Posłowie klubu PO od co najmniej kilkunastu miesięcy każdy dzień witają identycznie ( straszna nuda, ale służba nie drużba) - od powtarzania platformerskiej mantry "PiS zbija na katastrofie kapitał polityczny, PiS zbija...." itd itd. Potem jadą na Wiejską, rozpierzchają się, a proszeni losowo o wypowiedz do kamer telewizyjnych, to właśnie zdanie beznamiętnie i bez zastanawiania w kółko powtarzają. Ot, i cały pijar, ale działa. Działa, bo wbijanie do głów nienawiści do Kaczora i czarny PR wokół niego trwa od dobrych kilku lat. Najbardziej "programowe" i "profesjonalne" w swej wymowie bilbordy w czarnym kolorze ( pogarda, agresja, oszczerstwa) z 2007r prezentowały intencje i platformerski język miłości w pełnej krasie.
Przy udziale "salonu" przez tych kilka lat dobrze Platformie poszło. Dziś niewielu jest w stanie merytorycznie powiedzieć co im w Kaczyńskim czy PiSie przeszkadza, ale wie na pewno, że "precz z kaczorem", a Antoni o strasznych oczach to wariat.
Platformie tak się ta zabawa spodobała, że udzielając "dobrych rad' opozycji, sama nie zamierza zejść z tej drogi. Kampanii nienawiści nie zakończono kładąc Lecha Kaczyńskiego do grobu, ani też żegnając Marka Rosiaka. Dlaczego teraz ktoś miałby to robić, kiedy na antypisowskim paliwie ( pomimo katastrofy smoleńskiej!) dojechano z sukcesem do drugiej kadencji?
"Donoszenie do Rosji na państwo polskie, że źle działa, to ohydne i przypomina najgorsze wzorce z historii. Trzeba powiedzieć dość. Ostry ton wypowiedzi polityków PO to "nie zmiana filozofii politycznej, to nie koniec polityki miłości" - tak pięknie wyrecytował porannego smsa wyluzowany minister Nowak, sącząc kawę w studiu RMFu.
"Zdarzył się straszliwy wypadek lotniczy, ale nikt z nas nie uprawia absurdu politycznego na tej katastrofie i nie mówi, że to był zamach. To ohydne, że są w Polsce ugrupowania, które na naszej wspólnej katastrofie próbują zbijać kapitał polityczny. Najwyższy czas na otrzeźwiający głos rozsądku"
Tak, zdarzył się straszliwy wypadek lotniczy, tyle, że z prezydentem i elitą polityczną na pokładzie, więc nikt logicznie myślący nie uprawia absurdu politycznego, eliminując wersję zamachu na wstępie. Może gdyby Tusk nie wymyślił rozdzielania wizyt, nie doszłoby do "wspólnej" katastrofy... Paplający bez sensu minister w pięknym opakowaniu, nie bardzo wygląda na takiego, który by coś z " naszej, wspólnej katastrofy" zrozumiał.. Zaniedbań premiera po katastrofie nie zauważył, ale na wszelki wypadek apeluje o....zdrowy rozsądek.