Bardzo dużo uwagi poświęciłem przewidywaniom na temat nadchodzącego kryzysu Rosja–USA. Każdy, kto czytał moje teksty, lecz także artykuły wielu znanych autorów „Gazety Polskiej”, wiedział, że taki konflikt musiał nadejść i że jego siłą sprawczą, wbrew stosunkowi sił, będzie Rosja. Moskwa musiała zareagować na zmianę polityki gospodarczej USA, które z importera ropy i gazu powoli stają się eksporterem. Jednocześnie USA musiały zacząć szukać rynku zbytu dla taniejącej produkcji, a mogła nim być tylko Europa, jako największa i najlepiej szukająca współpracy z USA. To zaczęło powoli otwierać Stany Zjednoczone na wschód naszego kontynentu. Najpierw próbowały dogadać się z Rosją. Na nasze szczęście taki mariaż okazał się niemożliwy. Pozostał do zrealizowania scenariusz nieco skromniejszy: Europa bez Rosji. I tu zrobiło się miejsce dla Polski.
Scenariusz konfliktu był możliwy do przewidzenia, niestety, nie widać na razie końca tej awantury. Czy jest możliwy scenariusz pozytywny? Jak miałby wyglądać? Oczywiście Zachód musi doprowadzić do wycofania wojsk rosyjskich z Ukrainy. Może to zrobić tylko wtedy, gdy będzie konsekwentny w sankcjach, nie dopuści do ponownego wzrostu cen paliw i pozwoli Ukrainie przeżyć przez najbliższe miesiące, udzielając jej realnej pomocy gospodarczej i możliwości zakupu sprzętu wojskowego. Co dalej? Trzeba odbudować więzi pomiędzy krajami Europy Wschodniej, szczególnie Polski i Ukrainy. Musi to być wsparte przez USA. Taki sojusz byłby atrakcyjny również dla mniejszych krajów, jak Gruzja, Mołdawia, ale w nowej konstelacji przyciągnąłby także Bałtów, Węgrów, Rumunów, a może także Czechy i Słowację. Nie da się wykluczyć, że cieszyłby się też wsparciem państw skandynawskich. Razem to prawie 200 mln ludzi i gospodarka większa od rosyjskiej. Unia Europejska otrzymałaby swoje wschodnie płuco, którego sercem historycznie mógłby być Kraków, gdzie są groby wspólnych dla tych narodów władców. Reforma UE musiałaby uwzględnić aspiracje tych narodów, równoważąc wpływy niemieckie. Oczywiście Unia wydawałaby mniej pieniędzy na nowe kraje, lecz także musiałaby zostawić im w zamian więcej wolności. Całość łatwiej dążyłaby do integracji transatlantyckiej niż obecnie. Większa struktura byłaby mniejszym zagrożeniem dla Polski niż dzisiejsza UE, kiedy stajemy się jedynie ubogim kuzynem Niemiec (tym gorzej traktowanym). Polska byłaby ogromnym szlakiem tranzytowym wschodnio-zachodnim i północno-południowym.
Jesteśmy naprawdę o krok od realizacji tej polityki. Przede wszystkim musi być wola. Realizując testament Lecha Kaczyńskiego, Józefa Piłsudskiego, testament I RP, mamy szansę nie tylko na bezpieczeństwo, lecz także na szybki wzrost gospodarczy. A Rosji w tym układzie życzymy, no cóż, wszystkie dobrego, Chinom tym bardziej, i oby się nie pozabijali.
Serdecznie zapraszam na moje spotkania 29.10 w Gliwicach i 4–5.11 w Wielkopolsce, szczegóły w "Gazecie Polskiej" na s. 17.
Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr 44/2014 z dn. 29.10.2014r.
Komentarze