Prowadzone przez rządzących “śledztwo” w sprawie katastrofy smoleńskiej, otrzymało kolejny cios, podważających rzetelność prowadzonych badań i opinii formułowanych przez ekspertów, pracujących na państwowych etatach. Chodzi o ostatnie dwa stenogramy ujawnione przez prokuraturę wojskową, dla polskie opinii publicznej. Eksperci pracujący dla rządu, poświęcili wiele uwagi i czasu dla zbadania poziomu stresu i psychologicznego napięcia w kokpicie samolotu, tylko po to, żeby uwiarygodnić rządową wersje o naciskach na pilotów, w sprawie lądowania w Smoleńsku.
Była to zupełna strata czasu, ponieważ zgodnie z opinią wybitnego brytyjskiego specjalisty, prof. Petera Frencha, prezesa Międzynarodowego Stowarzyszenia Akustyki i Fonetyki Sądowej, cytat (za wyborcza.pl):
„Reakcje na stres ogromnie różnią się u poszczególnych ludzi. Nie ma obecnie możliwości sformułowania naukowej, rzetelnej opinii o czyimś działaniu pod presją czy w warunkach stresu na podstawie odsłuchu nagrania.
Zdaję sobie jednak sprawę, że organy ścigania na całym świecie nader często życzą sobie takich właśnie ekspertyz. Dlatego Międzynarodowe Stowarzyszenie Akustyki i Fonetyki Sądowej ma wśród zasad dobrych praktyk jasny zakaz jakiegokolwiek psychologicznego profilowania ludzi na podstawie materiałów audio. Tyczy się to też kwestii presji i stresu.
Prawidłowa odpowiedź w takich sytuacjach brzmi: "Nie wiem".”
Jest jasne, że w związku z wyrażoną opinią brytyjskiego eksperta, wywody prof. Demenki dotyczące poziomu stresu i napięcia psychologicznego w kokpicie samolotu, na podstawie nagrań audio, należy wyrzucić tam, gdzie jest ich miejsce, czyli na śmietnik. Również na tej samej podstawie, na śmietnik można wyrzucić sugestie dotyczące nacisku na pilotów w sprawie lądowania w Smoleńsku. Jaka wszyscy pewnie pamiętamy, na podstawie sfałszowanych stenogramów, Rosjanie i jeden polski ekspert, bez ustalonego nazwiska, sformułowali profil psychologiczny pilotów i członków załogi. W świetle opinii brytyjskiego eksperta, wartość ekspercka profili psychologicznych członków załogi ma poziom śmieciowy.
Oczywiście fakt, że eskpertyzy wykonywane dla prokuratury wojskowej, mają poziom śmieciowy, dla prokuratury nie jest żadnym problemem. Ponieważ, prokuratura, pozoruje prowadzenia „śledztwa” smoleńskiego, a tak naprawdę, zajmuje się głównie, uwiarygadnianiem rosyjskiej i rządowej wersji przebiegu katastrofy. Stąd wszelkie niezależne i naukowe ekspertyzy, pokazujące inną, możliwą wersję przebiegu katastrofy, niż wersja rosyjska i rządowa, są przez prokuraturę odrzucane lub ignorowane. Tak jak, ekspertyza polskich profesorów chemii, dowodząca, że rządowe laboratorium policyjne, popełniło elementarne błędy metodologiczne, badając elementy wraku na obecność trotylu. W wyniku tych badań, wbrew obowiązującym standardom metodologicznym, rządowe laboratorium, nie stwierdziło obecności trotylu na wraku samolotu.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że kolejny cios w „śledztwo” smoleńskie pojawił się z najmniej oczekiwanej strony, a mianowicie ze strony portalu wyborcza.pl czyli portalu, dotychczas popierającego rosyjską i rządowa wersję katastrofy samolotu. Ten fakt pokazuje, że nawet w mediach głównego nurtu sprzyjających rządzącym narasta krytycyzm wobec sposobu prowadzenia ”śledztwa” smoleńskiego przez prokuratorów rządowych.
Na koniec, chciałbym napisać, że niebywale śmieszą mnie opowieści rządzących o tym, że prokuratura wojskowa jest niezależna od rządu. Informuję opowiadaczy tego typu historii, że o awansie każdego prokuratora wojskowego, decyduje minister obrony i prezydent RP. W zwiazku z tym, mowy nie ma, o niezależności wojskowych prokuratorów od rządzących.
Natomiast prezydenta Komorowskiego, opowiadającego teraz, o tym, że prokuratura wojskowa popełnia „kardynalne błędy”, informuję o tym, że awansował pana prokuratora Parulskiego na stopień generała. W związku z tym, prezydent Komorowski ponosi bezpośrednią odpowiedzialność, za działania prokuratury wojskowej, zwłaszcza w odniesieniu do „śledztwa” smoleńskiego.
