Nie idzie mi ani o PiS, ani o PO, ale o PSL. 17% dla klasycznej partii sprzedawczyków, to naprawdę trudne do uwierzenia. Mam nadzieję, że summa summarum PSL osiągnie wynik dużo niższy, najlepiej jednocyfrowy, bo tylko na taki zasługuje. I druga nadzieja, że następuje proces budzenia polskiego społeczeństwa. Jeśli frekwencja przekroczy 50%, to będzie dobry prognostyk.
PiS ma duże szanse na przełamanie niemocy w takich miastach, jak Warszawa, Gdańsk czy Wrocław. Jeśli wynik sondaży utrzyma się, społeczeństwo może uwierzyć, iż da się odczarować cykliczne zwycięstwa partii władzy. Zobaczymy jeszcze, jak będzie kształtowała się mapa Polski w rozbiciu na prezydentów wszystkich polskich miast i porównamy go z wyborami z 2011 roku. Na tej podstawie można ustalić strategię pod wybory parlamentarne. W każdym razie PO ma z kim przegrać. To dobre rozwiązanie, niezależnie od ostatecznych wyników, bo okazuje się, że można skutecznie konkurować nie tylko na rynku dóbr i usług, ale także na bardzo trudnym rynku polskiej polityki.