Artur Milewski Artur Milewski
1131
BLOG

Wielka orkiestra unijnej pomocy

Artur Milewski Artur Milewski Polityka Obserwuj notkę 12

 

 

Kwota około 300 miliardów złotych a dokładnie 72,4 miliarda euro to na pewno nie takie pieniadze o jakich nam się marzy. W przeliczeniu na jednego polaka to niecałe 100 złotych miesięcznie.

Wiadomości radiowe i telewizyjne od samego rana do nocy relacjonują przebieg spotkania na szczycie unii europejskiej. Gra idzie o olbrzymie pieniądze. Polsce ma przypaść w ciągu 7 lat około 300 miliardów złotych z unijnego funduszu spójności na wyrównywania różnic dzielących nas w rozwoju z bogatszymi krajami europy.

Patrząc na entuzjazm polityków i ich zaangażowanie w walce o pieniądze z unijnej kasy można by sądzić, że to jest najważniejsza sprawa dla naszego kraju i nie ma nic bardziej istotnego.

Te 300 000 000 000 zł obiecał nam w kampanii wyborczej Donald Tusk i dokładnie ta sumka ma być rzekomo powodem poprawy losu całego narodu. Nic tak nie przemawia do wyobraźni ludziom jak pieniądze. Duże pieniądze, takie niewyobrażalne wręcz astronomiczne rzucające na kolana … przekonują najlepiej. Specjaliści od reklamy i marketingu dobrze to wiedzą. Magiczne i trudne do ogarnięcia 300 miliardów funduszy pomocowych ma przenieść społeczeństwo na nowy etap rozwoju i postawić je na równi w gronie zamożnych krajów starego kontynentu. Tak przynajmniej sugerują nam politycy.

Te propagandowe oszustwo jakim karmi się zwykłych ludzi woła o pomstę do nieba.

 

Kwota około 300 miliardów złotych a dokładnie 72,4 miliarda euro przewalutowana za złotówki to nie są żadne poważne ani wielkie pieniądze. Na pewno nie takie o jakich nam się marzy.

Rozłożone na 7 lat dają około 10 miliardów euro rocznie. Czyli około 42 miliardy.

Jest to kwota porównywalna z roczną kwotą deficytu budżetowego Polski albo wysokością rocznych odsetek od kredytów zaciągniętych przez rząd.

W przeliczeniu na jednego polaka to niecałe 100 złotych miesięcznie. Dla obywatela starej unii to jakby nam postawił jedno piwo na miesiąc. I to jedno darowane nam co miesiąc przez niemca czy francuza piwo albo paczka papierosów ma zdaniem rządzącej nami euro-elity psia ich mać sprawić, że będziemy jak równy z równym.

Jasna sprawa, że nie będziemy bo nasze zarobki musiały by być większe nie o 100 złotych czy 200 ale o kilka tysięcy.

Cała ta euro zmyłka przypomina jako żywo szopkę jaką jest wielka orkiestra świątecznej pomocy. Ten narodowy happening odbywający się na początku roku w niczym nie zmienia sytuacji w Polskiej służbie zdrowia. Ma jednak istotną przewagę nad wielką orkiestrą unijnej pomocy ponieważ skromne grosze wrzucane do puszek są przynajmniej sensownie spożytkowane na zakupy potrzebnego sprzętu medycznego.

Nie trzeba być znawcą ani w sposób szczególny interesować się jak wydawane są środki unijne żeby mieć wyobrażenie o skali patologii i marnotrawstwa z jaką mamy do czynienia.

 

Dla przykładu: ze środków unijnych z mijającej perspektywy budżetowej z lat 2006-2013 Polska dostała około 46 miliardów euro. Za tą kaskę - w takim mieście jak Białystok - unijnych pieniędzy starczyło na wybudowanie super opery. Zdaniem samego premiera Tuska lepszej niż ma Londyn, co też podobno nie omieszkał na poprzednim szczycie zauważyć premier UK David Cameron dając ją za przykład sposobu wydawania unijnych pieniędzy. Super ekstra niedokończonego stadionu. No i jeszcze tylko da się rozpocząć realizację pierwszego etapu najnowocześniejszej na świecie i ultra ekologicznej, dreamliner spalarni.

Na jej dokończenie potrzeba będzie znacznie więcej, lekko licząc w najbardziej optymistycznym scenariuszu drugie tle, co skrzętnie ukrywają przed mającymi to finansować mieszkańcami władze miasta.

Ta inwestycja postawi budżet stolicy Podlasia w sytuacji linii lotniczych LOT - naszego narodowego przewoźnika. Problem w tym, że za kilka lat w kolejce po państwową zapomogę ustawi się wiele miast doświadczających bliźniaczo podobnych trudności.

 

Rządzący miastem prezydent Tadeusz Truskolaski będący jednocześnie profesorem ekonomii nie posiadał się ze szczęścia mogąc wydawać unijne euro. Tak mu się to wydawanie spodobało, że na potęgę zaczął zadłużać miasto i praktycznie wszystkie pozostałe inwestycje zostały wykonane na kredyt, który sami mieszkańcy będą spłacać. Nie posiadając się ze szczęścia, wdzięczny za strumień europejskich pieniędzy prezydent pomylił ekonomie z gospodarką sądząc, że to jedno i to samo. Naukowe teorie ekonomiczne,które wygłaszał a później wcielał w życie tak się miały do rzeczywistej gospodarki jak utopijne i socjalistycznie kierowane państwo do bogatego społeczeństwa. Wpędzając miasto i funkcjonujące w nim firmy w kryzys finansowy.

Pierwsza kadencja Truskolaskiego upłynęła w atmosferze szastania publicznymi pieniędzmi i permanentnego karnawału. W centralnym punkcie miasta na Rynku Kościuszki urząd za publiczną kasę w każdy weekend organizowało zabawy do późnej nocy. Były koncerty po kilkaset tysięcy złotych za jeden. Festiwale i europejscy artyści za kilka milionów, telewizja TVN i Tour de Pologne. W roku wyborów doszło do tego, że co tydzień imprezy kończył się pokazem sztucznych ogni jak w noc sylwestrową. Wszystko za pożyczone pieniądze. Prezydent był pasjonatem piłki nożnej więc obdarowywał prywatny klub piłkarski rok w rok milionami jak udzielny cesarz.

Tymi zabiegami zapewnił sobie reelekcję na kolejną kadencję.

 

Życia nie da się oszukać. Zabawa jest fajna ale trzeba mieć za co, żeby się bawić. Nie da się długo balować na kredyt. Kończy się gotówka i trzeba wracać do szarej rzeczywistości a pieniądze biorą się z pracy o czym raczył zapomnieć ojciec naszego miasta.

 

cieszę się życiem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka