seaman seaman
3635
BLOG

Nasz czarodziej finansów w Brukseli

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 78

Zelektryzowała mnie czołówka informacji z "Rzeczpospolitej", że nasz premier Donald Tusk przybył do Brukseli na szczyt UE i weźmie udział w rozwiązywaniu kryzysu zadłużeniowego. A przypomnę, że mamy do czynienia z szefem rządu, który w Polsce zwiększył deficyt budżetowy w ciągu trzech lat(2007-2010) coś około 180%. Nie można się wprost opędzić od skojarzenia z lisem, którego zaangażowano do sprzątania kurnika. Tymczasem w świecie uchodzi za mistrza gospodarności. Przemija postać świata, chciałoby się powtórzyć za klasykiem, czyli Hanną Malewską.

Jest to jednak widomy znak, że Unia podjęła rozpaczliwą próbę przerobienia greckiego archipelagu na jedną zieloną wyspę. Moim zdaniem Unia o jakieś dwa i pół roku za późno zwróciła się o pomoc do Tuska. Była taka realna szansa dla Greków w pierwszej połowie roku 2009, kiedy to ówczesny premier Karamanlis wykazywał czarno na białym, że nie ma u nich żadnej recesji, a nawet wręcz przeciwnie. Wtedy właśnie trzeba było Unii pójść po rozum do głowy i poprosić Tuska z Rostowskim, żeby wpadli tam chociaż na parę tygodni. To by im wystarczyło.

Tymczasem Unia wtedy nie zrobiła nic, licząc, że Grecy, jako naród bystry i bynajmniej nie w ciemię bity, sami sobie z deficytem poradzą. Ci tymczasem popełnili drugi błąd, który nałożył się na zaniechanie Unii – zachciało im się wyborów. Zamiast trzymać się Karamanlisa, który idąc w zaparte w sprawie zadłużenia, reprezentował jedynie słuszną linię, wybrali sobie Papandreu. Ten nie potrafił utrzymać języka za zębami i teraz cała Europa ma klops. Ale mało tego, że się wygadał o deficycie, to jeszcze rozgłosił ambitny plan naprawy finansów. To dobiło Greków, gdyż bankierzy mogą dużo wytrzymać, nawet stratę, ale nie ścierpią porządku i jasności w finansach. No i mleko się rozlało.

Dlatego uważam, że wysyłanie Tuska dzisiaj już nic nie pomoże, bo on jest dobry w działaniach zakulisowych, a nie na oczach całego świata. Widać to po naszym kraju, który ma rekordowe zadłużenie, rozgrzebany jest od Tatr do Bałtyku i po wyborach nie ma nawet rządu, a wszyscy mówią, że Polacy wybrali normalność. Jednak jakoś nie widać fali migracji z zewnątrz ani masowych powrotów z emigracji. To może świadczyć, że reszta świata wybrała nienormalność.

Tusk, skoro tylko przybył do tej Brukseli, to oczywiście od razu zabrał głos. Jednym niemal tchem wygłosił dwa zdania. Najpierw oświadczył, że nie jest zasadne, żeby Polska wspierała Grecję, bo kraje spoza strefy euro nie powinny zastępować strefy euro. Natomiast już w drugim zdaniu bardzo zgrabnie sobie zaprzeczył, deklarując, że Polska zrobi oczywiście wszystko, żeby ratować strefę euro. Tym sposobem uradował wszystkich zebranych, zarówno zwolenników, jak i przeciwników ratowania strefy euro, a w szczególności Grecji.

Jak z tego widać, nasz premier utrzymuje wyśmienitą formę od czterech lat. Gdyby Unia wykazała refleks w 2009 roku i wykorzystała jego umiejętności, dzisiaj Grecja byłaby zieloną wyspą na mapie Europy obok Polski i przewodniczący Barroso mógłby się szczycić dwoma zielonymi wyspami naraz.

Obok Tuska największą aktywność i formę w ratowaniu strefy euro wykazuje prezydent Francji, który wyraźnie pozazdrościł Tuskowi i próbuje ze swojego kraju zrobić wyspę, chociaż taką bardziej sztuczną. Najpierw rzucił pomysł, żeby pogonić te wszystkie niezależne agencje ratingowe i założyć jedną a dobrą, czyli unijną. Bo według Sarkozy`ego to ich czarnowidztwo było przyczyna obecnych kłopotów. Tymczasem unijna agencja będzie publikowała jedynie słuszne ratingi i Unia może spać spokojnie.

Drugi pomysł francuskiego mistrza finansów jest stary jak świat, a nawiązuje do znanych wydarzeń w Kanie Galilejskiej. Z tym że nie chodzi o wino, lecz o pieniądze. Fundusze dotychczas zgromadzone na ratowanie strefy euro mają posłużyć jako gwarancja na zaciąganie następnych kredytów w bankach. W ten sposób fundusz może się rozmnożyć bardzo obficie. Ktoś może się oczywiście zapytać – a dlaczego od razu nie dodrukować kilku wagonów banknotów, zamiast się fatygować z jakimiś bankami i gwarancjami? Oczywiście, że nie można. Tak prostackie rozwiązanie mogłoby zaniepokoić elektoraty w poszczególnych krajach Unii.

Dlatego w Brukseli jest teraz dobry czas dla finansowych czarodziejów. Tylko w takim razie, po co było Grekom wywalać Karamanlisa? Przecież czarno na białym widać, że w inżynierii finansowej on jest lepszy od Tuska i Sarkozy`ego razem wziętych.

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka