Była premier Ukrainy Julia Tymoszenko napisała z więzienia "list do dyktatora". Tak określiła obecnego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. List opublikowano na oficjalnej stronie Tymoszenko
W swoim liście do dyktatora JT zarzuca Janukowyczowi odpowiedzialność za niepodpisanie umowy stowarzyszeniowej z UE, co miało nastąpić na szczycie UE - Ukraina w Kijowie 19 grudnia. Według Tymoszenko cofa to Ukrainę o dziesiątki lat oraz stanowi zaprzepaszczenie wieloletnich prac ukraińskich negocjatorów. Osłabia także pozycję Ukrainy na arenie międzynarodowej.
Tymoszenko apeluje także do Janukowycza, aby nie oddawał Rosji kontroli nad ukraińskimi gazociągami: "Niech się pan nawet nie waży oddawać systemu transportowania gazu. Jest to nasz jedyny strategiczny zasób. Jest pan dziś przyjmowany w Gorkach (rezydencja rosyjskiego prezydenta) tylko dlatego, że ten system jest jeszcze własnością Ukrainy. Po jego utracie nie będzie pan miał już żadnego argumentu ani na własną korzyść, ani na korzyść państwa".
Tymoszenko zarzuca Janukowyczowi nepotyzm - obsadzanie wysokich stanowisk państwowych swoimi znajomymi oraz kolegami najstarszego syna. Chodzi o stanowiska ministra spraw wewnętrznych oraz szefa Narodowego Banku Ukrainy.
Cały list stanowi jawną kpinę z dyktatorskich zapędów Janukowycza. Julia Tymoszenko przestrzega go przed losem innego dyktatora Muammara Kadafiego oraz jego synów.
List do dyktatora niedawna premier Ukrainy podpisała: "Julia Tymoszenko, cela nr 260, do której mnie pan wtrącił. Areszt śledczy (kijowskiej) dzielnicy Łukianiwka".
Rośnie nam murowana kandydatka do Pokojowej Nagrody Nobla 2012. I to byłaby największa hańba dla nowego "ostatniego dyktatora w Europie" Janukowycza. A już się zdawało, że nikt nie odbierze tego haniebnego tytułu Łukaszence...
