Genewa: Mleko łączy się z miodem.
Genewa: Mleko łączy się z miodem.
ziem bez ziemi ziem bez ziemi
1670
BLOG

Genewa – najszczęśliwsze miasto na świecie.

ziem bez ziemi ziem bez ziemi Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Świeże alpejskie powietrze, czysta górska woda, ekstremalnie wysokie zarobki, spokój na ulicach, brak korków, wszędzie blisko, przepięknie czyste i olbrzymie jezioro, wspaniały widok na Alpy, majestat Mont Blanc. Genewa, wg wielu rankingów to drugie najlepsze miasto do życia.

Stare miasto piękne, ale i tak puste, większość ludzi wypoczywa w grupach, grupkach lub osobno, w parkach, na trawnikach, deptakach i plażach otaczających jezioro. Jezioro które jest sercem miasta. Na żwirowej plaży siedzą ludzie z całego świata. Jedni piją wódkę, inni piwo, kolejni delektują się winem. Tu i ówdzie palą jointy. Nikt się nie stresuje, nie ukrywa, centrum miasta, nikomu to nie przeszkadza. Radośni, bezpieczni, jak w domu. O dziwo za krzakami nie czai się stróż prawa, którego sensem służby jest wypisanie mandatu za spokojne spożywanie alkoholu czy aresztowanie za palenie czegoś co pachnie jak skrzyżowanie cytryn z pokrzywami.

Tłum ludzi spędza czas wesoło. Wśród nich, na tej samej plaży, łabędzie wysiadują jajka. Spokojnie, bez stresu, mama-łabędź dokłada gałązek do gniazda, a tata-łabędź obserwuje ją z wody. W koło biegają dzieci, znad kieliszków i butelek unoszą się śmiechy. Ludzie nie przeszkadzają łabędziom, państwo i władza nie przeszkadza ludziom. Nie ma awantury, nie ma interwencji, komu przeszkadza człowiek siedzący na kocu, grający w szachy i pijący piwo? To chyba sen jakiś niespokojny...

Porównać do Polski, nie przystoi, tu wszystko jest na odwrót. Czy to jest możliwe ? Genewa leży w niby-delcie rzeki. Była by prawdziwa delta, gdyby woda płynęła w przeciwnym kierunku, do jeziora. Byłoby klasycznie, rzeka wpada do morza, rozlewając się u swego końca. Byłoby klasycznie, mandat za picie piwa, mandat za przejście na czerwonym świetle przez pustą ulicę. Ale nie jest. Tu woda płynie z morza, w góry. Dwie rzeki wypływają z jeziora, aby po około dwóch kilometrach połączyć się w jeden nurt. W jednej płynie mleko, w drugiej miód.

Zostawiamy zabytki, idziemy wzdłuż rzeki, aby zobaczyć miejsce gdzie spotykają się dwie odnogi. Miejsce ponoć bardzo ciekawe. Spacer przyjemny, niby w mieście, a wąwóz zarośnięty, dziki, przyjemny. Idziemy, mijamy mosty, z jednego skaczą młodzieńcy do zimnej rwącej wody. Z barierki, wysokość około 4-5 metrów. Skok, salto, wyprost i do wody. Następny w kolejce.

Dochodzimy do elektrowni wodnej, która bokiem przycupnęła nad rzeką, pokryta pięknym graffiti, genewski underground, a może i sam Banksy. Tu łączą się rzeki, jest duży kolejowy most, kamienny, dwa wysokie łuki, oddzielone wolną przestrzenią. Z mostu widok na miasto w oddali, a pod nami dwie rzeki łączą się w jedną. Mają różne kolory, jedna jasna, druga ciemna. Na styku powstają piękne, zawirowane obrazy, pióropusze, smoki, galaktyki, spirale. Pływają kaczki, latają drapieżne. Dwukolorowa rzeka płynie jeszcze wiele kilometrów, zanim wody zmieszają się w jedną barwę.

Mam to szczęście, że do pracy jadę rowerem, zakład pracy dostarcza na zdrowie pracownikom, więc grzech nie skorzystać. Po drodze mijam lotnisko, jadąc wzdłuż płotu oddzielającego pas startowy od drogi. Samoloty lądują i startują jeden za drugim. Widok ciekawy, bo grube cielska wyjących maszyn przelatują dosłownie kilkanaście metrów na głową. Jak te diabelskie potwory unoszą się w powietrzu? Mam nadzieję, że syto kropidłem potraktowane...

Jest to źródłem dziwnego hobby. Liczni zgromadzeni obserwują lądujące samoloty. Uzbrojeni w aparaty z obiektywami wielkości teleskopów, robią zdjęcia, potem je przeglądają, coś notują w małych notesikach. I tak raz za razem, dzień za dniem... Najczęściej Easy Jet pruje niebo. Czasami po południ, po drodze do domu, przetnie mi drogę żuraw z LOTu. Chciałem się zatrzymać i zrobić zdjęcie, ale bałem się wyciągnąć mojego „głuptaka”, gdy wkoło same cudeńka za tysiące franków.

Genewa w rankingu szczęśliwości mieszkańców jest dopiero druga. Na pierwszym miejscu jest Zurych. Trochę większy, trochę więcej starego miasta do chodzenia, ale za to mniejsze jezioro i niższe góry. Uroczy Zurych i jego labirynt starej zabudowy, zapamiętam na dobre, bo tu rozegrałem moją ostatnią partię szachów i nawet udało mi się wygrać, choć siadam do gry raz na kilka lat. Może rześkie powietrze zasiliło mózg w wysokiej klasy tlen.

Był oczywiście obowiązkowy spacer wzdłuż ulicy dworcowej, gdzie za szybą stoją zegarki droższe niż ludzkie życie. Ze świadomością, że nigdy nie uciułam na prosty zegarek wskazówkowy, zatopiłem się w tłum ulicznej gawiedzi.

W Polsce wybory,czy będzie kiedyś normalnie ? Wydaje się to takie proste, uczciwość i dobra wola, nie plątanie się z supłem, tylko jedno cieńcie mieczem. Wysoka jakość tlenu i rytm spaceru przyniosły mi manifest wyborczy:

Do uciemiężonych obywateli IIIRP. Zostawmy idee i załatwmy kilka prostych spraw.

Hasło: Ułatwiajmy sobie życie.

Może nie mamy wyjścia, i musimy się zgodzić na uwłaczająco niskie zarobki, beznadzieję systemu medycznego itd. Ale załatwmy przynajmniej kilka drobnych rzeczy, które ułatwią nam życie. Proponuję na początek trzy, z czego jedno niespełnialne. Po wprowadzeniu choć pierwszego, emigracja spadnie o połowę.

Ze spraw bieżących: wprowadźmy amerykański sposób egzaminowania na prawo jazdy:

1. Można jeździć samochodem bez prawa jazdy, w towarzystwie osoby posiadającej prawo jazdy.

2. Ośrodki egzaminacyjne nie mają samochodów do egzaminowania, każdy przyjeżdża swoim, lub pożyczonym.

3. Po zdaniu egzaminu dostajemy od ręki prawo jazdy tymczasowe. Oryginalne przychodzi pocztą.

4. wszystko kosztuje $50 dolarów. Zdawalność za pierwszym razem: 80%.

Udało nam się pozbyć kilku grup przestępczych, legalnie torturujących obywateli IIIRP.

Ze spraw kontrowersyjnych. Zostawmy więzienia dla kryminalistów, których izolowanie ma jakiś sens.

Posiadanie „małej” ilości narkotyków miękkich karane tylko systemem mandatów, np. proporcjonalnie 50PLN za każdą „działkę”, a od pewnej ilości, powiedzmy powyżej „10 działek” zaczyna się jakaś poważna sprawa.

Mniej urzędniczo-godzin, mniej ton papieru, mniej marnowanych naszych pieniędzy, niższa emisja CO2, więcej radości na ulicy i mniej stresu.

Ze spraw niewykonalnych: zlikwidować podatek dochodowy od osób fizycznych.

Ponownie udało nam się pozbyć kilku grup przestępczych, legalnie ciemiężących obywateli IIIRP.

Zobacz galerię zdjęć:

tak powstał świat...
tak powstał świat... Galeria na ścianach mostu Wewnątrz kamiennego/kolejowego mostu. Można się "nielegalnie" wspinać zawieszonymi linami ;) Most kolejowy Wciąż ten sam most W małym ZOO za mostem, po drugiej stronie rzeki.

co by nie napisać i tak nie byłoby to zgodne z rzeczywistością...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości