Po tym, jak szefem PJN-u został Paweł Kowal niektórzy (jak choćby red. Warzecha) znów zaczeli wiązać z tym ugrupowaniem swoje naiwne nadzieje. Jak widać PJN Pawła Kowala jest niebezpieczny duzo bardziej, niż PJN p. Kluzikowej i Libickiego, którzy swoimi popczynaniami tylko przysparzali zwolenników Pis-owi, z czego - nie ukrywam - bardzo się cieszyłem. Pan Warzecha, jako "chłodny obserwator" chce abyśmy zapomnieli, że PJN, niezależnie od tego kto nim kieruje (jak pisałem już w swojej notce zaraz po spektakularnym jego zawiązaniu), został poczęty z pychy i zrodzony ze zdrady, zaś jego ojcem chrzestnym był Palikot. Trzeba też p. Migalskiemu - piszącemu o "rodzeniu się w bólach" przypomnieć, że PJN narodziny ma już dawno za sobą, a okoliczności towarzyszące tym narodzinom wystarczą, aby nie wiązać z tym towarzystwem żadnych nadziei, (zwłaszcza, co do ewentualnego zbliżenia PJN-u z PiSem). Jeśli jeszcze potwierdzi się, że matką chrzestną PJN-u może być nie kto inny jak... Helena Łuczywo (odsyłam do ostatniej notki Coryllusa), to niech nas Pan Bóg strzeże przed takim mezaliansem, a także (a może przede wszystkim) przed nowym liderem tego podejrzanego tworu. A kysz.!