraną inkarnację. I tak dalej. I tak alej. Każde wyodrębnienie (sekta) jest powodem o dumy dla tego, kto owego wyodrębnienia dokonał. Staje się on wtenczas Guru i twórcą nowego hinduskiego kultu.

Krysznaizm powstał w XII wieku naszej ery. Początkowo był odrębnym kultem hinduistycznym jednak kiedy boga Krysznę uznano za awatara (inkarnację) Wisznu, wszedł w skład Wisznuizmu, czyli najważniejszego hinduskiego wyznania, czczącego Wisznu i wszystkie jego inkarnacje.

W roku 1922 Bhaktiwedanta Swami Prabhupada otrzymał od swojego mistrza duchowego zadanie głoszenia wiedzy wedyjskiej (Weda – odpowiednik Biblii) w świecie zachodnim. Odpowiednie uprawnienia zdobył dopiero w 1958 roku. Następnie wyjechał do Wielkiej Brytanii, by spełnić prośbę swego mistrza.

W 1968 założył Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kryszny. Czyli to, co dziś znamy jako „Hare Kryszna”. Towarzystwo zajmowało się dokładnie tym, co ma w nazwie. Promowaniem Wisznuizmu.

Kim więc w istocie są „Hare Kryszna”? Ano dokładnie tym samym, co katoliccy misjonarze w Afryce. Nauczycielami wiary. Nie są nawet żadną osobną hinduską sektą. Reprezentują podstawowy i najważniejszy kult Hinduizmu. Ogolone chłopaczki biegające po ulicach, odziani w sari i walący w bębenki, to w większości nowo pozyskani. W Polskim zaścianku oczywiście budzą zdziwienie, trwogę i odrazę.

Zupełnie komiczne są zarzuty o tym, że MTŚK są niebezpieczni. Jedną z podstawowych zasad hinduizmu jest absolutna wrogość wobec wszelkiej agresji. Odpadają więc wszelkie represje, ubezwłasnowolnienia i tym podobne sprawy. Niedopuszczalny jest również seks bez ślubu, zatem w grę nie mogą wchodzić przestępstwa seksualne – ani gwałty czy prostytucja, ani stręczycielstwo. Hare Kryszna działają tak, jak cały hinduski świat: głosząc wiedzę zawartą w wedach. Więc ta „bardzo niebezpieczna sekta” może być niebezpieczna tylko i wyłącznie dla Kościoła Katolickiego – odbierając mu wiernych i datki na tacę.

Sekta w ujęciu teologicznym

Teologia nie uznaje pojęcia sekty, w kontekście związku wyznaniowego. Termin „sekta” ma znaczenie identyczne co „schizma”, czyli oznacza każde wyodrębnienie się pewnego kultu z religii – matki. Bez względu na to, czy odszczepienie odbyło się w zgodzie z zasadami wiary (Hinduizm) czy niezgodnie (Chrześcijaństwo, Islam). I wiecie co, drodzy katolicy, prawda jest taka, że choć w Waszym mniemaniu jesteście absolutnie najważniejsi na świecie, to w gruncie rzeczy Katolicyzm jest jedynie chrześcijańską sektą, powstałą w czasie rozłamu, w 1054 roku.

Chrześcijaństwo posiada zresztą pewien „kompleks sekty” ponieważ to ono właśnie ma na swoim koncie największą ilość nielegalnych podziałów. Prócz wspomnianej już schizmy, w XVI wieku uległ reformacji, kiedy to z katolicyzmu wyodrębnił się Protestantyzm, który z kolei podzielił się na mniejsze wyznania, takie jak Anglikanizm (który jednak zachował pewne związki z Katolicyzmem), Kalwinizm, Baptyzm czy Husytyzm.

Dziesiątki dalszych podziałów dotknęły też sam Katolicyzm. Sam tylko Kościół  Katolicki wykształcił dziesiątki własnych obrządków:  Kościół katolicki obrządku koptyjskiego, Kościół katolicki obrządku etiopskiego, Kościół katolicki obrządku maronickiego, Kościół katolicki obrządku syryjskiego, Kościół katolicki obrządku syromalankarskiego, Kościół katolicki obrządku ormiańskiego, Kościół katolicki obrządku chaldejskiego, Kościół katolicki obrządku syromalabarskiego, Kościół katolicki obrządku melchickiego, Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-ukraińskiego,  Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-słowackiego, Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-rusińskiego , Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-włoskiego, Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-węgierskiego, Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-rumuńskiego, Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-greckiego, Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-albańskiego, Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-białoruskiego, Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-bułgarskiego, Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-chorwackiego, Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-słowiańskiego. Do tego setki dalszych kościołów wyznania katolickiego i bractwo spoza obrębu Kościoła.

Wszystko to są, z punktu widzenia teologii - sekty.

Sekta w ujęciu prawa polskiego

Ups. W polskim prawie nie ma pojęcia „sekta”. Ustawodawca w żadnym z obowiązujących aktów prawnych nie podał znaczenia tego terminu i nie dokonał wykładni autentycznej. Pojęcie to, z uwagi na brak występowania w przepisach prawa, nie jest w polskim języku prawniczym stosowane w odniesieniu do żadnej z religii – Rzeczpospolita Polska każdemu obywatelowi gwarantuje wolność wyznania, głoszenia i sprawowania kultu – nawet jeśli nie jest on zarejestrowany. Między innymi dlatego, wbrew temu, co piszą niektórzy, w Polsce nie istnieje pojęcie nielegalnego związku wyznaniowego, a co za tym idzie, pomarańczkom z Hare Kriszna nie można zabronić działalności. Prawda, że proste?

Konstytucja mówi bardzo wyraźnie:

Art. 54.

§ 1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.

Równie jasne są paragrafy w kodeksie karnym:

Art. 194.: Kto ogranicza człowieka w przysługujących mu prawach ze względu na jego przynależność wyznaniową albo

bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Art. 195.:§ 1. Kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

§ 2. Tej samej karze podlega, kto złośliwie przeszkadza pogrzebowi, uroczystościom lub obrzędom żałobnym.

Art. 196.: Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Art. 256.: Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

A zatem pamiętajcie, drodzy katolicy. Tak ukochany przez Was paragraf o uczuciach religijnych, jest w gruncie rzeczy mieczem obosiecznym. Dlatego odradzam publiczne obrażanie „łysych z kucykiem”.

Sekta w ujęciu kościelnym

I tutaj jest arcyciekawie. Kościół Katolicki (w szerokim ujęciu, nie tylko jako instytucja, ale również jako wspólnota wiernych) potępia wszelkie religie i wyznania inne, niż Katolicyzm.  Wiele z nich otwarcie nazywa sektami i przekonuje o ogromny zagrożeniu płynącym z kontaktu z takimi instytucjami. Problem jedynie w tym, że takie sformułowania nie mają żadnego umocowania w prawie kanonicznym. Wyróżnia się jedynie pojęcia takie jak:

Schizma - odmowa uznania zwierzchnictwa Biskupa Rzymskiego lub utrzymywania wspólnoty z członkami Kościoła, uznającymi to zwierzchnictwo (sfomułowanie stanowczo zawłaszczone dla potrzeb Kościoła Katolickiego, ponieważ – jak już wspomniałem, cały Kościół Katolicki powstał w wyniku schizmy. Wtedy jednak nie odmówiono uznania zwierzchnictwa Biskupa Rzymskiego, a Biskup Rzymski omówił uznania współzwierzchnictwa - które było faktem - Patriarchy Konstantynopola.

Herezja - uporczywe, mimo przyjęcia chrztu, zaprzeczanie jakiejś prawdzie wiary lub powątpiewanie w nią

Apostazja - całkowite porzucenie Kościoła Katolickiego.

Jak więc wiać, pojęcie sekty w prawie kanonicznym nie występuje, co oczywiście zupełnie nie przeszkadza w wykorzystywaniu go przez Kościół Katolicki. Najciekawsze jest to, że powiązani z kościołem uczeni od lat usiłują ustalić definicję sekty – być może po to, by włączyć ją do prawa kanonicznego. W tym celu, a także w ramach służby kościołowi, piszą sporo prac naukowych, badających psychiczne i socjologiczne aspekty występowania sekt. Sekt – które formalnie nie istnieją, a których istnienie usiłuje się sformalizować. Zabawne.

Jeszcze zabawniejsze jednak jest to, że Kościół Katolicki łapie się do każdej jednej wykutej w pocie czoła definicji. Hierarchowie zdają się tego nie dostrzegać, lub uznają, że Kościół jest instytucją szczególnie uprzywilejowaną i wolno mu na więcej, niż innym związkom wyznaniowym. I tak Dominikańskie Ośrodki Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach informują: „Tak zatem w przyjętym tu rozumieniu sektą jest zespół ludzi powiązanych ze sobą wspólnym, z reguły uformowanym przez nich, światopoglądem oraz stałymi bądź okresowymi formami kultowymi, lub pseudokultowymi oraz organizacyjnymi, zaś cele działania tego zespołu, bądź formy realizacji wynikających z ich światopoglądu zachowań kultowych lub pseudokultowych są aprobowane przez co najmniej większość członków tego zespołu” – czyż to nie idealna definicja Kościoła Katolickiego? I dalej:

„Sekty te (ale nie tylko one) charakteryzują się występowaniem w nich zjawiska psychomanipulacji. Sądzić zaś można, że psychomanipulacją jest każde, a więc werbalne, audialne i wizualne oddziaływanie na psychikę człowieka lub grupy ludzi, które ma na celu poddanie przedmiotu oddziaływania maksymalnemu wpływowi i kontroli procesów myślowych i zachowań oraz przekształcenie jego postawy i poglądów zazwyczaj przy wykorzystaniu z jednej strony niewiedzy lub słabej orientacji tego przedmiotu w sferze światopoglądowej, zaś z drugiej jego obojętnego, bądź często nawet negatywnego stosunku do społecznie akceptowanych wartości.

Istota tak pojętej psychomanipulacji polega zatem na wprowadzaniu w błąd człowieka lub grupy ludzi, a następnie na wykorzystaniu tego błędu dla celów pożądanych przez stosującego tę psychomanipulację. Cele te mogą być różne, od uzyskiwania korzyści majątkowych (tylko w niektórych sektach), do osiągnięcia poczucia pełnej władzy nad człowiekiem lub grupą poddaną psychomanipulacji.

Przedmiot psychomanipulacji (osoba lub grupa) z reguły nie orientuje się w prawdziwych celach tej psychomanipulacji. Jest bowiem utrzymywany w przeświadczeniu, że chodzi o działanie w kierunku, który na skutek procesów psychomanipulacji on w pełni akceptuje.”

Amen – chciałoby się rzec!

Uznawanie przez Kościół Katolicki Hare Kriszna za sektę, jest więc dość kompromitującą głupotą, ponieważ w gruncie rzeczy nie mieści się ona w definicji sekty w żadnym z przytoczonych przeze mnie ujęć. Nie są odszczepieńcami od którejkolwiek ideologii chrześcijańskiej, nie są żadnym związkiem wyznaniowym, tylko oficjalną, uznawaną przez świat religią, co więcej, w dużo mniejszym niż Kościół stopniu stosują psychomanipulację – z tej prostej przyczyny, że nie posiadają hierarchii, której muszą się podporządkować. Wyznają boski kult i tradycyjne obrzędy, nie mają natomiast żadnej organizacji (prócz kast, będących raczej rodzinami wyznaniowymi)  i żadnego lidera, (co jest charakterystyczne dla sekt destrukcyjnych, o których napiszę trochę niżej; i którym był niewątpliwie Jezus Chrystus.) Jednak kościelne prześladowania „innowierców” nie są niczym nowym, dlatego mnie osobiście nie dziwi fakt, że Kościół Katolicki wykorzystuje zmanipulowane i wydumane pojęcie „sekta” do deprecjonowania jakichkolwiek ruchów religijnych, religii, czy związków wyznaniowych w jakikolwiek sposób odstępujących od samego kościoła.

Najwięcej do myślenia powinien dawać stosunek Kościoła do Chrześcijańskiego Zboru Świadków Jehowy. Katolicy uznają ich za niebezpieczną sektę. Problem jednak w tym, że „Jehowi” są restoracjonistami. Czyli zwolennikami powrotu chrześcijaństwa o stanu, w jakim znajdowało się w I wieku naszej ery. Tak, tak. Świadkowie Jehowy to nic innego, jak Pierwsi Chrześcijanie, nie uznający dogmatów i zasad wprowadzonych przez Kościół na przestrzeni ostatnich 2 tysięcy lat. To piekielnie zabawne, bo w takim kontekście można śmiało powiedzieć, że w relacji Kościół Katolicki – Świadkowie Jehowyto Kościół jest sektą (odszczepieńcem).

Jak bardzo opinia kościoła wpływa na postrzeganie innych związków wyznaniowych, dowodzą badania OBOP przeprowadzone 1999 roku. Ponad połowa Polaków uważała wtedy, iż sekty mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa, pogląd ten wyrażało 60 procent respondentów. 83 procent społeczeństwa opowiadało się za zakazem działalności sekt które łamią prawo, 64 procent było za zakazem działalności wszelkich sekt, 76 procent badanych obawiało się, że wyznawcy sekt mogą spowodować w Polsce coś złego. Jednocześnie większość społeczeństwa wykazywało tolerancję religijną - 92 procent badanych uważało iż każdy powinien wyznawać taką religię jaką chce, 78 procent uważało iż "każda religia prowadzi do Boga, tylko różnymi drogami". Zabawne, prawda?

Sekty destrukcyjne

To tak naprawdę jedyna grupa mogąca stanowić pewne zagrożenie. Są to w gruncie rzeczy organizacje przestępcze, które wykorzystują wiarę do pozyskiwania władzy i pieniędzy. Jednak trzeba mieć świadomość tego, że większość sekt destrukcynych w gruncie rzeczy ma swoje korzenie w Chrześcijaństwie. Zbór Chrześcijański Leczenia Duchem Bożym (setka Niebo), Ruch pod Wezwaniem Ducha Świętego dla Zjednoczenia Chrześcijaństwa Światowego (sekta Moona), Gałąź Dawida, Zakon Świątyni Słońca, czy Świątynia Ludu. Wszystkie te ugrupowania zbudowane zostały w oparciu o nauki kościoła. Ta ostatnia, najbardziej zbrodnicza w historii, w ogóle kierowana była przez pastora chrześcijańskiego, któremu w pewnym momencie odbiło. Co nie oznacza, że są – w świetle teologii – setkami. Ponieważ nie stanowią odrębnego, zamkniętego kultu. Nowego kierunku rozwoju wiary. Są autodestrukcyjnymi ruchami, działającymi przez chwilę i w konkretnym celu.

Oczywiście istnieją również sekty destrukcyjne związane z innymi religiami, choćby japońska Najwyższa Prawda, jednak w gruncie rzeczy wszystkim tym ugrupowaniom pojęcie „sekta” przypisywane jest niesłusznie. Robi się to po to, by wszystkie nowe ruchy religijne, które są sektami dla swoich religii macierzystych wrzucić do jednego worka z organizacjami przestępczymi. Typowa technika manipulacyjna.

Co ciekawe, największą i najbardziej znaną sektą destrukcyjną wydaje się być… Kościół Katolicki. To nie żart. Przyjrzyjmy się uważnie cechom sekt destrukcyjnych.

1. Nieograniczona władza lidera (Chrystus był pierwszym liderem, obecnie jest nim każdy kolejny Papież – posiada on nieograniczoną władzę nad swymi wiernymi)

2. Brak możliwości swobodnego opuszczenia sekty (kto się kiedyś starał o apostazję, ten wie, o czym mowa)

3. Zachęta do przekazywania dóbr materialnych sekcie (Pismo Święte nawołuje do życia w ubóstwie, zaś Kościół przyjmuje rocznie miliardy dolarów w datkach)

4. Szeroko zakrojona psychomanipulacja (niebo, piekło, grzech, zbawienie, apokalipsa, itd)

5. Przekonanie o jedyno zbawczości ugrupowania (tylko katolik może dostąpić zbawienia)

6. Przestępczość w imieniu wiary (krucjaty w obronie wiary, morderstwa i tortury w obronie chrześcijańskiej moralności)

7. Obowiązek zakładania rodziny wewnątrz grupy (Kościół nie zgadza się na małżeństwo z przedstawicielami innych wyznań)

8. Negatywny stosunek do kształcenia pozareligijnego (odwieczny konflikt pomiędzy religią katolicką, a nauką)

9. Wysoki poziom kontroli członków (Kościół uznaje się za strażnika moralności i obyczajowości. Stosuje zakazy i nakazy dotyczące większości aspektów życia – miłość, seks, dieta, stosunki międzyludzkie, praca, prawo, nauka, kultura)

I tak dalej. I tak dalej.

A zatem, drogi czytelniku. Skoro dotarłeś tak daleko, to zrób jeszcze dwa kroki i odpowiedz:

Czy w świetle tych wszystkich faktów, nazywanie członków Hare Kryszna nie dowodzi żałosnego braku elementarnej wiedzy? Nie jest żałosnym poddaniem się katolicko-prawicowej manipulacji? Nie jest w gruncie rzeczy żałosnym świadectwem na powtarzanie tez i słów, których znaczenia się nie zna i nie rozumie? Z tym pytaniem zostawiam Cię. Przemyśl to sami. Odpowiedź, którą uzyskasz, pokaże ci, którą drogą kroczysz. Autostradą wolności, czy estakadą indoktrynacyjnego uzależnienia. Ta pierwsza – wiedzie prosto przez świat. Druga jest labiryntem, z którego nie ma wyjścia.

 

Autor jest osobą myślącą, dlatego nie wyznaje żadnej religii. Z tego też powodu, przez zmanipulowanych nieszczęśników uznawany jest za idiotę, grzesznika, komucha, albo sekciarza – w zależności od tego, kto uznaje.

g.host
O mnie g.host

Banuję tylko za pomocą argumentów

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka