echo24 echo24
1223
BLOG

„Przeminęło z wiatrem”

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 24

Pamiętam, jak w czasie studiów wyprowadziłem się z domu, bo mi Mama nie pozwalała słuchać Beatlesów. I daremne były moje tłumaczenia, że chłopaki z Liverpoolu to ponadczasowi geniusze, którzy przejdą do historii muzyki światowej, gdyż Mama wiedziała swoje powtarzając uparcie, że to: „nieostrzyżone małpy i skretyniałe wyjce rude”.

Od tamtego czasu minęło pięćdziesiąt lat i w zasadzie niewiele się zmieniło, gdyż znam pewnego akademickiego profesora starszej daty, który, co miesiąc wyczekuje godzinami na poczcie, by zapłacić za telefon i mieszkanie. A ilekroć mu radziłem, by płacił rachunki przez Internet z dumą mi odpowiada, że nie używa komputera bo mu do niczego nie jest potrzebny. I zapewniam Państwa, że pan profesor nie jest przypadkiem odosobnionym bynajmniej.

Sam też się przyłapuję na starym myśleniu, bo nigdy nie zapomnę, jak się ze mnie córka śmiała, kiedy chcąc zobaczyć, co grają w kinach wybrałem się w koszmarną pluchę do empiku po gazetę, gdyż nie przyszło mi do głowy, że mogę to samo znaleźć w kilka sekund w Internecie. No cóż, jak świat światem ludzie starej daty nie potrafili się wyzbyć swoich przyzwyczajeń, podczas gdy młodzi dostrzegali i czuli to, czego seniorzy nie byli już w stanie zrozumieć tkwiąc w starym myśleniu, które im wrosło w duszę.  

A w dzisiejszych czasach problem ten się drastycznie spotęgował, bowiem ludzie starszego pokolenia nie są w stanie się dostosować do nienotowanego w historii przyśpieszenia rozwoju cywilizacji, jakie nastąpiło w ostatnich dwudziestu latach i wciąż następuje. 

Powiem więcej. W związku z zawrotnym tempem rozwoju elektroniki, komputeryzacji i telekomunikacji, a także ekspansji coraz bardziej doskonałych technik generowania, gromadzenia, przekształcania i udostępniania informacji, granica wieku pokolenia uznawanego pod tym względem za „stare” moim zdaniem obniżyła się mniej więcej o dwadzieścia lat.  

Bowiem, o ile w sensie zdolności do racjonalnego postrzegania rzeczywistości jeszcze przed dwudziestoma laty taką granicą była siedemdziesiątka, to obecnie jest to bariera wiekowa „50 Plus”. Mówiąc konkretnie, dzisiejsi ludzie po pięćdziesiątce są już w znakomitej większości niezdolni do zmiany mentalności ukształtowanej w czasach komuny, a co za tym idzie do przestawienia się na idące z duchem czasu nowoczesne myślenie, kompatybilne z tempem i specyfiką dokonujących się zmian w Europie i na Świecie.

Tyle tytułem wstępu, a teraz przechodzę do tego, jak się to przekłada na polską politykę wewnętrzną, która od ponad dwudziestu lat sprowadza się de facto do nierokującej końca walki pomiędzy Tuskiem i Kaczyńskim o prymat w państwie, co niestety skutecznie blokowało i nadal blokuje rozwój naszego kraju, który wciąż musi doganiać Europę bezlitośnie uciekającą do przodu. A dzieje się tak dlatego, że obaj panowie mają według nich jedynie słuszne i całkowicie odmienne recepty na Polskę, co wyklucza jakikolwiek konsensus, który jest warunkiem koniecznym by sprawy polskie ruszyły do przodu. Gorzej, obydwaj panowie zioną do siebie iście wynaturzoną nienawiścią, co niestety pociąga za sobą przedkładanie ambicji osobistych ponad dobro kraju.  

Rodzi się więc pytanie, jak to było możliwe, że społeczeństwo tak długo na takie status quo pozwalało.

Otóż rzecz w tym, iż przed dwudziestu laty zarówno Kaczyńskiemu jak Tuskowi udało się zaangażować emocjonalnie w tę ich bratobójczą walkę dwa mniej więcej pięciomilionowe odłamy społeczeństwa polskiego o odmiennych poglądach, co do idei grubej kreski, słuszności ustaleń okrągłego stołu, konieczności dekomunizacji państwa, zasadności procesu lustracyjnego, celowości wprowadzenia stanu wojennego… i tak dalej.

Ten niekończący się spór spowodował, że nasze społeczeństwo, a szczególnie jego generacja 50 Plus podzieliło się na dwa nienawidzące się dziko obozy zwolenników PIS-u i Platformy. Gorzej, ta patologiczna nienawiść przeniosła się na polskie rodziny, które, waśnią się politycznie nawet przy wigilijnym stole. A to już jest zagrażająca stabilności państwa patologia społeczna.

I można by było to nawet starać się zrozumieć, bo spór dotyka problemów kluczowo ważnych dla państwa, gdyby nie fakt, że wspomniana kontrowersja wyklucza jakąkolwiek możliwość porozumienia się tych dwóch największych formacji politycznych w sprawach ważnych dla Państwa. Zaś dzisiejsza rzeczywistość dostarcza coraz to nowych problemów, głównie natury gospodarczej, których rozwiązanie jest niezbędne dla rozwoju kraju, a obłąkane wzajemną nienawiścią Prawo i Sprawiedliwość i Platforma Obywatelska kompletnie się tymi problemami nie zajmują, bo pochłania ich bez reszty walka o władzę i prymat w państwie.  

A czas płynie.

I, o ile dwadzieścia lat temu Donald Tusk miał 37 lat, a Jarosław Kaczyński 45, to dziś pierwszy ma lat 57,a drugi 65, co obydwu panów lokuje już w kategorii wiekowej 50 Plus, a więc ludzi nieodwracalnie zainfekowanych wyniesionym z czasów komuny starym myśleniem, którzy jak uprzednio wspomniałem nie są już zdolni do zmiany mentalności i przestawienia się na idące z duchem czasu nowoczesne myślenie. Powiem więcej, znakomita większość Polaków popierających partie Tuska i Kaczyńskiego to dzisiaj również pokolenie 50 Plus z dużym okładem.

Powiem jeszcze więcej. Wszystko wskazuje na to, że obydwaj panowie walcząc zapamiętale ze sobą na śmierć zapomnieli, że w międzyczasie dorosło pokolenie Polaków, którzy przed dwudziestu laty byli 15-latkami, a dzisiaj to już dojrzała, nieźle wykształcona i obyta w świecie generacja 35-latków, której za przeproszeniem głęboko zwisa wojna między Tuskiem i Kaczyńskim.  

Słowem najwyższy czas by zdać sobie sprawę, że to, co do tej pory rozpalało nasze polityczne namiętności bezpowrotnie „przeminęło z wiatrem”. Bo tym młodym ludziom przepraszam za wyrażenie dynda, czy będziemy mieli nad Wisłą Trzecią, czy Czwartą RP, gdyż ich interesuje wyłącznie nowoczesna, praworządna i mądrze zarządzana Polska.

Bo dla tych młodych Polaków problemy, które bez końca wywlekają pan prezes i pan premier, przykładowo kto z kim pił wódkę w Magdalence, kto komu ukradł krzesło w Brukseli, czy niedawne wzajemne naparzanki w sejmie, który z nich jest złodziejem, a który kłamcą, dla współczesnych 35-latków są niczym innym, jak budzącym uśmiech politowania obciachowym chandryczeniem się dwu leśnych dziadków. Ich te błazeńskie awantury już po prostu nie kręcą. Bo dla nich post-solidarnościowa epopeja to anachroniczny melodramat.

I czy się to komu podoba, czy nie prawda jest taka, że młodzi Polacy przestali ufać zarówno Tuskowi, jak Kaczyńskiemu. Dlaczego? Bo chcą sobie urządzić nowoczesną Polskę po swojemu, między innymi tak, żeby mogli głosować na młodych i zdolnych ludzi, a nie na partie polityczne. Bo jeżdżą po świecie, podpatrują jak tam ludzie żyją i chcieliby też żyć w kraju, w którym obywatele się do siebie uśmiechają, bo się lubią, a rząd rządzi dogadując się, jak trzeba z opozycją w sprawach ważnych dla interesu państwa.

Rodzi się więc kolejne pytanie, dlaczego młodzi Polacy poszli za Korwinem Mikke skoro ten też jest „podstarzałym zgredem”?  

Moim zdaniem stało się tak dlatego, że Korwina przez wiele lat nie było na polskiej scenie politycznej i niepamiętającym dawnych czasów młodym Polkom i Polakom pan Mikke objawił się, jako polityk inny niż ci, których znali do tej pory, czyli wiecznie żrących się ze sobą polityków nawiedzonych, vide obłąkany Stefan Niesiołowski vs. postrzelona Krystyna Pawłowicz; nudnych jak flaki z olejem gawędziarzy, vide przemądrzały Rafał Grupiński vs. wiecznie senna Beata Szydło; smędzących w kółko jedno i to samo kataryniarzy vide Mariusz Błaszczak vs. Adam Szejnfeld i tak dalej.

A tu niespodzianie pojawił się energiczny facet z muszką, wyluzowany, zawadiacko uśmiechnięty, który nie owijając w bawełnę mówi to, co myśli, a ostatnio nie wdając się w zawiłe kłótnie o lustracji potraktował byłego konfidenta z liścia. Słowem na polskiej scenie politycznej objawiło się znienacka „polskie wcielenie kapitana Rhetta Butlera” z kultowego filmu "Przeminęło z wiatrem".

I nie ma się  co dziwić, że ów wyjątkowo barwny skandalista cieszący się najgorszą z możliwych opinią, w dodatku chamidło i łajdak buńczucznie gardzący wszelkimi konwenansami pociągnął za sobą złaknionych innej niż dotychczas Polski ludzi młodych. Oczywiście nie pochwalam zachowania Korwina Mikke, ale w pewnym sensie rozumiem młodych ludzi, którym się to spodobało, jak myślę dlatego, że Mikke nie wdaje się w dla nich śmiertelnie nudne dyskusje o wyższości trzeciej bądź czwartej Rzeczpospolitej, co przez lata robili politycy PIS-u i Platformy, a młodzi już tego po dziurki w nosie mają.  

I nie ma, co owijać w bawełnę. Korwin Mikke podebrał bezpowrotnie Tuskowi i Kaczyńskiemu młodych Polaków, którzy się zafascynowali owym szarlatanem, jak niegdyś Scarlett O’Hara zadziornie zuchwałym Rhettem Butlerem w najsłynniejszym melodramacie w historii światowego kina.  

Tak! Tak! Too late honey! A zmasowane plucie na Korwina Mikke jest już przeciw-skuteczne. Bo im bardziej politycy PIS-u i Platformy będą teraz szkalować i niszczyć Korwina, tym dalej będą się od nich odsuwać ludzie młodzi i myślę, że moją opinię podzieli każdy zdrowo myślący społeczny psycholog.   

A dlaczego się tak stało? Bo zarówno jajogłowi prominenci PIS-u jak Platformy ze strachu przed uzdolnioną konkurencją zamknęli się na ludzi młodych, co skrzętnie wykorzystał Korwin Mikke w momencie, gdy młodzi się skapowali, jak ich Janusz Palikot zrobił w konia.

Dobrze, że prawica się połączyła i wierzę, że to trwały związek, a nie doraźne zagranie Jarosława Kaczyńskiego.

Ale mleko się już rozlało i prawda jest taka, że wielkim wygranym wyborów 2015 będzie Korwin Mikke, nawet jeśli PIS nareszcie wygra z Platformą, co de facto nic nie zmieni, gdyż wojna PO kontra PIS zacznie się od nowa, tyle że przy odwrotnej obsadzie rządu i opozycji.

Więc, ja bym nie lekceważył Nowej Prawicy Korwina Mikke, bo zwycięzca wyborów 2015 chcąc skutecznie rządzić będzie się musiał z tą partią ułożyć. Powtarzam ułożyć, a niekoniecznie wchodzić w koalicję. Mam na myśli coś w rodzaju paktu o nieagresji w imię stanu wyższej konieczności, jakim jest odsunięcie renegatów Donalda Tuska od władzy. Bo Polską nie da się już skutecznie rządzić bez udziału w tych rządach nieskażonych starym myśleniem ludzi młodych.

A jak widzę histeryczne dąsy, bojkotowanie i święte oburzenie polityków wszystkich opcji od lewa, przez środek do prawa na mającego za sobą sympatię młodych Polaków Korwina, to sorry, ale przypomina mi się moja śp. Mama, która o Beatlesach mówiła, że to „nieostrzyżone małpy i skretyniałe wyjce rude”.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

Czytaj także:

Bohaterowie są zmęczeni

http://salonowcy.salon24.pl/460264,bohaterowie-sa-zmeczeni

Jak dzieci we mgle

http://salonowcy.salon24.pl/466594,jak-dzieci-we-mgle

 

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka