geoal geoal
5854
BLOG

Prokuratury gry z biegłymi

geoal geoal Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 92

Niezły ubaw mieli prokuratorzy z WPO widząc przez lata ekscytację zainteresowanych 50 metrami zarejestrowanymi jakoby na taśmach JAK-a, ubaw porównywalny z rechotem organizatorów wyborów samorządowych na widok pisiorów szykujących w komisjach smartfony dla uwieczniania wyników głosowania. Zrobieni na cacy, bez mydła, a wystarczyło odpowiednio spreparować karty do głosowania czy zapytanie do biegłych.

"W ramach niniejszej opinii otrzymane materiały zostały poddane badaniom w celu sporządzenia-na podstawie rejestratora Jak-40 oraz zapisów urządzeń GKL- pisemnych stenogramów korespondencji prowadzonej przez załogę Jak-40 podczas podejścia i lądowania."

Nic co przed podejściem ani po wylądowaniu, nic co nie było korespondencją radiową nie mogło być obiektem zainteresowania biegłych, którzy mają związane ręce. Czy widział ktoś stenogram z rozmów, w którym wypowiedzi każdego z uczestników znajdowałyby się w osobnych zestawieniach?. Taka forma prezentacji wyników prac IES w Krakowie, odmienna od wyników analizy zapisu CVR z Tu-154M, jest prostą konsekwencją zapytania postawionego biegłym przez prokuraturę w mrocznych czasach kształtowania się zespołu biegłych. Nie wolno zapominać, że to prokuratorzy prowadzą postępowanie, decydują o wszystkim, biegli są tylko elementem pomocniczym, dotyczy to także zespołu biegłych pod wodzą płk Milkiewicza. Warto przypomnieć sobie zeszłoroczne kontrowersje związane z uzupełnieniem tego zespołu biegłych o dwóch "ekspertów".
W sytuacji gdy wrak nie jest dostępny dla biegłych olbrzymiego znaczenia nabiera dokumentacja fotograficzna, czyli także analiza zdjęć. Gdy we wrześniu 2011 roku zespół biegłych wybierał się do Smoleńska na oględziny wraku ktoś podpowiedział płk Milkiewiczowi, że warto wykonać serię zdjęć 3D, być może był to wykonujący je później pracownik CLKP. Zaproponował, wykonał, przekazał wyniki w postaci zdjęć, ich analizą zajmują się specjaliści. Po dwóch latach, jesienią 2013 roku ktoś wskazał prokuraturze osobę Andrzeja Artymowicza, filmowca, których zaoferował swą wiedzę dla uzyskania lepszego zapisu z rejestratora MARS-BM. Zaproponował w grudniu 2013r, wykonał w lutym 2014r, otrzymano pliki z zapisem po 3 miesiącach. Różnica pomiędzy fotografem a filmowcem jest jednak zasadnicza- ten drugi decyzją WPO w Warszawie został członkiem zespołu biegłych prokuratury. Co może robić w kolejnych miesiącach filmowiec-cywil na posiedzeniach wojskowych specjalistów lotniczych, przecież ludzie Ci potrafią samodzielnie analizować rozmowy w kokpicie (vide samodzielna działalność członków KBWLLP), w razie potrzeby w odwodzie jest znający tematykę IES, który już dwukrotnie realizował takie zlecenia, a nabyte doświadczenie gwarantowałyby stosunkowo szybkie uzyskanie wyników finalnych. Przypomnijmy, że po wielu miesiącach "wgryzania się w temat", od pozyskania nagrań uznanych za wiarygodne (czerwiec 2011r zgrywanie w Moskwie, płyty z zapisem przekazane w październiku 2011r.) do wydania opinii z końcem 2011 roku upłynęły zaledwie tygodnie pracy. Wystarczyłoby jedno zlecenie na opracowanie stenogramów z ostatnich 10 minut lotu Tu-154M na podstawie ostatnich odczytów z 2014r i od kilku miesięcy wyniki byłyby znane, co byłoby naturalną konsekwencją przywiązania prokuratorów do swoich biegłych wykonujących analizy chemiczne, z automatu przekazywano im do rozstrzygnięcia kolejne kontrowersje.  Tymczasem, jak donosił PAP:

- Z analizy opinii krakowskiego instytutu wynika, że biegli nie zidentyfikowali części zarejestrowanych na nagraniu wypowiedzi. Powodem takiego stanu rzeczy jest stosunkowo niska jakość dowodowego nagrania - przyznawała prokuratura.
Dlatego w lutym zeszłego roku prokuratorzy wojskowi i biegli dokonali w Rosji ponownego skopiowania nagrania z kokpitu. Biegli liczą, że przy użyciu nowej metodologii i sprzętu uda się dokonać "skuteczniejszego odsłuchu" tego zapisu. Efekty tych prac mają znaleźć się w całościowym opracowaniu dotyczącym tragicznego lotu z 10 kwietnia 2010 r., które dla prokuratury przygotowuje od lata 2011 r. zespół biegłych.


Biegli czyli P.Artymowicz opracowali metodologię, biegli czyli P.Artymowicz dokonają odsłuchu, a wyniki znajdą się w całościowym czyli końcowym raporcie. Tego samego dnia prokurator, po zapoznaniu się z nim w ciszy i samotności, wydaje decyzję procesową kończącą postępowanie i wynik idzie w świat. Czyż o ten wynik idący w świat, wzorem raportu MAK, nie szło prokuraturze podczas ogłaszania wyników badań materiałów wybuchowych czy ostatnich badań taśmy Jak-40?. Później będą protesty, mówienie o braku kompetencji biegłych, przytaczanie KPK i powoływanie się na definicję biegłego. Pamiętajmy, członkowie PSL zasiedli hurtowo w sejmikach, pobierając stosowne apanaże, prokuratorzy po wytężonej pracy także mogą liczyć na zaszczyty i gwiazdki na pagonach. Kto będzie się przejmował później protestami dr Laska, zarzucającego mgr Pawłowi Artymowiczowi kwalifikacje do prowadzenia analizy fonetycznej wprost rodem z Zespołu Macierewicza?. 

geoal
O mnie geoal

"Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka