"smocze zwoje"
"smocze zwoje"
zhongguo zhongguo
628
BLOG

POGODNY NARÓD (Dziennik z Chin 2014)

zhongguo zhongguo Rozmaitości Obserwuj notkę 2

    Niektórzy sinolodzy mawiają o nich, że są „mniejszością historyczną” a nie „etniczną”.  Mieszkają w regionach górskich na południu prowincji Jiangxi, w prowincji Fujian i północnej części prowincji Guandong. W tym roku są celem naszej podróży, pragnę poznać ich obyczaje, a przede wszystkim ujrzeć  tu lou -  ich ciekawe  domostwa. Zwią się Hakka, a w Chinach  Ke Jia, są narodem Han o charakterystycznej mowie. Pochodzą z północnych Chin, skąd wyemigrowali sukcesywnie przemieszczając się od IX wieku na południowy-wschód, gdzie mieszkają do dzisiaj. Znaleźli się w regionach, na których kolonizatorzy Han monopolizowali obszary najbardziej korzystne dla uprawy. Na skutek czego zmuszeni byli osiedlić się na nieurodzajnych obszarach. Ta segregacji w dużej mierze przyczyniła się do spojenia ich społeczności, utrwalając kult przodków i więzy rodzinne. Często ubodzy nie posiadali własnej ziemi uprawnej.  Południowa wymowa języka mandaryńskiego  „kejia” (kedzia) oznacza „gość”. A gościnni, owszem - są.

   Z rozmów dowiaduję się, że nie jedzą wołowiny, baraniny i kociego mięsa. Natomiast spożywają wieprzowinę , drób i psinę. Ich kuchnia jest pożywna: słona, aromatyczna, na mój gust zbyt tłusta. Przygotowanie dań jest proste, w każdym z dań dominuje jedn smak: słodki, słony, kwaśny lub gorzki. Uprawa ryżu ogranicza się do terenów górzystych,  częściej można spotkać słodkie ziemniaki (wilec ziemniaczany) i korzenie taro. Poza tym kejia jedzą dużo podrobów i piją mieszankę zielonej herbaty, orzeszków ziemnych i mięty (léi chá, 擂茶).

   Amerykańcy, gdy zrobili satelitarne zdjęcia budowli Hakka, głupi wyciągnęli wniosek: są to schrony przed jądrową bronią.

A tak rzeczywiście wyglądają ich domostwa, którym wkrótce poświęcę więcej linii:

                                                            image

          Pierwszym etapem na naszej drodze jest postój we wschodniej części prowincji Guangdong, a konkretnie w Meizhou, do którego dojeżdzamy z Kantonu pociągiem. Dworzec kolejowy jest daleko od centrum miasta. Chcemy dojechać jak najbliżej dworca autobusowego, aby później mieć bliżej do dalszego przemieszczania się po okolicy. Staramy się zawsze korzystać tylko ze środków komunikacji lokalnej. Podróżować w Chinach jest bardzo prosto, wystarczy mieć sporo przed sobą czasu, trochę cierpliwości i aby było łatwiej w kontakcie z ludnością – mówić po chińsku. Każdy naród w Chinach włada własnym językiem. A narodów jest sporo ... 56. Jeśli dodamy do tego jeszcze różne dialekty, to nic dziwnego, że ogólny język jest stosowany przez wszystkich do porozumienia się bez problemu.

   Obok dworca, trafiamy przez przypadek na cudowny hotel. Nigdy wcześniej nie rezerwujemy noclegów, jedziemy w ciemno. Jest to dodatkowy dowód, że w Chinach podróżuje się łatwo. Dworzec autobusowy jest naprzeciwko hotelu, po drugiej stronie ulicy.

                                                                    image

   Wspaniały i miły  personel, pokój urządzony z gustem, ratangowe meble, łazienka za szklaną szybą sąsiaduje z pokojem. Wszystko gra!

                                                                         image

   Nie tracąc czasu wybieramy się na zwiady, jadąc autobusem cztery przystanki do Muzem Hakka położonego w parku po prawobrzeżnej stonie rzeki Meijiang. Niniejsze muzem wspaniale wprowadza nas w lokalną kulturę etniczną, a na dodatek pierwszy raz spotykamy bezpłatne muzeum... Główny nowoczesny budynek sąsiaduje z dawnymi domami składającymi się z typowych kilku podwórek, gdzie dawniej mieszkało wiele rodzin. W ogóle Hakka żyją w ogromnej symbiozie, ich miejsca zamieszkania są w pewnym stopniu przodkami dzisiejszych osiedli, coś na wizerunek mieszkań w blokach.

                                                                       image

    Sam park jest ładnie położony wśród wysłanych brukowanych ścieżek. Płaczące wierzby przeglądają się w stawie, to wszystko sprawia, że przechadzka jest urocza. Obok domostwa,  pierwsze zetnięcie się z tym pogodnym narodem. Z ciekawością obserwujemy ich kszątaninę w gospodarstwach.

   W Meizhou i jego okolicach jest największe skupisko  wéilóngwū 围龙屋 inaczej smocze zwoje położone nad stawem o formie podkowy końskiej.  Są to typowe obok tǔlóu 土楼 (będzie mowa później) domostwa narodu Hakka.

   Nazajutrz udajemy się autobusem nr 9 z sąsiedniego dworca do Xingning. Urocza wioska znajduje się około 1 km od głównej drogi. Położone wśród pól ryżowych i wzgórz smocze zwoja, zawsze nad wodnym stawem o kształcie już wspomnianej końskiej podkowy. Można je porównać do śpiących smoków.

                                                                       image

     Mimo wielu podniszczonych czasem domów, miejscu nie brakuje uroku, pogoda dopisuje, jest upalnie. Nowicjusze, delektujemy się widokiem i ciszą panującą wokół.

   W tej wiosce większość jej mieszkańców to wiekowi ludzie, siedzą sobie przed swoimi domami i spokojnie obserwują mijający czas. Z myślą o nich mamy w plecaku kilka par okularów. Od lat, od zaprzyjaźnionego optyka dostajemy serię okularów pomagających starczowzroczności. Cieszymy się gdy z przyjemnością możemy je podarować potrzebującym.

 Jest to bardzo zabawny moment, odbywa się przymierzanie, wybieranie najładniejszych oprawek, ogólne poruszenie ... itd, itp. Chińczycy są narodem bardzo spontanicznym i naturalnym, bez tabu. Ci bardziej rezolutni nawet zadają pytanie czy nie mamy więcej okularów. Odpowiedź: zgadnijcie, na co rozżalona riposta: no tak nie macie... I tak w naszych bagażach mamy więcej podarunków dla dzieci, prezentów dla przyjaciół i drobiazgów dla znajomych , aniżeli rzeczy osobistych. Zbieramy te wszystkie skarby przez cały rok, wszystko dzięki uprzejmości i hojności dobrych ludzi zaangażowanych w naszą humanitarną akcję.

                                                                        image

   Ta pani z lewej, zadowolona odchodzi z 3 parami okularów: dla siebie, dla siostry i dla chorej sąsiadki. Wolę nie dumać w jaki sposób wie, że okulary będą dobre dla jej bliskich. Z wdzięczności zaprasza nas do siebie do domu, częstuje herbatą, mandarynkami ze swojego sadu i ogromnym graperfruitem, typowym dla Chin i innych zakątków Azji. Inaczej zwanym również dziką pomarańczą, której wzmianki można spotkać w chińskiej literaturze z I wieku p.n.e.

  Właśnie gdy jesteśmy w Chinach objadamy się tym wspaniałym i niskokalorycznym owocem do oporu. Ponadto należy zauważyć, że z punktu widzenia żywnościowego ten wyjątkowy owoc jest ceniony za zawartość witaminy C i jest bogaty w przeciwutleniacze zwalczające wiele chorób, takich jak rak i problemy sercowo-naczyniowe. Stwierdzono, że jego spożywanie średnio 1-4 w tygodniu zmniejsza nowotwór układu pokarmowego.

  W domu u naszej gospodyni jest mała studzienka, podobnie jak w  każdym domu Hakka takowe są obowiązkową częścią domu. Koło studzienki przechadza się mały żółwik, ma do jedzenia małe rybki, które sobie sam wyławia z emaliowanej miski spełniającej rolę wodnego źródełka. Gdy zbliżam się do zwierzątka  zauważam szczurka, chyba jest oswojony, gdyż na mój widok zupełnie nie jest przestraszony. Wnioskuję, że zwierzęta nawet te tępione przez człowieka żyją w zgodzie z ludźmi.

  Wychodząc na drogę, która wiedzie nas do głównej jezdni gdzie mamy zatrzymać powrotny autobus, po jej prawej stronie wśród bujnej roślinności wyłania się jeden z najstarszych domów tej wioski. Jest nim dom klanu Pan, konkretnie jego pierwszego przodka Pan Sheng Yun. Pamięta on jeszcze czasy panowania  cesarza Yongle z dynastii Ming (1368/44). Był to piewrwszy dom w regionie Nankou i schraniał w swych murach 20 pokoleń, o czym świadczą tablice pamięci przodków o ogromnej symbolice:

                                                                    image

   Ze względu na brak konserwacji przez wiele lat, dom stopniowo popadał w ruinę. W marcu 1988 stare podniszczałe mury domu skorzystały z pomocy finansowej klanu Pan z miasta Nankou i innych hojnych dawców Hakka porozpraszanych po świecie na przeprowadzenie  remontu. W sumie w kolejnych latach zebrano 55 000 $HK i 31 100 juanów na odrestaurowanie malowideł na belkach, umocniono drewniane stropy, słupy i otynkowano ściany. Powstały w ogrodzie trawniki i baseny. A w 2000 roku urządzono uroczystość, na którą zjechało wielu przedstawicieli klanu, również spoza granic Chin.

 

                                                                 image


 Wyjeżdzamy oczarowani tym spokojnym miejscem, gdzie cywilizacja nie zdążyła jeszcze dotrzeć... ale na jak długo tutaj nie zawita?

 

zhongguo
O mnie zhongguo

CHINY - to moja pasja i powołanie. KRAJ, w którym jest najwięcej ludzi do polubienia. JĘZYK, HISTORIA, KULTURA, TRADYCJA ... wszystko mnie interesuje. Wśród moich podróży po Chinach losy wiodą mnie tam gdzie jest zawsze coś do odkrycia </&lt NAGRODA ''za systematyczną prezentację kultury chińskiej i budowanie mostów pomiędzy narodem chińskim i polskim'' (2012 rok)"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości