Agencje donoszą o zmianie priorytetów NATOwskiej operacji United Protector. Najwyraźniej sojusz poszedł za niedawnymi sugestiami The Wall Street Journal i przestał udawać, że trzyma się litery rezolucji nr 1970 i 1973. Celem operacji już nie jest ochrona ludności cywilnej. Celem operacji stała się ludność cywilna, a dokładniej urzędnicy libijskiego rządu.
Operacja United Protector zaczyna przypominać tę z 1999 r. - Allied Force, podczas której bombardowano Serbię, aby zmusić serbskie wojska do zaprzestania ochrony ludności przed rzeziami urządzanymi jej przez kosowskich Albańczyków. NATO popełnia i w tym przypadku podobne błędy, atakując np. państwową telewizję, o której za cholerę nie można powiedzieć, iż stanowi dozwolony cel wojskowy.
Bombardowanie siedziby serbskiej telewizji państwowej uzasadniano rzekomy zamiarem przeprowadzenia przez nią wywiadu z ówczesnym prezydentem Serbii – Slobodanem Miloseviciem. Celem uderzenia nie była więc rzekomo telewizja, ale jeden człowiek, prezydent Serbii. To nic, że Milosevicia nie było podczas nalotu nawet w pobliżu budynku serbskiej telewizji. To nic, że w nalocie zginęło kilkunastu, a rannych zostało kilkudziesięciu cywilów.
Tymczasem NATO nie robi nic, aby powstrzymać ostrzał rakietowy Misraty, nie reaguje na fakt, że w Syrii siły rządowe zmasakrowały kolejnych kilkudziesięciu demonstrantów, a w Jemenie w dalszym ciągu rozpędza się pokojowe demonstracje przeciwko autorytarnym rządom. To nic. Ważne, że jemeński wywiad w dalszym ciągu torturami wyciąga nazwiska mniej lub bardziej prawdziwych członków Al Kaidy, których CIA za pomocą bezzałogowych samolotów może potem wysłać na łono Abrahama wraz z członkami rodzin, którzy akurat mieli pecha być w pobliżu...
Świat z każdym dniem staje się coraz bardziej bezpieczny, demokratyczny i szczęśliwy...