Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
1236
BLOG

Europosłowi Kuźmiukowi

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Rozmaitości Obserwuj notkę 59

 Byłem w PiSie. To prawda. Ale każdy ma prawo do nawrócenia. Nawet ja. I nawet z tak ciężkiego grzechu. Grzechu, którego nie da się zupełnie porównać z taką drobną niedoskonałością, jak członkostwo na przykład Wojciech Jasińskiego w PZPR, a samego posła Kuźmiuka – we wspierającym go ZSLu. Wiem, że macie prawo Panowie patrzeć na mnie, eks pisowca, z wyższością, wciąż jednak liczę na waszą wielkoduszność…

Pan europoseł Zbigniew Kuźmiuk postanowił odpowiedzieć na moje wpisy (http://zbigniewkuzmiuk.salon24.pl/600892,w-odpowiedzi-senatorowi-libickiemu).
 
Zamykając tę dyskusję odpowiadam ostatni raz i po kolei:
 
Po pierwsze. Pan europoseł użył w swym wpisie słowa ukradkiem. Widocznie inaczej je rozumiemy. On uważa, że to znaczy iż w okresie wakacyjnym i bez udziału mediów. Ja – że cichaczem, starając się ukryć kto jaki wniosek składał. Różnice interpretacji się zdarzają. Czytelnikom zostawić należy, która z nich jest bliższa prawdzie.
 
Po drugie. Szanuję wszystkich seniorów, ale czy współpłacenie, na które tak pomstuje pan minister Kuźmiuk, nie jest niekiedy sposobem na pewną lekomanię pewnej – może mniejszościowej – grupy z nich? Na nadużywanie pewnego prawa? Pewien znany dziennikarz opowiadał mi w ostatnich dniach jak to nie może kupić leków dla dzieci bo apteki okupują spore grupy seniorów. Były minister zdrowia, praktykujący lekarz, opowiadał zaś mi, jak wielu jego starszych pacjentów czyni sobie z wizyt u niego sposób na spędzanie wolnego czasu. Ja tego nie oceniam. Nie krytykuję. Ja to opisuję. I relacjonuję.
 
 Po trzecie. Pan minister Kuźmiuk twierdzi, że nie rozróżniam pieniędzy NFZ od budżetowych. Otóż rozróżniam. W moim tekście, który jego zdaniem roi się od błędów, pisałem bowiem: „To były oczywiście pieniądze NFZ więc jest to pewien skrót myślowy, ale gdybym miał decydować - jako parlamentarzysta – gdzie skierować zaoszczędzone 200 milionów złotych, to w obecnej sytuacji skierowałbym je na szeroko pojęte  sprawy obronności,  a nie na dofinansowanie leków dla osób starszych”. Sprawa wydaje się więc jasna. Znów inaczej rozumiemy słowa. Trudno. Muszę się z tym pogodzić. W końcu pan Kuźmiuk jest ekonomistą, a nie polonistą.
 
 Po czwarte. Skoro w NFZecie jest oszczędność – to dobrze – to nadal nie unieważnia pytania, na co ją wydać? Na co lepiej? Na darmowe leki dla 75 latków czy na szybszą operację ortopedyczną dla czekającego na nią zbyt długo, 40 letniego, pracującego ojca rodziny? Ja uważam, że na to drugie, pan minister Kuźmiuk – w ślad za posłem Sasinem – pewnie, że na obie rzeczy. I fajnie. Tylko to jest wybór. I wszyscy chcieliby mieć więcej pieniędzy dla wszystkich. I świętym prawem opozycji jest to obiecywać, a rządzącym mierzyć się z realiami.
 
 Po piąte. Pan europoseł nadal nie odpowiada na pytanie, gdzie postawić granicę? A jeśli kolejny, społeczny projekt założy dosypanie – na przykład 500 milionów złotych - do NFZ pieniędzy z budżetu na darmowe leki dla 70-latków czy też go będziemy popierać? Nadal nie słyszę na to odpowiedzi. A to jest właśnie sedno tej całej dyskusji. W tym też właśnie sensie mówiłem, że ja wolę to dać na armię. A choćby i na rehabilitację niepełnosprawnych weteranów afgańskich, którzy własnym zdrowiem przypłacili umacnianie naszych sojuszniczych, NATOwskich więzi.
 
 Po szóste. Pisze minister Kuźmiuk mówi, że kiedy rządził PiS i kiedy ja w nim byłem, to rozwój gospodarczy był wyższy. To prawda, tyle, że – wtedy nie byliśmy po światowym kryzysie. I to był początek, a nie koniec unijnej perspektywy.
 
 Po siódme. Byłem w PiSie. To prawda. Ale każdy ma prawo do nawrócenia. Nawet ja. I nawet z tak ciężkiego grzechu. Grzechu, którego nie da się zupełnie porównać z taką drobną niedoskonałością, jak członkostwo na przykład Wojciech Jasińskiego w PZPR, a samego posła Kuźmiuka – we wspierającym go ZSLu. Wiem, że macie prawo Panowie patrzeć na mnie, eks pisowca z wyższością, wciąż jednak liczę na waszą wielkoduszność… I zupełnie rozumiem, że w tej sytuacji ja jestem obłudnikiem, a pan minister Kuźmiuk ekonomistą non – populistą. Krótko mówiąc znów wracamy do znajomości i rozumienia języka polskiego…
 
 Po ósme. Co zabawne, europoseł powołuje się na zbieżną ze swoją opinią internautów i tabloidów w tej kwestii. Trochę demagogicznie, bo sam – jako bloger, świetnie zna specyfikę blogosfery i internetowych dyskusji. I wie, że – tak jak w przypadku tabloidów i opisywanych w nich polityków, także PiSu - zwykle jest to tylko jakiś wycinek szerszej rzeczywistości. Zdając sobie z tego sprawę powinien też raczej – zanim mnie oceni – zapoznać się z treścią mego senackiego wystąpienia w tej sprawie, niż reagować na internetowo – tabloidowe hasła.
 
 Po dziewiąte. Mówienie o udogodnieniach jakie mają niepełnosprawni parlamentarzyści to czysta demagogia. Ja też mógłbym rozwodzić się długo nad przywilejami europosłów i dywagować, którzy z nich podpisują tylko listę i wracają do kraju. Mógłbym. Tylko pytanie: po co? Skoro wyborcy ich wybrali, to w razie złego wypełniania mandat oni ich odwołają. To jest jedyne, uczciwe nie demagogiczne kryterium oceny. I ono – panu ministrowi Kuźmiukowi – też się w latach 2009-2011 zdarzyło.
 
 Po dziesiąte. Właśnie wróciłem z – pewnie bliskiej memu polemiście -Telewizji Republika. Zaproszono tam prezesa jednej z parasolowych organizacji broniących praw pacjentów. I co? I oto – ku wyraźnemu zdumieniu prowadzącego – zgadzaliśmy się niemal we wszystkim. Czyżby więc zapraszający takich gości, a pracujący w tej stacji wydawcy byli ukrytymi fanami PO? Obejrzenie tej audycji panu ministrowi Kuźmiukowi po prostu dedykuję.
 
 Wreszcie ostatecznie. Na tym tę dyskusję kończę. Chyba robiąc memu adwersarzowi wyraźną przykrość. Bo wyraźnie liczył na jej przedłużenie…     
 
 Tu polityka zaczyna swój dzień:www.300polityka.pl
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości