Od jakiegoś czasu mam nieodparte wrażenie, że wszyscy jesteśmy świadkami gigantycznej mistyfikacji. A to, co wydarzyło się 10 kwietnia w Smoleńsku w rzeczywistości wyglądało zupełnie inaczej niż to usiłuje się nam przedstawić.
Generalnie chodzi o to, żeby wszyscy uwierzyli, że doszło do rozbicia samolotu i nikt nie przeżył. A może było całkiem inaczej?
Rozwinę tutaj wątek, który na salonie już się jakiś czas temu pojawił.
Oczywiście ktoś uzna, że to kompletna bzdura, ale w momencie, gdy w dalszym ciągu nie znamy prawdziwych przyczyn tej katastrofy możemy wysnuwać różne hipotezy, w tym równie dobrze również tę. Ta wersja tłumaczyłaby brak ciał na miejscu wypadku, co zauważyli wszyscy świadkowie, a także dziwną relację Wiktora Batera na Polsat News, w pierwszych minutach po katastrofie. Tłumaczyłaby również celowe opóźnianie podróży Jarosława Kaczyńskiego, gdy jechał, aby zidentyfikować ciało brata.
Jej teza jest taka: Doszło do zamachu stanu, a wersja samolotowa miała zamaskować spisek i dokonaną zbrodnię. Zakładamy w niej, że stenogramy są w większości zmanipulowane, (czego nie możemy tego wykluczyć, bo nie mamy oryginałów tylko kopie.)
Wyglądałoby to mniej więcej tak: Z powodu jakieś usterki samolot wylądował awaryjnie na drugim lotnisku w Smoleńsku ( potwierdzałby to pierwsze doniesienia ze Smoleńskiego forum, o tym, że polski samolot stoi na lotnisku, tyle że na drugim).
Był tam już o około 8 - ej, bo lot z Warszawy do Smoleńska trwa tylko 70 minut. (Istotna jest tutaj godzina wylotu ( różnie się ją podaje, celowo zaciemniając sprawę, ale muszą być na to jakieś dokumenty, tylko gdzie są?)
W tym czasie przechwytuje się pasażerów np. do karetek ( na początku niezorientowanych w tym co się dzieje i blokuje ich telefony, aby nie mogli się z nikim skontaktować).
Potem, aby uprawdopodobnić wersję, że są jeszcze w samolocie: prezydent tym razem pod presją wykonuje telefon do brata, a pani Tomaszewska do męża.
( uważam, że te telefony są ważne, bo bardzo dziwne jest to, że zdecydowali się dzwonić jeszcze w podróży, zamiast po wylądowaniu, nigdy tego wcześniej nie robili, oba połączenia zostały przerwane).
Połączenia zostały wykonane o ok. 8 19, komuś zależało na tym, aby myślano, że są jeszcze w samolocie.W tym czasie Lech Kaczyński wypowiada dziwne słowa do brata: Idź się prześpij, bo mi się rozpadniesz. ( Czy chciał mu coś przekazać?)
Na miejscu tragedii rozbija się inny samolot ( może wyłącznie z załogą, która np. została zmuszona do wzięcia udziału w tej mistyfikacji?!).
Dochodzi do katastrofy, informacja idzie w świat, na miejscu nie ma karetek, bo od razu wiadomo, że nie ma kogo ratować. W tym czasie Bater dostaje telefon od kogoś od oficjalnych członków delegacji ( czyli z TU 154!, nagranie urwane jeszcze jest w Internecie ), który mówi, że członkowie nie wiedzą co się dzieje, a wcześniej nie mogli dzwonić, bo telefony były blokowane.
Mówi, że do katastrofy doszło o ok. 8 36. Kto do niego dzwonił nie wiadomo do dziś, bo chyba nikt go nie przesłuchał. Jego relacja jest zagadkowa, wynika z niej mniej więcej, że doszło do jakieś katastrofy, ale pasażerowie żyją.
Jeszcze tego samego dnia Jarosław Kaczyński jedzie, żeby zidentyfikować ciało brata. Jest podróż jest opóźniana celowo, w pewnym monecie jego samochód jedzie wręcz 20 na godzinę! ( Czy chodziło o to, aby odpowiednio przygotować ciało?). Na marginesie dodam, że identyfikacja kolejnych ciał nastąpiła dopiero w kolejnych dniach, a niektóre identyfikowano wyłącznie po DNA.
Na miejscu teren jest ogrodzony, aby nikogo nie dopuścić. Musi być przecież odpowiednio przygotowany itd. To tłumaczyłoby najpierw szczelny kordon w pierwszych dniach, a potem brak nadzoru, po odpowiednim przygotowaniu można już było po nim myszkować i znajdować np. fragmenty ciał! Z drugiej strony Rosjanie muszą się chyba czegoś obawiać skoro nie dopuścili naszych archeologów ( swoją drogą to skandal, że mieli to być archeolodzy, a nie śledczy), bo mogliby na przykład znaleźć w ziemi fragmenty innego samolotu, nie tego co trzeba?!
Jeżeli ta wersja byłaby prawdziwa, a wcale tego nie zakładam, to musiała odbyć się w ścisłej współpracy ze stroną polską i to byłoby w tym wszystkim najstraszniejsze. Chciałabym wierzyć, aby ta teoria nie okazała się prawdą.
Jeżeli jest jednak prawdziwa będzie robione wszystko, aby nie dopuścić do ekshumacji.