Igor Janke Igor Janke
5732
BLOG

Michnik, Orbán, ZSRR, 1989 - "Napastnik" cz.1

Igor Janke Igor Janke Polityka Obserwuj notkę 40

„Kur... no…, teraz to przesadził!” – Adam Michnik zaklął siarczyście, stojąc na placu Bohaterów w Budapeszcie wśród tłumu Węgrów. Był 16 czerwca 1989 roku. Słoneczny dzień. Dwieście tysięcy ludzi na placu, miliony przed telewizorami. Nad głowami powiewały czerwono-biało-zielone flagi z wypaloną dziurą w środku. Na uroczystym, symbolicznym pogrzebie Imre Nagya, młody przywódca Fideszu, 26-letni Viktor Orbán, wezwał wojska sowieckie do opuszczenia Węgier. Jak się okazało, było to najważniejsze przemówienie w jego życiu. Uroczystość transmitowała państwowa telewizja. Przemówienie Orbána także.

 Węgrów przeszły dreszcze, gdy usłyszeli radykalne słowa młodego działacza. W Czechosłowacji rządzili jeszcze komuniści, w Bukareszcie mocno trzymał się reżim Ceaușescu. Tylko w Polsce trwał już Okrągły Stół. Ale tak daleko w swoich żądaniach nie posuwali się nawet polscy radykałowie. Orbán mówił rzeczy, które wywracały system. Węgrzy pokochali go za jego bezpośredniość. Wypowiedział to, o czym wielu marzyło. Na ulicach Budapesztu zapanowała fiesta.

Zawsze był zdecydowany. Radykalny. Zwykle kilka kroków przed innymi. Zawsze widział daleki cel. Ktokolwiek go pamięta z wcześniejszych czy późniejszych lat, przyznaje: to niezwykle twardy, pracowity i konsekwentny facet.

Chłopak z biednego, prostego domu na samym końcu małej wsi. Od dzieciństwa musiał walczyć o siebie. Do wszystkiego dochodził sam. Wie, ile kosztuje każdy krok, wie, ile trzeba pracować, żeby coś zdobyć, ile trzeba się uczyć, by do czegoś dojść. Musiał pracować i uczyć się więcej niż inni. I po kolei pokonywał wszystkich.

Pełen emocji w środku i  opanowany na zewnątrz. Kiedy trzeba – czarujący, wyluzowany i dowcipny. Kiedy trzeba – brutalny i zimny. Piekielnie inteligentny. Niezwykle wymagający. Na co dzień – normalny, miły, uprzejmy. Dobry kompan do rozmowy, sympatyczny gość. Ale umie też grać ludźmi, przestawiać ich tak, by nikt nie zagroził jego pozycji. Pilnować, by w jego rękach były wszystkie decyzje.

Umie budować zespół oddanych sobie ludzi. Zaczynał od grupy kilkunastu osób. Po dwudziestu kilku latach kieruje największą i najlepiej zorganizowaną partią w Europie Środkowej. Ma potężną władzę. „Jego formalna władza jest ogromna. Nieformalna – jeszcze większa” – mówi jeden z jego współpracowników. Podporządkowuje sobie wszystko i wszystkich. Oczekuje bezwzględnej lojalności i umie ją egzekwować.

Wchodzi w konflikty i nie waha się ich prowokować, jeśli wymaga tego cel, który chce osiągnąć. Nie unika walki. Wielu twierdzi, że ją uwielbia. „Jeżeli ma wybór, otworzyć drzwi klamką czy je wyważyć, to Viktor zawsze je wyważy” - mówi jeden z jego przyjaciół. Ma wielu wrogów. Śmiertelnych. Trudno znaleźć polityka, który wywołuje większe emocje. Miliony go kochają, ale setki tysięcy szczerze nienawidzą.

Kiedy rzucił wyzwanie Związkowi Sowieckiemu, był w swoim żywiole. Kiedy musi zmagać się z całym węgierskim aparatem postkomunistycznym, z niechętnymi mu lewicowymi mediami, nabiera wiatru w żagle. Kiedy naprzeciwko niego staje niemal cała Unia Europejska, wie, że to wyzwanie. Przez dwadzieścia lat nauczył się używać różnych narzędzi. Umie być odpowiedzialnym mężem stanu, ale też obiecującym złote góry populistą. Jednego dnia w Brukseli mówi o europejskiej wspólnocie, drugiego dnia w Budapeszcie – o kolonizacji Węgier przez obce siły. Jest w stanie dokonywać wolt. Był radykalnym, antyklerykalnym, popierającym wolny rynek liberałem. Dziś publicznie mówi o bojaźni Bożej, potrzebie interwencjonizmu państwowego i o tym, że eksperyment neoliberalny poniósł porażkę. 

---------------

To pierwszy fragment mojej książki "Napastnik. Opowieść o Viktorze Orbanie". Książka wkrótce trafi do księgarń. Zaproszam do lektury i dyskusji. I konkursu - do wygrania weekend w Budapeszcie:)

 

Igor Janke
O mnie Igor Janke

Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka