Od lewej: Iwona Polonia Pomorski, Wojciech Pomorski i Justyna Pomorski
Od lewej: Iwona Polonia Pomorski, Wojciech Pomorski i Justyna Pomorski
Wojciech Pomorski Wojciech Pomorski
929
BLOG

Nielegalny język polski

Wojciech Pomorski Wojciech Pomorski Polityka Obserwuj notkę 1

Jestem polskim ojcem, któremu wykradziono dzieci z domu. Są one odpolszczane. To szczególnie zobowiązuje. Zobowiązuje mnie do walki do końca o prawa człowieka, godność, prawo do ojcowskiej miłości. W imieniu córek, swoim i w imieniu swojego Narodu.

Mijają 13-te urodziny córki Iwony-Polonii, dziesiąty rok, dziesiąty „Mikołaj”, dziesiąte Święta, dziesiąty Sylwester itd. bez kontaktu z moimi córkami Justyną i Iwoną-Polonią Pomorskimi porwanymi przed 10 laty z domu przez niemiecką rodzinę byłej małżonki, ją samą i organizację Jugendamt.

Córki są od tego czasu odpolszczane i germanizowane przez niemiecki i austriacki Jugendamt, przez sądy i byłą żonę manipulowaną przez jej rodzinę nienawidzącą Polaków, nasz język i kulturę.
Zakaz mówienia po polsku
Wzajemnie zagwarantowane kontakty zablokował nam niemiecki, a potem też austriacki Jugendamt wydając bezprawny zakaz mówienia ze sobą w języku polskim. Zakaz ów dostałem po kilku tygodniach na piśmie. Ta szokująca i skandaliczna sprawa natychmiast została przeze mnie skierowana na drogę administracyjną i sądową.
W Trybunale Konstytucyjnym
Obecnie sprawa przeciw miastu Hamburg, któremu podlega ów Jugendamt o przeprosiny i odszkodowanie za dyskryminację narodową i pozbawienie moich córek języka i kultury polskiej oraz złamanie wielu traktatów, rezolucji i praw człowieka znajduje się w ostatniej krajowej instancji czyli w Trybunale Konstytucyjnym Niemiec w Karlsruhe.
Jeżeli i tam niemiecki sąd ponownie stwierdzi, że wolno zakazywać języka polskiego w kontaktach rodzica z jego dziećmi, to sprawa zostanie przeze mnie natychmiast skierowana do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. I tam, w ponadnarodowym trybunale sobie wreszcie na poważnie porozmawiamy z tymi, którzy latami łamią prawo i dyskryminują oraz nie respektują nawet Traktatu Polsko-Niemieckiego…
Germanizacja polskich dzieci
Moje porwane córki zobaczyłem po wielkich bojach o spotkania z nimi dopiero po dwóch latach (Polska babcia, dziadek i reszta rodziny nie widzą ich od prawie 11 lat). Córki nie znały już języka polskiego, który znały wcześniej na równi z językiem niemieckim, a w którym ze sobą zawsze rozmawialiśmy i w którym wymawiały swoje pierwsze słowa.
Gdy nam kazano zakończyć pierwsze spotkanie po dwóch latach spotkanie, moja najmłodsza córeczka Iwona-Polonia płakała. Odrywano ją ode mnie siłą…
Sąd w kraju, do którego zostały przez niemiecki i austiacki Jugendamt uprowadzone (Austria), mimo posiadania przeze mnie pełni praw rodzicielskich nie pozwolił córkom nawet na godzinę nauki języka polskiego tygodniowo w Polskiej Szkole im. Jana III Sobieskiego przy Ambasadzie RP w Wiedniu.
Córki były i są nadal germanizowane przez oba te państwa (Austria i Niemcy), mimo, że mają, tak jak ja, ich ojciec – obywatelstwo polskie. Nie pozwala się nam ani całej polskiej rodzinie do dziś ze sobą widzieć. Od dziewięciu lat trwają sprawy w sądzie w Austrii o umożliwienie nam wzajemnych spotkań.
Jedna ze spraw dotycząca moich ukochanych córeczek przeciw Austrii znajduje się od niespełna półtora roku w Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu.
Germanizacja polskich dzieci w XXI wieku w Niemczech i w Austrii? Rzeczy i zjawiska trzeba nazywać po imieniu. Więc jak to nazwiemy?
Nie do pomyślenia
Gdyby w Polsce niemieckiemu ojcu (lub, dajmy na to, hiszpańskiemu) mającemu dwójkę dzieci z Polką zakazano mówić z własnymi dziećmi w ich wspólnym języku, to co? Czysta fantazja! Szok! Nie do pomyślenia! Sami Polacy wywlekliby takiego urzędasa, lub kilku za to odpowiedzialnych i…momentalnie zrobili z takim patologicznym zjawiskiem porządek. Nasz premier i prezydent z kwiatami, w świetle reflektorów, kamer i fleszy już na drugi czy trzeci dzień przepraszaliby i tego ojca, i panią kanclerz za takie skandaliczne nadużycia ze strony urzędników państwowych…
W Niemczech i w Austrii jeszcze nie dorośli do prawdziwej europejskości.
Będę walczyć
Nie pozwolę nigdy – ani Niemcom, ani Austriakom lub komukolwiek innemu – opluwać moich córek, mnie. Nie pozwolę bezkarnie rabować i wykorzeniać naszej polskiej tożsamości, naszego języka, kultury, brukać naszej godności oraz honoru. Nie mam jako ojciec moralnego prawa pozwalać na to. I niemieckich oraz austriackich przestępców dopadnę – w cywilizowany sposób – wyrokiem sądowym.
Zobowiązuję się walczyć do końca o prawa człowieka, godność, nośnik polskiej kultury – nasz język polski, w którym ze sobą rozmawialiśmy, a czego nam oficjalnie zakazano.
Zobowiązuję się walczyć z całych sił o zwykłe prawo do miłości ojca do swoich ukochanych córeczek. W imieniu córek, swoim i w imieniu swojego Narodu.
Bo bycie ojcem odpolszczanych wbrew naszej woli córek do tego moralnie zobowiązuje.
Więcej na:https://www.facebook.com/wpomorski i na stronach Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech t.z.www.dyskryminacja.de oraz:https://www.facebook.com/dyskryminacja?ref=hl

Wojciech Leszek Pomorski
Za dwutygodnikiem „PRAWDA JEST CIEKAWA” Nr 27, 11-24.01.2013

Wojciech Leszek Pomorski - magister Filologii Germańskiej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Rodzina ma tradycje walki w Gryfie Pomorskim z okupantem niemieckim, a następnie z sowieckim. Urodzony na Wybrzeżu w lecie roku 1970, gdy komuniści, którzy zniewolili nasz kraj w 1944 r. przyniesieni na bagnetach Armii Czerwonej, kazali Polakom strzelać z czołgów i karabinów maszynowych do braci Polaków w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie. Od internowania ojca w grudniu 1981 r. aktywny w podziemiu antykomunistycznym i solidarnościowym, za co szykanowany w PRL-u. Emigracja polityczna do Niemiec Zachodnich - w 1989 roku. Od 2000 prezes Związku Polaków w Niemczech RODŁO Oddział Hamburg II, następnie prezes Nowego Związku Polaków w Niemczech oraz założyciel i prezes Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech www.dyskryminacja.de. Ojciec ukradzionych z domu w Hamburgu - przy wsparciu Jugendamtu - (zakazano między sobą mówić po polsku - są pisemne dokumenty niemieckie i austriackie) i germanizowanych od 10 lat córeczek Iwony-Polonii i Justyny Marii. Jugendamt niemiecki i austriacki wywieźli córki do Austrii i tam je ukryli(znalezione jedynie przy pomocy policji). W Wiedniu są przetrzymywane od 9 lat w nieznanym miejscu. Córeczki udało się zobaczyć na kilka godzin (tylko pod nadzorem-jak dzikie zwierze) po 2 latach, potem po roku, a następnie po 4 latach. Łącznie 15 godzin na prawie 10 lat. Ani sekundy nie byliśmy sami i bez osób trzecich. Po 2 latach od ich uprowadzenia - gdy wywalczyłem pierwsze nasze spotkanie nie umiały języka polskiego, który doskonale znały jednocześnie z niemieckim. Stwierdziłem to natychmiast, gdyż nic nie rozumiały gdy próbowałem trochę z Córeczkami porozmawiać po polsku. Dzięki pomocy mediów - dowiedziała się o tym opinia publiczna w Polsce i na świecie, wtedy zaczęli się do mnie o pomoc zgłaszać ludzie, których podobnie traktowano w Niemczech i Austrii. Takie były początki Stowarzyszenia. Polskie Stowarzyszenie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech t.z: jest instytucją ostatecznie założoną formalnie na Zebraniu założycielskim w dniu 18 II 2007 w Hamburgu. Jego celem jest obrona praw rodziców i dzieci pokrzywdzonych przez organizację Jugendamt i wymiar sprawiedliwości Niemiec i Austrii. Członkowie walczą m.in. o respektowanie Traktatu Polsko-Niemieckiego w Niemczech, praw człowieka w Niemczech i w Austrii i o prawo do wychowywania dzieci we własnej kulturze i języku.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka