Zebe Zebe
6530
BLOG

Człowiek z dykty

Zebe Zebe Polityka Obserwuj notkę 175

Miasteczko gdzieś tam w prowincjonalnej Polsce. Na rynek czy też miejsce, które można określić mianem rynku zajeżdża autobus, z którego po chwili wylewają  się ludzie z transparentami, poprzebierani dziwacznie z logo Platformy Obywatelskiej. Na koniec wynoszą z autobusu naturalnych rozmiarów  postać człowieka, wyciętą z dykty. Stawiają  obok autobusu i robią  sobie z nią selfie w różnych pozach – a to obejmując ją ramieniem, a to znów przytulając się filuternie do postaci, na twarzy której rysuje się niezmiennie ten sam, mechaniczny uśmiech. Kopia oryginału.

Jeszcze nie tak dawno temu, ów oryginał  tak czytał z mównicy rozpoczynając swoją kampanię prezydencką  – „rządzenie krajem to nie nauka, nie praktyka dla czeladników, ale zdanie dla tych, którzy wykazali się odpowiednią wiedzą, doświadczeniem i wolą działania”,by wkrótce w jednym z wywiadów udzielonych zaufanemu dziennikowi doprecyzować -  „Jest taka kategoria ludzi w polityce, którzy się po prostu spóźnili na rewolucję - z różnych powodów, na przykład życiorysowych, bo się za późno urodzili - i mają jakieś kompleksy.  Teraz nadrabiają hasłem "zmiana", "pełna rewolucja", "wywróćmy wszystko do góry nogami, zmieńmy całe prawo polskie". No, na Boga, jesteśmy dwadzieścia parę lat po rewolucji”.

Te dwa fragmenty zacytowanych wypowiedzi mają swoją  specyfikę charakteryzującą osobę obwożoną po Polsce jako człowiek z dykty. O tym jednak za chwilę. Wypada wrócić pamięcią  wstecz do czasów dziś  już odległych. Zapewne wszyscy pamiętamy  pogardliwe „jaki prezydent, taki zamach” w ustach człowieka, który za chwilę z inspiracji innego ważnego polityka Platformy zostanie nazwany „strażnikiem żyrandola”. Ale nie o to w tym momencie mi chodzi.

Otóż cechą charakterystyczną autora cytowanych przeze mnie fragmentów jego wypowiedzi jest to, że on nie odnosi się w żadnym przypadku do konkretnej osoby. Ktoś z jego otoczenia próbował kiedyś tłumaczyć, że powiedzenie „jaki prezydent, taki zamach” odnosi się do prezydenta Gruzji, chociaż nie ma nikogo w Polsce, kto akurat w to byłby w stanie uwierzyć.

Protoplasta człowieka z dykty woli nurzać się w insynuacjach często ocierających się o zwykłe chamstwo -  „Kramarz chyba zapomniał, że zarabia w euro, podczas gdy reszta Polski zarabia w złotówkach” – to prawdopodobnie pod adresem jednego z kontrkandydatów.

"W rodzinie zawsze znajdzie się ktoś, kto przyjdzie z nieumytymi rękami albo nogami, w kaloszach wejdzie na cudze święto. Tak się zdarza, ale trzeba się kochać w rodzinie i zawsze trzeba zgody" -  to pod adresem jego przeciwników.

No i wreszcie cytat, który jest tak bezczelny, że nie wiadomo czy dotyczy części ludności Polski, czy też kandydatów w wyborach prezydenckich –„Trzeba być ślepym, żeby nie widzieć, że żyjemy w złotym okresie dla Polski”

Jesteśmy jednak świadkami ciekawego eksperymentu. Jak powszechnie wiadomo, nikt jeszcze z piasku bicza nie ukręcił. Po prostu nie z każdego tworzywa da się wyrzeźbić to co by się chciało. Dlatego też kampania człowieka znanego m. in. z jego wizerunku upamiętnionego na dykcie musi wyglądać tak, a nie inaczej. Człowiek, który nie może przedstawić  swojego programu „z głowy” musi pośrednio zarzucać plagiat komuś, kto doskonale wie co mówi i o czym mówi. Po prostu  zazdrości mu cech, których sam nie posiada.

Nowatorstwo wspomnianego przeze mnie eksperymentu polega na tym, że tak naprawdę kampania człowieka z dykty niewiele  różni się  od kampanii kandydatki powszechnie uważanej za ładną. Bohater mojego tekstu  oprócz tego, że nie jest w stanie imiennie skonfrontować się z pozostałymi kandydatami, to jeszcze nie organizuje otwartych konferencji prasowych, wywiadów udziela tylko dziennikarzom, których uważa – nie bez powodów – za swoich, nie organizuje spotkań otwartych dla wyborców, na których odpowiadałby na pytania.

Większość ludności omijała autobus i wystawionego obok człowieka z dykty. Tylko nieliczni podchodzili z ciekawości bliżej. Niektórzy składali podpisy pod listami poparcia. W końcu poskładano stoliki, zapakowano człowieka z dykty do autobusu i wyruszono w dalszą drogę.

(Z relacji naocznego świadka)

Zebe
O mnie Zebe

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka