Nadzór bankowy zalecił bankom pozostawienie zabezpieczeń kredytów „frankowych” na dotychczasowym poziomie. Nadzór! KNF, Belka. Czyli ci wszyscy, którzy powinni dbać o bezpieczeństwo klientów banków –wszystkich klientów, a nie tylko frankowych, z(a)lecają bankom utrzymanie dotychczasowego poziomu zabezpieczeń kredytów. Zadłużenie kredytobiorców zwiększyło się z dnia na dzień o jakieś 25%, ale dla banków jest to bez znaczenia. Dlaczego? Sprawa tym bardziej dziwna, że dla wszystkich (ekspertów) jest oczywiste, że wartość kredytów przekroczyła wartość mieszkań. Czyli zabezpieczenia posiadane przez banki nie zabezpieczają zaciągniętych kredytów.
Możliwe są dwa powody takiego postępowania.
Pierwsza możliwość, to tak silna zależność banków od polityków, że dla świętego spokoju, czyli po prostu dla uspokojenia frankowiczów, banki, wbrew swoim interesom, wykonują zlecenia polityków (rządu).
Pawlak: nakładanie dodatkowych zabezpieczeń na kredytobiorców niedopuszczalne
"Był czas na analizę ryzyka w momencie udzielania kredytu. Jeżeli kredytobiorca obsługuje kredyt to nie ma żadnych podstaw do tego, żeby mu nakładać dodatkowe zabezpieczenia" - podkreślił w środę na konferencji prasowej
Uważam, że trzeba do tematu podejść spokojnie. Poczekać czy rynek się uspokoi - tłumaczy Grupiński.
Prowadzone są rozmowy z bankami, a jeśli będzie taka potrzeba, rząd w większym stopniu wesprze osoby spłacające kredyty we frankach szwajcarskich - zapowiedział na briefingu prasowym Janusz Piechociński.
Może nadzór bankowy, po jakiejś kolejnej biesiadzie (tym razem już nie u Sowy) powiedział bankom coś takiego: skoro zarabiacie krocie i nie podnosicie swojego ryzyka ani kosztów to odpuśćcie frankowiczom, a my, nadzór nie będziemy was ścigać w sprawie podwyższenia waszych, bankowych zabezpieczeń. Wasze ryzyko się nie zmieniło. Nadal macie zapis na złotówkach, który nie ulega zmianie przy zmianie kursu. To tylko wasi klienci mają problem, bo muszą wam więcej oddać.
Ale jest jeszcze druga możliwość. Banki postępują zgodnie ze swoimi procedurami i utrzymują zabezpieczenia na właściwym, wymaganym przez nadzór bankowy poziomie. Jak to możliwe? Otóż jest to możliwe, gdyby banki udzielały kredytów w złotówkach!!! Jeżeli rzeczywisty zapis bankowy jest w złotówkach, a nie jak się powszechnie uważa, we frankach. O sposobie akwizycji przez banki sprzedaży "okazyjnych" kredytów we frankach opowiada jeden z pośredników oferujących ten „produkt”.
http://wyborcza.pl/magazyn/1,143016,17302190,Wiedzieliscie.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza
„Żeby mieć względny porządek księgowy, zarządy stosowały kolejny trik: franki potrzebne do równoważenia bilansu kupowały na jeden dzień. Rano bank miał franki, a wieczorem już nie miał.” Jeżeli to prawda – banki nie miały , nie mają i nie muszą mieć franków. One są im niepotrzebne do niczego i może dlatego wzbraniały się przed spłatami rat we frankach. Kto dziś pamięta, że nawet uchwalono specjalną ustawę o możliwości spłaty rat we frankach? Pewnie miała ona podkreślić „troskę” rządzących o „biednych” frankowiczów. Jednak rzeczywiste intencje, sądząc po „atrakcyjności” przyjętych rozwiązań, to raczej ochrona bankowych oszustów. Zarówno wypowiedzi członków rządu, jak też „fachowców” doradzających nic-nie-robienie z przewalutowywaniem kredytów to w istocie tłumaczenie oszukanym przez banki, że pomoc im się należy, że poszukają rozwiązań… tyle tylko że nie mogą nic zrobić, bo… co powiedzieliby kredytobiorcy złotówkowi.
Warto zauważyć, że nie ma chętnych do opisania mechanizmu tego oszustwa bankowego. Po prostu: nie ma. Panuje zmowa milczenia. Zadziwiająco podobna do mafijnej zmowy milczenia.
Pozostają bez odpowiedzi kolejne pytania.
Jak wytłumaczyć działania banków, skoro udzielanie kredytów walutowych jest w Polsce zabronione?
Jak uzasadnić legalność działania banków polegającą na rozliczaniu kosztów kredytu w oparciu o LIBOR zamiast WIBOR?
http://www.bankier.pl/kredyty-hipoteczne/stopy-procentowe/libor?gclid=CJ7iheOiwcMCFSPJtAodDAQAEw
