Zapiskowicz Zapiskowicz
317
BLOG

Niełatwe życie dobrego samarytanina w Chinach

Zapiskowicz Zapiskowicz Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Zapewne większości Czytelników moich zapisków znana jest biblijna opowieść o dobrym Samarytaninie. Dziś więc trochę o ‘chińskich’ Samarytaninach przy okazji smutnej historii.

Otóż dwa tygodnie temu jednym z największych miast południowych Chin, w mieście Foshan (佛山) znanym z porcelany, chińskich sztuk walk oraz – głównie w ostatnich 30 latach – prężnie rozwijających się licznych chińskich firm, w wyniku nieszczęśliwego wypadku zginęła dwuletnia dziewczynka Wang Yue. Zginęła na skutek obrażeń, jakie poniosła w wyniku potrącenia przez dwa samochody.

Tym, którzy byli w Chinach i którzy mieli okazję pojeździć szczególnie po chińskiej prowincji jest wiadome, że jazda często przypomina jazdę bez trzymanki. Sygnalizacja świetlna stanowi miły – bo kolorowy i mrugający – przerywnik na trasie, zamiast zatrzymywać się na skrzyżowaniu lepiej nacisnąc na klakson, dając w ten sposób sygnał ‘zbliżam się, komu życie miłe niech uważa‘ i wsłuchując się, czy nie dosłyszymy innego klaksonu (wtedy trzeba ocenić, czy na kursie kolizyjnym jest mniejszy (phi, jedziemy dalej bez zdejmowania nogi z gazu) czy większy pojazd (oho, nie ma lekko, trzeba zwolnić i go przepuścić). Mimo tych specyficznych zasad rządzących ruchem na chińskich drogach wypadki nie ogłąda się nieprzerwanie – mimo wszystko chińscy kierowcy jakoś się w tym wszystkim odnajdują, wywołując czasami ochy i achy wystraszonych obcokrajowców przyzwyczajonych do zupełnie innych reguł.

Tym niemniej 13 października doszło do tragedii, tym większej, bo pokazującej pewien szerszy problem, z którym ostatnio zmagają się Chiny.

 

                  Wang Yue na chwilę przed potrąceniem przez pierwszy samochód. 

 

Wróćmy jednak do nieszczęśliwego wypadku.



Oto w feralny czwartek 13 października około godziny 17.30 na jednym z marketów budowlanych (mam tu na myśli olbrzymie hale, gdzie wydzielone są sklepy i sklepiki) bawiącą się na wewnętrznej drodze Yueyue potrąca samochód (tzn mianbaoche – czyli ‘samochóch chleb’ – to od kształtu tego typu pojazdu). Przejeżdza przednimi kołami, zatrzymuje się na chwilę, po czym rusza ponownie, przejeżdżając przez dziewczynkę tylnymi kołami. Nikt nie rusza na pomoc leżącej na jezdni Yueyue. Nie robi tego żaden z 18 (!) przechodzących czy przejeżdzających obok ludzi. Co więcej, dziewczynka zostaje potrącona przez jeszcze jeden samochód (ciężarówkę). W końcu 19 osoba, starsza kobieta zbierająca śmieci zatrzymuje sie i pomaga dziewczynce odciągając ją na pobocze i krzykiem wzywając pomoc. 7 minut po pierwszym potrąceniu. I zapewne kilka minut za późno, bo dziewczynka po długiej walce w szpitalu umiera 21 października…

—– —– —–

Pytanie, jakie dzisiaj stawiają sobie ludzie w Chinach brzmi – czy jesteśmy już tak zimnokrwiści, że nie interesuje nas to, co nie dotyczy nas samych, czy może to efekt wcześniejszych wydarzeń, gdy osoby pomagające innym znajdowały się potem w ogniu oskrżeń i zmuszane były do wypłaty odszkodowań poszkodowanym?

Wiele osób pamięta jeszcze historię Peng Yu, młodego mężczyzny, który w roku 2006 w mieście Nankin (Nanjing) pomógł starszej kobiecie potrąconej przez jednego z pasażerów wysiadających z autobusu. Historia zakończyła się nie podziękowaniem mężczyźnie, a pozwaniem go i obciążeniem winą za wypadek (starsza kobieta zażadała ponad 136 tysięcy RMB odszkodowania). Sąd, mimo braku dowodów, obciążył mężczyznę częścią tej sumy – każąc mu początkowo pokryć 40% z tej sumy. Po odwołaniach i długiej batali sądowej Peng Yu ostatecznie zapłacił 10% tejże sumy. Za to, że pomógł kobiecie.

 

 

 

zdjęcie PengYu, http://tupian.hudong.com/s/南京徐老太/xgtupian/1/5
 

 

Sytuacja jest dziwna do tego stopnia, że podskoczyła np. sprzedaż kamer instalowanych w samochodzie – unika się w ten spoób pozwów przez ludzi, którzy stwierdzą, że zostali potrąceni przez samochód (dzięki kamerze zainstalowanej w autobusie wybronił się przez fałszymi oskarżeniami kierowca autobusu w mieście Nantong, który zatrzymał się, by pomóc leżacej przy drodze starszej kobiecie, która później – jak można się domyślić – oskarżyła go o spowodowanie wypadku).

Mniej szczęścia ma mężczyzna z miasta Tianjin, który w roku 2009 zatrzymał samochód, by pomóc starszej kobiecie, która upadła na drodze. Został przez kobietę oskarżony o spowodowanie wypadku i mimo braku jakichkolwiek dowodów i braku udowodnienia mu spowodowania wypadku został wyrokiem sądu w tym roku wezwany do zapłaty ponad 100 tysięcy RMB odszkodowania. Od wyroku odwołał się, obawiam się jednak, że skończy sie podobnie jak w przypadku Peng Yu, czyli zostanie zobowiązany do wypłaty pewnego procentu od tej kwoty.

Takich przypadków było znacznie więcej, co odstrasza ludzi od udzielania pomocy tym, którzy takiej pomocy potrzebują. Bardziej przezorni, jak pewna kobieta, która pomogła 90-letniemu mężczyźnie w mieście Jinan, biorą świadków, którzy w razie czego zaświadczą, jak naprawdę wszystko wygladało i że osoba pomagająca jest rzeczywiście pomagająca, a nie tą, która doprowadziła do wypadku. W tym wypadku kobieta została oczyszczona z fałszywych oskarżeń, kiedy to mężczyzna najpierw jej podziękował, potem zaś – po rozmowie z synem – zmienił zdanie i oskarżył kobietę o spowodowanie wypadku. Dzięki świadkom, jakich zawołała zanimi udzieliła mężczyźnie pomocy, wybroniła się.

Pojawiły się więc i rady, aby przed pomocą komukolwiek nagrać wszystko na telefon komórkowy – najlepiej żeby sam poszkodowany do ‘kamery’ powiedział, że sam upadł, ewentualnie – że osoba udzielająca mu pomocy nie spowodowała wypadku…

Zapiskowicz
O mnie Zapiskowicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości