Piotr Frączak Piotr Frączak
205
BLOG

NGO - w poszukiwaniu prawdziwej autonomii

Piotr Frączak Piotr Frączak Polityka Obserwuj notkę 0

(...)

Trójczłonowy model społeczeństwa obywatelskiego wskazuje na rolę formalnej niezależności organizacji pozarządowych zarówno od instytucji publicznych, jak i biznesu. Choć ta niezależność bywa w praktyce często podważana, to jednak w sferze teorii jest jak najbardziej bezdyskusyjna, ale przecież formalna niezależność to jeszcze za mało.

Podstawowym pytaniem jest: na ile zarówno organizacje pozarządowe, jako pojedyncze podmioty, jak i zbiorowy aktor działań społecznych są uzależnieni od zewnętrznych warunków, czyli na ile formy samoorganizacji są rzeczywiście emanacją społecznej, spontanicznej aktywności i na ile podejmowane działania są wynikiem rzeczywistych wyborów, a na ile odpowiedzią na zapotrzebowanie zewnętrzne. Można by zadać pytanie, w jakim stopniu organizacje pozarządowe są „zewnątrzsterowne”? To, że w pewnej mierze tak jest, nie ulega wątpliwości.

Upublicznienie, będących jeszcze w XIX wieku zrzeszeniami prywatnymi, stowarzyszeń oznaczało nie tylko nadanie im osobowości prawnej, ale też nadanie im „charakteru organizacji funkcjonujących w społeczności jako organizacje publiczne, a to, co było w nich prywatne, zostało niejako zagubione”. Statuty dzisiejszych organizacji – które jeszcze przez Abramowskiego traktowane były jako „nieterytorialne rzeczpospolite”, których „konstytucje” były podstawą ich wolności i twórczego podejścia do działań społecznych – często traktowane są jak formalny wymóg, który ma znaczenie dla rozwiązywania wewnętrznych konfliktów, a nie jest sposobem decydowania o wspólnych działaniach.

Z drugiej strony mamy niewątpliwie do czynienia ze zjawiskiem etatyzacji i komercjalizacji działań organizacji pozarządowych. Realizacja usług społecznych, wykonywanych na zlecanie administracji, prowadzi z jednej strony do upodobnienia się organizacji do administracji (co ułatwia rozliczenie się z powierzonych środków publicznych), z drugiej zaś do upodabniania się do instytucji biznesowych (co ułatwia im konkurowanie o środki publiczne). Jednocześnie poszukiwanie źródeł finansowania w biznesie (tzw. biznesie odpowiedzialnym społecznie) zmusza organizacje do odpowiadania na zapotrzebowanie biznesowe, które często ma raczej wymiar PR, a sukcesy muszą być wymierne i widoczne, co w wielu wypadkach nie odpowiada celom organizacji. W tych wypadkach może okazać się, że niezależne formalnie organizacje w istocie realizują cele zewnętrze wobec swojej misji, co każe poddawać w wątpliwość ich niezależność.

Ta wątpliwość prowadzi nas bezpośrednio do pytania o rolę organizacji ‒ czy są one w istocie elementem systemu, czy też instytucjami, które ten system zmieniają. To rozróżnienie jest czymś naturalnym w dyskursie dotyczącym organizacji pozarządowych. Przedstawiciele organizacji chętnie widzą się jako realizatorzy wolności (m.in. z uwagi na dość luźne struktury, formalnie demokratyczny sposób powstawania i wybierania władz, oddolne określanie celów), podczas gdy obserwatorzy zewnętrzni zwracają uwagę na ich silne uzależnienie. Czy jest to tylko inny sposób patrzenia, czy też organizacje ze swej istoty pełnią różne funkcje? Jeżeli tak, to należy przyjąć, że „te aspekty współczesnych instytucji, które przyczyniają się do autonomii i dalszej racjonalizacji społeczeństwa obywatelskiego, tworzą stronę pozytywną; te zaś, które sprzyjają reifikacji i kolonizacji – stronę negatywną”. Organizacje więc są z jednej strony „pretorianami systemu”, z drugiej zaś strony „agentami zmiany”. Ich formalna niezależność od administracji i rynku w tym wypadku jest drugorzędna w stosunku do tego, kogo w istocie reprezentują i jakie cele sobie stawiają.

Cały tekst w Zoon Politicon nr 2/2011 s. 204

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka