Andrzej Wojtyczko Andrzej Wojtyczko
662
BLOG

Polityczne łobuzerstwo liderów PO

Andrzej Wojtyczko Andrzej Wojtyczko Polityka Obserwuj notkę 5

Wczoraj, marszałek Sejmu i były szef MSZ R. Sikorski powiedział w wywiadzie dla amerykańskiego portalu Politico, że podczas wizyty wizyty D. Tuska w Moskwie w lutym 2008, ówczesny premier Rosji Władimir Putin miał proponować premierowi D. Tuskowi rządu udział w podziale Ukrainy. Cytat z wywiadu: "Chciał, żebyśmy uczestniczyli w podziale Ukrainy". "Od lat wiedzieliśmy, że tak myślą. Była to jedna z pierwszych rzeczy, jakie Putin powiedział premierowi Donaldowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Moskwie. Mówił, że Ukraina jest sztucznym krajem, a Lwów jest polskim miastem i dlaczego by nie załatwić tego wspólnie. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany".

Po tej wypowiedzi R. Sikorskiego powstałą medialna burza. Zaczęto stawić pytania R. Sikorskiemu o następującej treści: czy inne osoby w państwie polskim otrzymały informację Sikorskiego w tej sprawie. Głównie chodziło o prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego. Czy prezydent L. Kaczyński był poinformowany o propozycji Putina? Jeżeli, Sikorski już w 2008 roku wiedział o prawdziwych zamiarach Putina wobec Ukrainy, to dlaczego razem z premierem Tuskiem prowadzili politykę ugłaskiwania Rosji Putina, zamiast alarmować świat i Unię o rzeczywistych zamiarach Putina? Dlaczego, premier Tusk nie odpowiedział negatywnie na propozycję Putina?

Zaskoczony burzą medialną wokół swojej wypowiedzi R. Sikorski zaczął odpowiadać że jego wypowiedź została źle zinterpretowana przez dziennikarza portalu. Sikorski, świetnie wie że w zachodnich mediach nie ma zwyczaju autoryzacji wywiadów. W związku z tym, każdy polityk zachodni, podczas udzielania wywiadu, pięć raz się zastanowi, zanim cokolwiek powie. Sikorski, świetnie wie o tym, że zachodni dziennikarze mają zwyczaj nagrywać swoje wywiady, więc zamiast mówić o tym, że dziennikarz przekręcił jego słowa, powinien poprosić dziennikarza o upublicznienie nagranej rozmowy lub stenogramu rozmowy. Po to, żeby opinia publiczna dokładnie widziała co powiedział, a czego nie powiedział marszałek Sejmu.

R. Sikorski postanowił zwołać konferencję prasową w związku ze swoimi wypowiedziami. Pytany przez dziennikarzy o swoją wypowiedź Sikorski, odesłał zainteresowanych do pro rządowego portalu wyborcza.pl, na którym zamieszczono wywiad z marszałkiem Sejmu. Cytat z tekstu (za wyborcza.pl): „Nie byłem świadkiem tej rozmowy, ale dotarła do mnie taka relacja. Słowo 'propozycja' jest nadinterpretacją. Miały paść słowa, które wtedy można było wziąć za aluzję historyczną albo ponury żart". Swoją konferencję R. Sikorski bardzo szybko zakończył, nie odpowiadając na dalsze pytania dziennikarzy, bardzo szybko uciekł z konferencji , odgradzając się od dziennikarzy Strażą Marszałkowską. Tym niemniej, okazało się że R. Sikorski relacjonował dla dziennikarza portalu Politico, przebieg rozmowy w której samo nie uczestniczył. Co jest sprawa zupełnie niespotykaną , jak na standardy dyplomatyczne i dziennikarskie. R. Sikorski nie był bezpośrednim uczestnikiem rozmowy, więc nie wie, tak naprawdę jak rozmowa pomiędzy Putinem a Tuskiem przebiegała. W związku z tym, w ogóle nie powinien o tej rozmowie opowiadać. Już nie mówiąc o tym, że w ogóle minister spraw zagranicznych nie powinien mówić rozmowach z przywódcami innych krajów, ponieważ w ten sposób traci się zaufanie w kontaktach międzynarodowych.

W godzinach popołudniowych, w związku z narastającą burzą medialną wokół swoich wypowiedzi, R. Sikorski ponownie zwołał konferencję prasowa podczas której, oznajmił zdumionym dziennikarzom, że wycofuje się z twierdzeń, że w lutym 2008 roku, podczas wizyty w Moskwie, Władimir Putin proponował Donaldowi Tuskowi rozbiór Ukrainy. - Zawiodła mnie pamięć – powiedział. Jak ocenił, w nieautoryzowanej wypowiedzi dla portalu Politico nastąpiła nadinterpretacja. - Zawiodła mnie też pamięć, bo po sprawdzeniu okazało się, że w Moskwie nie było spotkania dwustronnego premier Tusk - prezydent (Władimir) Putin - mówił marszałek Sejmu.

Z wypowiedzi wynika, że R. Sikorski, w sposób bezczelny okłamywał opinie publiczną w sprawie spotkania Putin – Tusk oraz w sprawie treści prowadzonej rozmowy. Co jak na byłego szefa MSZ i aktualnego marszałka Sejmu jest sprawą porażającą. Ponieważ, tego typu zachowanie jest typowe dla łobuziaków z podwórka, a nie dla poważnych osób na poważnych stanowiskach. Całe zachowanie aktualnego marszałka Sejmu w związku z wypowiedziami dla portalu Politico jest kompletną dyskredytacją dla R. Sikorskiego, pod każdym względem. Jest rzeczą oczywistą dla każdego, że w związku z tym, R. Sikorski musi złożyć rezygnację z funkcji marszałka Sejmu.

Innym liderem PO, stosującym polityczne łobuzerstwo w całej sprawie jest premier Kopacz. Premier Kopacz w związku z chamskim zachowaniem R. Sikorskiego, podczas porannej konferencji prasowej, powiedziała, że: „Chcę, żebyście państwo wiedzieli: nie będę tolerować tego rodzaju zachowań, nie będę też tolerować takich standardów, które spróbował zaprezentować pan marszałek Sikorski podczas dzisiejszej konferencji”. Premier Kopacz zapowiedziała, że będzie z marszałkiem Sejmu na ten temat rozmawiała. Problem polega na tym, ze premier rządu nie ma nic do powiedzenia w tej sprawie marszałkowi Sejmu. Z bardzo prostego powodu, a mianowicie takiego, że premier Kopacz nie jest przełożonym marszałka Sejmu. Marszałek Sejmu, po prostu, nie ma zwierzchnika, nikomu nie podlega.

Więcej zgodnie, z konstytucyjną zasadą trójpodziału władzy, na władzę wykonawczą, ustawodawczą i sądownicza, która jest podstawą, każdego demokratycznego ustroju, premier rządu, czyli władza wykonawcza, nie może wzywać na rozmowy dyscyplinujące władzę ustawodawczą, czyli marszałka Sejmu. Jeżeli tak się stanie, to znaczy że premier Kopacz łamie Konstytucję RP. Ponieważ Konstytucja RP zakłada, ze trzy filary ustroju demokratycznego: władza wykonawcza (premier rządu), władza ustawodawcza (marszałek Sejmu) i władza sądownicza są od siebie niezależne. Czyli innymi słowy, premier rządu nie może podejmować decyzji dyscyplinujących marszałka Sejmu, ponieważ jeżeli premier rządu podejmie takie działania wobec marszałka Sejmu, to z całą pewnością Konstytucja RP zostanie złamana.

Rozumiem, gdy premier Kopacz łamie w sposób bezceremonialny protokół dyplomatyczny, ze względu na brak wiedzy i doświadczenia, chociaż to nie powinno się zdarzać. Natomiast dla premier rządu nie ma żadnego wytłumaczenia, gdy z powodu swojej niewiedzy łamie Konstytucję RP. Premier rządu, musi wiedzieć o tym, gdy łamie prawo i Konstytucję RP. Jeżeli o tym nie wie, to ma od tego urzędników, którzy powinni premiera rządu o tym poinformować. W tym przypadku, nie m żadnego usprawiedliwienia.

Jest rzeczą oczywistą, że szef PO, może zdyscyplinować członka partii, czyli R. Sikorskiego, za takie a nie inne zachowania, poprzez nałożenie na niego kary partyjnej. Problem polega na tym że premier Kopacz nie jest szefem PO, a nawet nie jest pełniącą obowiązki szefa PO. Tak jak to kłamliwie, starają się nam przedstawić media głównego nurtu i politycy PO. Szefem PO w dalszym ciągu pozostaje Donald Tusk (platforma.org). W związku z tym, wezwanie przez panią premier Kopacz (władza wykonawcza) na tzw. dywanik, przedstawiciela władzy ustawodawczej,czyli marszałka Sejmu, z całą pewnością będzie złamaniem Konstytucji RP. Dla mnie jest to uprawianie typowego politycznego łobuzerstwa przez panią premier Kopacz.

Po całej serii kompromitujących wypowiedzi R. Sikorskiego i równie kompromitujących wypowiedzi premier Kopacz, głos zabrał inny lider PO, szef MSZ G. Schetyna. Który w wywiadzie dla TVN24, powiedział w odniesieniu do wypowiedzi R. Sikorskiego i premier Kopacz, że: „Ta sprawa na polską politykę zagraniczną nie będzie miała żadnego wpływu, sprawa nie zaszkodziła polskiej polityce” „ Powiedział, że pomylił spotkanie i powiedział wprost, że nie było rozmowy pomiędzy premierem Tuskiem a prezydentem Putinem”; „To zamyka sprawę. Ta sprawa jest zakończona. I dobrze. Dyplomacja nie lubi hałasu i rozgłosu”; „Przywołał cytaty ze spotkania, którego nie było. Dzisiaj wszyscy o tym wiemy. Ta sprawa jest nieszczęśliwa, niefortunna, ale jest zamknięta”; Mam wiedzę o tej wizycie w 2008 roku. Nie było spotkania w 2008 roku w Moskwie w cztery oczy. Mówię to z pełną odpowiedzialnością”.

Tymczasem media opublikowały wypowiedź Jacek Zalewski, dziennikarz "Pulsu Biznesu", który uczestniczył w wizycie Donalda Tuska w Moskwie w lutym 2008, który twierdzi, że Putin i Tusk spotkali się w cztery oczy. Dziennikarz wspomina, że "w siedzibie rządu, czyli w moskiewskim Białym Domu, u ówczesnego premiera Wiktora Zubkowa, nasze flagi wyciągnięte do powitania z głębokiego dna magazynu były nie biało-czerwone, lecz jasnoróżowo-ciemnoróżowe, bo z wieloletniego braku powietrza kolory się po prostu poprzenikały”. Dziennikarz powiedział, że potem na Kremlu, premier D. Tusk spotkał się w cztery oczy (plus tłumacze) z prezydentem W. Putinem.

Jeżeli jest to wypowiedź prawdziwa, to okazuje się ze szef MSZ G. Schetyna, jest kolejnym liderem PO który w sprawie spotkania Putin – Tusk bezczelnie kłamie. Jeżeli tak jest, to jest to typowy przykład podwórkowej komitywy grupy łobuziaków w wydaniu liderów PO.

Szef MSZ, G, Schetyna buńczucznie stwierdzał ze wypowiedzi R. Sikorskiego nie będą miały wpływu na polską politykę zagraniczną. Już w tym zdaniem jest zawarty fałsz, ponieważ jest rzeczą jasną, że marszałek Sejmu reprezentuje Polskę podczas licznych podróży zagranicznych. W związku z tym postrzeganie marszałka Sejmu prze polityków zagranicznych, będzie miało wpływ na ocenianie polskie polityki zagranicznej. Po prostu, marszałek Sejmu jest częścią polskiej polityki zagranicznej, o czym szef MSZ musi doskonale wiedzieć.

Podobny punkt widzenia reprezentuje komentator, poważnego pisma „Economist” który napisał w sprawie Sikorskiego (za tvn24.pl): „Komentator "The Economist" ostro o wczorajszym zamieszaniu związanym z wywiadem Radosława Sikorskiego dla portalu Politico. Wystąpienia marszałka Sejmu nazywa "żenującą serią konferencji", a wycofanie się z wcześniejszych słów sprawiło - w ocenie tygodnika - że reputacja Sikorskiego "jest w strzępach". "Zwycięzcą jest Putin, który może zlekceważyć Sikorskiego (...) z siłą armaty" - konkluduje "The Economist"; „"Krok w tył jest ogromnym upokorzeniem dla Sikorskiego, który przez siedem lat był ministrem spraw zagranicznych i który był brany za poważnego kandydata do objęcia najwyższego stanowiska w unijnej dyplomacji"; "Teraz, po wycofaniu się z całej historii, reputacja Sikorskiego jest w strzępach. Zwycięzcą jest Putin, który może zlekceważyć Sikorskiego, jednego z architektów europejskiej zdecydowanej polityki wobec Rosji w ciągu ostatniego roku, z siłą armaty".

Więc, okazuje się, że gdy Putin i inni polityczni przywódcy mogą lekceważyć marszałka polskiego Sejmu w związku z jego żenującymi zachowaniami i wypowiedziami, to według szefa MSZ, G. Schetyny, ten fakt nie ma żadnego wpływu na polską politykę zagraniczną. Ta opinia szefa MSZ oznacza, że G. Schetyna stracił kompletny związek z polityczną rzeczywistością w jakiej znalazł się nasz kraj. Co, nam wszystkim, nie wróży dobrze na przyszłość.

Jest rzeczą oczywistą, ze w całej sprawie powinien zabrać głos aktualny przewodniczący PO, Donald Tusk. Ponieważ, jest bezprzykładnym kłamstwem, twierdzenie zgodnie z którym, PO nie ma przewodniczącego, a pełniącym obowiązki szefa partii jest premier Kopacz. Milczenie szefa partii w tej sprawie jest totalną kompromitacją dla PO. Jest potwierdzeniem bezradności szefa PO, D. Tuska w sytuacji, gdy liderzy PO stosują polityczne łobuzerstwo, nazywając to rządzeniem w interesie Polski i Polaków.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka