Wybory.
W założeniu podobno jest tak, że lud biorąc udział w wyborach opowiada się za najlepszymi w opinii poszczególnych członków tego ludu rozwiązaniami tych czy innych problemów.
Ściśle - popiera kandydata, który obiecuje prowadzić działania słuszne z punktu widzenia wybierającego.
Dzięki temu rządzący mają akceptację dla proponowanych działań a rządzeni - co najmniej nadzieję na to, że sprawy będą toczyć się w pożądanych przez nich kierunku.
Mniejsza póki co o realność propozycji czy obietnic, na inną okazję zostawię też rozważania czy aby na pewno mój wiecznie nawalony sąsiad powinien "decydować" o - dajmy na to - polityce zagranicznej czy stopach podatkowych.
Nie będę też znęcał się nad obiecywaczami, który obiecanek notorycznie nie spełniają.
Skupię się na pierwotnym sensie wyborów - że to niby wybieramy, to, co chcemy.
I tu pewne zdziwienie, oto bowiem wychodzi na to, że ludzie głosować w Polsce będą wcale nie ZA tym co według nich jest pożyteczne a PRZECIWKO czemuś.
Serio - głosuj na PO mimo oczywistej nieudolności jego działacvzy bo w przeciwnym wypadku władzę obejmie ten straszny Kaczyński.
Głosuj na PiS mimo jego totalniackiego, socjalistycznego zadęcia bo w przeciwnym wypadku Tusk z kamratami zaprzeda naszą nieszczęsną Ojczyznę Rosji (Niemcom/Stanom/Żydom - wstawcie sobie co tam wam pasuje).
Głosuj na PSL, które jak wiadomo może z każdym, byle wypłata była z góry bo w przeciwnym wypadku ktoś wreszcie skutecznie dobierze się do KRUSU.
Głosuj na SLD, które co prawda jest znacznie mniej lewicowe niż PO, PiS czy pozbawione poglądów PSL ale dzięki SLD może odsunie się tych od władzy, tamtym się uniemożliwi jej przejęcie a co tam panowie, panie i przedstawiciele trzeciecj płci będą robić to już mniejsza.
Jest jeszcze PJN, która to kanapa cieszy usilnym a nieprorcjonalnie wielkim do znaczenia wsparciem mediów dlatego chyba tylko, że jest PRZECIW panu Kaczyńskiemu.
To w parlamencie, może więc pośród opozycji pozaparlamentarnej jest jakowaś pozytywna siła?
Jakaś partia, ugrupowanie, osobowść która ma do zaprponowania coś więcej niż "Głsując na nas - głosujesz przeciw ONYM"?
Smutne to, ale pozaparlamentarnej opozycji w Polsce NIE MA!
Samoobrona jak się zdaje wykonała co tam jej zlecono i jej działacze zajmują się raczej wywyjaniem się z sądowych opresji i obmyślaniem gdzie tu ulokować w pocie czoła "zarobione" pieniądze sprawy publiczne zostawiając innym.
Jest jeszcze groteskowy pan "z zawodu jestem prezesem" Janusz Korwin-Mikke, ale on jak wiadome tylko udaje, że jego "polityczna" działalność ma rzeczywiście na celu jakieś zmiany w Polsce a nie jest pretekstem do nakręcania poczytności coraz marniejszych felietonów, naciągania na kasę naiwnych licealistów (rzecz jasna - na rzecz kampanii...) i kanalizowania energii co radykalniejszych a chcących działać ludzi.
Zresztą i sam JKM też jedynie nawołuje "Bądźmy PRZECIW!" i nawet nie stara się już maskować z tym, że postępuje dokładnie tak samo jak postponowana przez niego w każdej wypowiedzi "banda czerwonych bydlaków" których to bydlaków jak wiadomo się powywiesza.
Wychodzi więc na to, że jeśli już - to nie będziemy głosować ZA czymś (cokolwiek by to nie było) a wyłącznie przeciwko czemuś.
Czyż więc nie byłoby znacznie lepiej a nawet uczciwiej, gdyby - ci przynajmniej spośród nas, w których kołaczą się resztki przyzwoitości - zagłosowali PRZECIW wszystkim tym krętaczom na raz odmawiając w ogóle udziału w żenującej farsie jaką są w naszych realiach wybory?
Szczególnie, że prócz zwykłej uczciwości istotnych powodów, dla których przyzwoity człowiek nie powinien legitymizować partyjnych hochsztaplerów jest całe mnóstwo.
O których to powodach postaram się napisać nieco więcej w kolejnych notkach usiłując przekonać jak najwięcej z was byśmy zlekceważyli tych, którzy lekceważą nas.
