Dzisiaj miała miejsce inauguracja nowego roku akademickiego na Uniwersytecie Jagiellońskim z udziałem pana prezydenta Andrzeja Dudy.
Pan prezydent nie szczędził Jagiellońskiej Wszechnicy pochwał. I słusznie. Bowiem na tej uczelni pracuje wielu wysokiej klasy uczonych wnoszących niebagatelny wkład w rozwój nauki światowej, a także bez reszty oddanych Polsce patriotów o pięknych umysłach, jak choćby pan profesor Andrzej Nowak z Wydziału Historycznego oraz podobni mu zacni akademicy.
Ale.
Choć rozumiem, że pan Prezydent musi trzymać fason, to tym razem, choć przemycił, co nieco pomiędzy wierszami i powiedział ogólnikowo, że „nie ma nauki bez wolności”, to moim zdaniem kończąc swoje wystąpienie odrobinę przesadził z przesadnie ubogaconą gamą kurtuazyjnych superlatyw pod adresem ongiś szacownej uczelni, cytuję za panem Prezydentem:
"Nie byłbym prezydentem Rzeczpospolitej, gdyby nie Uniwersytet Jagielloński, gdyby nie to wszystko, co otrzymałem od uniwersytetu, przygotowanie, wykształcenie, umiejętność zachowania się odpowiednio w różnych sytuacjach..., koniec cytatu.
Dlaczego uważam, że pan Prezydent przegiął?
Ten wstydliwy dla etosu nauczyciela uniwersyteckiego tegoż uniwersytetu problem wyjaśniłem w rozprawce pt. „Ministra Kolarska-Bobińska karci jagiellońskich jajogłowych” traktującej o niestety wciąż na UJ rej wodzących i trącących post-komuszą naftaliną animatorach ubiegłorocznego „Kongresu (Sic!) Kultury Akademickiej”, a mówiąc dokładniej o feudalnych stosunkach panujących na tym owładniętym religią lewacką uniwersytecie – vide:
http://salonowcy.salon24.pl/575693,ministra-kolarska-bobinska-karci-jagiellonskich-jajoglowych
Zachęcam gorąco do lektury tego wyjaśnienia, a także dodanych do niego komentarzy.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)