"Egzekucja nastąpi w piątek o godzinie 16.30 w kościele w Milejowie" - brzmiał SMS księdza do jego parafian. Kapłan liczył na poprawę frekwencji podczas piątkowej Drogi Krzyżowej. Do świątyni przyszły tłumy.
Wierni z parafii pod wezwaniem Wniebowstąpienia NMP zamarli, gdy odebrali smsa od wikarego Wojciecha Komosy. Jak czytamy w "Dzienniku" jedna z mieszkanek Milejowa sms komentuje następująco: - poszłam zobaczyć, tak z ciekawości, bo przestraszyła mnie ta wiadomość. Wielu mieszkańców zaniepokoił sms, więc w piątek o 16.30 stawili się w kościele silną grupą. Niekonwencjonalny pomysł wikarego okazał się skuteczny - duchowny chciał ściągnąć jak najwięcej osób na drogę krzyżową odprawianą w intencji nienarodzonych dzieci.
Na pomysł wysłania smsa wikary wpadł z grupą młodych ludzi z koła Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. - Chcieliśmy w niekonwencjonalny sposób trafić do sumienia ludzi i zwrócić uwagę na problem zabijania nienarodzonych dzieci. To było preludium przed 25 marca, kiedy ruszy coroczne Dzieło Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego - mówi ksiądz Komosa "Dziennikowi".
Przed rozpoczęciem Drogi Krzyżowej ksiądz wyjaśnił, intencje i prawdziwy sens wysłanej wiadomości. Tych, którzy poczuli się dotknięci, przeprosił. Mieszkańcy Milejowa są podzieleni w ocenach nietypowej metody ewangelizacyjnej swojego księdza. Co tym sądzicie? Jam tą cząstką, która złego pragnąc wiecznie dobro czyni? Ksiądz Komosa Goethego czytał i wyczuł co ludzi najbardziej kręci we współczesnej kulturze, czy też może...? No właśnie?