Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
566
BLOG

Konwencja antyprzemocowa. Dlaczego jestem przeciw?

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Polityka Obserwuj notkę 14

Nie jest tak, że widzę w tym dokumencie same minusy, oczywiście on ma pewne plusy, natomiast moje obawy przeważają, w moim przekonaniu przeważają minusy tego dokumentu. I w związku z tym, podejmując decyzję w głosowaniu, dam wyraz tej swojej obawie i temu przekonaniu, że jednak minusy tego dokumentu dominują nad plusami.

Wysoka Izbo!

Postaram się krótko, bo pora jest późna, powtórzyć swoje wystąpienie z posiedzenia Komisji Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej. Otóż ja bym zapisy tej konwencji podzielił na trzy grupy. Pierwsza grupa objęłaby są zapisy, powiedziałbym, niedyskusyjne, ogólnie uznawane, z którymi się wszyscy zgadzamy. Zgadzamy się na przykład, jak sądzę, z takim przekonaniem, że przemoc domowa istnieje. Jeśli dyskutujemy tylko na ten temat, to mówimy o skali tego zjawiska, o tym, czy ona jest węższa, czy szersza itd. To jest pierwsza grupa zagadnień, które opisuje ta konwencja.

Druga grupa zagadnień, które opisuje ta konwencja. Chodzi o takie sprawy, które my już w jakiś sposób w polskim prawie realizujemy. Jest zapis o telefonie czynnym przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, gdzie można zgłaszać to, że jest się ofiarą przemocy, i my to realizujemy na przykład w ramach systemu tak zwanej niebieskiej karty. Tu powiedziałbym jeszcze o czymś, co mnie pozytywnie w tym dokumencie zaskoczyło, czyli na przykład o przeciwdziałaniu seksualizacji dzieci w internecie. To jest bardzo wskazany, dobry zapis, i powiem szczerze, że byłem pozytywnie zaskoczony, że on się znalazł w tym dokumencie.

I wreszcie jest trzecia grupa zapisów, które budzą moje najdalej posunięte obawy i które powodują, że ważę plusy i minusy tego dokumentu… Niestety przeważają tu moje obawy, minusy, które widzę. To są te wszystkie zapisy, które zawierają się w art. 6, 12 i 14. Myślę tu o zasadzie spoglądania w perspektywie płci społeczno-kulturowej… o tych zapisach, które mówią o tym, że należy wykorzeniać przemoc, która się rodzi z uwarunkowań kulturowych, tradycyjnych czy religijnych. Nie przeczę, że dzisiaj w Europie jest często tak, że ten zapis ma pewne słuszne założenia i inspiracje. Popatrzmy na przykład na to, że funkcjonują w Europie wyznawcy religii, którzy dopuszczają fizyczne okaleczanie kobiet; myślę tutaj o różnych odmianach islamu. Ale to wcale nie oznacza, że nie istnieje tu obawa – moim zdaniem jest ona bardzo poważna – dotycząca tego, jak daleko te zapisy będą ingerować w wolność wyznania, w pewne doktryny religijne. Bardzo duże wrażenie zrobiła na mnie wypowiedź profesora Stępkowskiego na posiedzeniu Komisji Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej, który mówił o tym, że do podobnych konwencji odwołują się petycje i różne listy czy wystąpienia do Stolicy Apostolskiej z sugestiami zmian doktrynalnych w nauczaniu Kościoła. Rodzi się we mnie obawa, że ten artykuł może być wykorzystywany w ten sposób.

Pojawia się następne pytanie. Jak rozumiem, konwencja jest pewnym narzędziem, dzięki któremu ktoś może zgłosić się do odpowiednich instytucji państwa czy do sądu i powiedzieć, że jego prawa w danym zakresie, jak uważa, są naruszane. Otóż powstaje pytanie, z czym może zgłosić się ktoś, argumentując, że jego prawa są naruszane, jeśli wziąć pod uwagę perspektywę tak zwanej płci społeczno-kulturowej. Jakie to będą przypadki i jakich praw w oparciu o tę zasadę, o tę perspektywę różni obywatele, na przykład polscy, będą się mogli domagać, o co będą mogli wnosić? Dla mnie to nie jest katalog zamknięty, to nie jest katalog, który możemy sprowadzić wyłącznie do kwestii urlopu macierzyńskiego czy tacierzyńskiego. Obawiam się, niestety, że to będzie pewna furtka do wprowadzania bardziej poważnych spraw i bardziej społecznie wątpliwych eksperymentów. Za taki społecznie wątpliwy eksperyment uznaję też zapis, który mówi o promowaniu niestereotypowych ról społecznych w edukacji. Pytanie, co się za tym kryje i jakie wobec tego role i jakie sytuacje będziemy w ramach edukacji funkcjonującej w polskiej szkole promować. Tak że, podsumowując moje wystąpienie, chcę powiedzieć tak: nie jest tak, że widzę w tym dokumencie same minusy, oczywiście on ma pewne plusy, natomiast moje obawy przeważają, w moim przekonaniu przeważają minusy tego dokumentu. I w związku z tym, podejmując decyzję w głosowaniu, dam wyraz tej swojej obawie i temu przekonaniu, że jednak minusy tego dokumentu dominują nad plusami.

I na koniec dwie sprawy. Sprawa pierwsza dotyczy tego, że tutaj wielokrotnie w tych dyskusjach, w argumentach z różnych stron, pojawiały się odwołania do postaci Jana Pawła II. Ja sobie myślę, że święty Jan Paweł II nie zasłużył na to, żeby w najbardziej nawet zaciętych dyskusjach światopoglądowych być używanym w charakterze maczugi. Jeśli chcemy się kierować jego nauczaniem, to myślę, że każdy powinien sobie przeczytać to, czego Jan Paweł nauczał, ocenić to w sumieniu i także w swojej postawie społecznej czy politycznej wyciągnąć z tego takie wnioski, jakie sumienie mu dyktuje. Jednak myślę, że papież nie zasłużył na to, żeby niejako się okładać jego osobą w różnych, nawet najbardziej słusznych, debatach. I wreszcie ostatnie zdanie; zakończę pewnym wyzwaniem. Chcę powiedzieć tak: jeżeli ja będę mógł się pani minister, profesor Fuszarze, przydać do czegoś w tym zakresie, żeby jej urząd nazwał się urzędem pełnomocniczki do spraw równego traktowania - nie wiem, czy prosty prowincjonalny senator może się przydać w takim zakresie, ale jeśli tak - to jestem do dyspozycji. Bardzo dziękuję.

Przemówienie senackie z dnia 4 marca 2015.

Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl

Poznań 2.0 - najważniejsi w jednym miejscu - bo informacja nie musi być nudna 

http://miastopoznaj.pl/

Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl

www.facebook.com/flibicki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka