ziem bez ziemi ziem bez ziemi
714
BLOG

Las Vegas -- ekstremum tandety

ziem bez ziemi ziem bez ziemi Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Kilka dni na warsztatach w ośrodku Tybetańskim ulokowanym na arizońskiej pustyni i czas zaczął płynąć wolniej. Ale wciąż płynął, mrugniecie oka i już tnę autostradą kolejną pustynie.

Celem jest jezioro Tahoe na pograniczu Nevady i CA. Droga daleka, prowadzi przez Las Vegas, wiec robię przystanek. Mimo iż, sławne to miejsce, nie odwiedziłem go wcześniej, a przemierzając Stany przez lat kilka jakoś nie miałem zamiaru tam trafić.

Na nocleg wybieram kemping, połączony miejskim autobusem z centrum hazardu STRIPem.
Trzeci świat Las Vegas można podziwiać w miejskim autobusie. Wielu wygląda jakby urwało się właśnie z odsiadki. Kilku młodych zmierza na nocną przygodę. Trochę bezdomnych, brudnych trudami pustyni. Nadzieja na zainkasowanie miliona w kasynie nas nie opuszcza.

Nie wiem co mnie tam czeka, tym bardziej większe zaskoczenie. Przystanek końcowy na Casino Central. Nic nie ma. Idę na południe w stronę wysokiej wierzy. Sytuacja zmienia sie skokowo. Nagle tłum nieprzebrany, ekstremalnie zróżnicowany. Cały świat. Kasyna, hotele, restauracje, puby. Sex, drugs, rock&roll i chaos. Na ulicy rewia mody. Większość wskoczyla w najmodniejszy ciuch. Grunt żeby odsłonić co należny, a ukryć to co trzeba. Szpilki, sukienki, modelki, naciągacze.

Idę ulicą, tu wybucha wulkan, ogień, lawa i płomienie. Tam zbudowali Nowy Jork, zaraz obok Paryż, starożytny Rzym (lub Grecja), baśniowy pałac. Na ulicach performerzy, dzieci 10 - 16 lat, coś pokazują, tańczą, grają, śpiewają, mnóstwo żebraków, każdy zbiera napiwki. Miniaturowy M Jackson, azjatycka dziewczynka robiąca show na organach. 

Gdzieniegdzie leży człowiek, brudny, biedny, pijany, zmęczony. Wszystko to przykrywa kolorowa płachta przemieszczającego się tłumu, chodzących maskotek, filmowych super bohaterów, tancerek i golizny. Muzyka, oryginalne samochody. Limuzyny wielkości przegubowego Ikarusa próbują przeskoczyć korek, ale daremnie, mimo iż strefa VIP.

Idę, kilometry bulwarem Las Vegas. Przy fontannie multimedialnej, usiłującej skakać w rytmie Wagnera (lub kogoś innego) ludzie robią zdjęcia, selfi, selfi i jeszcze jeden selfi. Ta atmosfera wbiła mi się w oczy, upuściłem łzę.
 
Wchodzę przez most do baśniowego zamku, nagle mam wrażenie ze beton jest z gumy, ugina się pode mną. Nie, to uginają mi się nogi. Kilka godzin marszu w otoczeniu kolorowego korowodu neurotycznej zabawy i zapomniałem ze to wciąż pustynia i trzeba dużo pic.
 
Las Vegas, osobliwość na środku pustyni, opuszczam o poranku i w dalsza drogę. Pustynia, pustynia, pustynia. Krzaki, krzaki, krzaki. Grzbiety gór... Pustkowia zamieszkałe tylko przez tańczące małe trąby powietrzne, podrzucające kłęby piasku w oddali. Czasem jakaś pojawi się na drodze, samochód zaproszony do tańca odrzuci troszkę w bok.
 
Mijam małe, stare osady, dogorywające w słońcu i z pragnienia. Rozwalone domy, stare zdezelowane samochody, rudery, duże rdzewiejąco-gnijące przedmioty. Ale poczta jest, flaga amerykańska, a czasem stacja benzynowa, a nawet McDonald. Docieram do poligonu i bazy wojskowej, może to skutek uboczny zbyt intensywnych ćwiczeń ?Na noc docieram do słonego jeziora Walker. Jezioro duże, lasu nie ma. Wyrosło niespodziewanie jak Vegas. Tu przytłacza samotność.

Zobacz galerię zdjęć:

10 letnia amerykanka-azjatka, gra i spiewa na organach i zbiera napiwki.
10 letnia amerykanka-azjatka, gra i spiewa na organach i zbiera napiwki. erupcja wulkanu, przed jednym z mega kasyn jezioro Walkera jezioro Walkera

co by nie napisać i tak nie byłoby to zgodne z rzeczywistością...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości