coryllus coryllus
7882
BLOG

Skrzypczak vs Koneczny albo Gadowski i urynoterapia

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 130

 Kiedy Witold Gadowski ma kaca, albo nie wie już co pisać, bo ważne informacje do niego nie dochodzą, a z bieżączki nie umie wyciągnąć zupełnie nic, boi się bowiem, że powie coś, co następnie unieważnią wydarzenia kolejnych dni, wtedy powołuje się na Konecznego i Dugina. To jest zawsze dobrze widziane, bo lans na wyższość cywilizacyjną nigdy się w Polsce nie zestarzeje. Kiedy więc pada nazwisko Koneczny, wszyscy zachowują się tak, jakby nie mieli na sobie tishertów tylko surduty, jakby nie byli wystrzyżeni na jeża tylko mieli podgolone czuby, jakby nie żłopali piwska z Biedronki tylko stuletni węgrzyn z antałka, jakby nie przysypiali na zajęciach z logiki, ale słuchali w zamyśleniu wykładów samego Feliksa Konecznego. W tej roli Gadowski ze swoim spojrzeniem kota który przysiadł w sieczce (za Haszkiem, za Haszkiem) jest po prostu niezastąpiony. Kiedy go widzimy wyższość cywilizacyjna to jest pierwsze skojarzenie jakie produkuje nasz mózg. A potem jest już tylko lepiej.

Wyższość cywilizacyjna a la Koneczny jest papką, którą wpycha w siebie wiele osób, bo nic innego po prostu, o podobnym stężeniu, nie ma obecnie w Polsce. Wielu z nich ma także sumienia tak zapaćkane i charaktery tak podłe, że jakakolwiek dyskusja ponad standard – łumułeś się? - Łumułem, musi skończyć się demonstrowaniem cywilizacyjnej wyższości. Ja to nie raz oglądałem w różnych przypadkowych miejscach, w sklepach, na przystankach, w biurach, wszędzie właściwie znaleźć można ludzi, którzy włączają się nagle i nie z tego ni z owego nadawać zaczynają o tym, że panie cywilizacja łacińska i tradycja i takie tam. Oni sami nie reprezentują ani cywilizacji, ani tym bardziej tradycji, reprezentują wyłącznie brak dyskrecji i orientacji. I do takich właśnie ludzi zaliczam Witolda Gadowskiego. Do tego ten Diugin, który jest jakimś wystruganym z łysenkowskiej kukurydzy demiurgiem idiotą. Składa się toto z wody i kleju do tapet, całość pociągnięta żółtą plakatówką, a dla dodania wrażeń, przyprawiona cytrynowym pieprzem, wprost dlatego, by zaznaczyć, że on też ma w sobie te cywilizacyjną wyższość. I tak leżą razem na ladzie: Gadowski w futerku i kukurydza-Diugin, a nad nimi wisi portret profesora Konecznego. I wszyscy oni, razem z tym portretem demonstrują nam wyższość cywilizacyjną. Co jest tej wyższości immanentną i najważniejszą cechą? Bezwład. Tak właśnie, bezwład. Diugin może do wieczora i zórz krwawych prawić o tych swoich cywilizacjach, a wrażenie i tak zrobi jedynie na Gadowskim i wyznawcach Konecznego. Tych jest sporo, ale oni nie wyznają owych prawd przedwiecznych ze względu na okoliczności czy twarde fakty, ale na swoje przyrodzone deficyty. Tak jest zawsze i musicie mi to wybaczyć mili zwolennicy Konecznego, którzy twierdzicie, że on Was czegoś nauczył. Koneczny nikogo niczego nie nauczył, on tylko dał swoim współczesnym deskę ratunku, żeby nie zwariowali w zadanych im okolicznościach historycznych, chciał też pewnie jakoś uratować ten nędzny, polski uniwersytet i nadać mu jakąś rangę, której on nigdy nie miał, bo zawsze traktowany był jak biedna przybudówka do uczelni niemieckich. Stąd te podziały cywilizacji i inne takie.

Zanim przejdę do zaanonsowanego w tytule generała Skrzypczaka, chciałbym byśmy się zastanowili, jak dochodzi do spotkania się dwóch cywilizacji? Ano jedyni przyjeżdżają do drugich handlować, a tamci to jeszcze innych, żeby rabować. Czy ci co handlują należą do zbioru rabowanych? A gdzie tam, rabowani należą do zbioru producentów żywności i różnych gadżetów. Do jakiego zbioru należą rabujący? Do zbioru leniwych gamoni, ogryzających surowe kości. Koneczny nazwałby to cywilizacją turańską. Co takiego musi się stać, by ogryzacze surowych kości napadli znienacka na producentów żywności i różnych gadżetów? Muszą dostać budżet, inaczej się nie ruszą. Ja już o tym pisałem sto razy, ale trzeba to ciągle powtarzać. Dżyngis Chan nie ruszył na zachód dlatego, że chciał zobaczyć kto tam mieszka, tylko dlatego, że ktoś wręczył mu budżet na to przedsięwzięcie. Nic nie porusza się samo z siebie. Perpetuum mobile nie istnieje. Pieniądze zaś na różne przedsięwzięcia dla ogryzaczy surowych kości wydzielane są zawsze z budżetów tych, którzy handlują, oni bowiem muszą dbać o koniunktury rynkowe, do tego zaś narzędziem koniecznym (albo konecznym) są wspomniani tu ogryzacze kości. Ci handlujący zaś należą według Konecznego do cywilizacji łacińskiej, jak najbardziej. Według mnie nie, ale według aspirującego profesora Konecznego tak i nic tego w głowach jego zwolenników zmienić nie może. Skoro tak jest to oznacza, że cywilizacja łacińska tworzy cywilizacje turańskie. Czasem tworzą je też Żydzi urządzając różne kaganaty chazarskie i inne podobne projekty obliczone na krótki czas. Jeśli więc według metody Konecznego wychodzi na to, że cywilizacja łacińska, czyli kupcy weneccy, genueńscy, Anglicy, kardynał Richelieu i inni płacą dzikim za napadanie na dwory i miasteczka, to znaczy, że tworzą oni cywilizację turańską. Bez ich pieniędzy dzicy ogryzaliby kości i dłubali patykiem w ziemi, a zastruganie tegoż patyka, byłoby wśród nich hitem omawiany przy ogniskach przez długie lata. Dlaczego my nie myślimy w ten sposób? Dlaczego czepiamy się tego Konecznego jak pijany płotu? Bo nam się podaje specjalny napar z muchomorów wydestylowany w najlepszych destylarniach whiskey w Szkocji. Niektórzy z nas to żłopią i mają wizje. A to mesjanistyczne, a to przedmurza chrześcijaństwa, a to jakieś podobne, z tą całą wyższością cywilizacyjną na samym szczycie. Ów odwar z muchomorów to propaganda produkowana w XIX i XX wieku na wyższych uczelniach. Dziś się jej już nie produkuje, bo uniwersytet został zastąpiony przez media, a niebawem się go zlikwiduje, przynajmniej w Polsce. W mediach zaś wystarczy postawić Gadowskiego, a za nim na blue boksie dać tego Diugina. I już, omamy gotowe. Dlaczego ja wrzucam Diugina do jednego wora z Konecznym? Bo to są dwie strony tego samego medalu. Nie ma żadnej cywilizacji rosyjskiej panie Diugin. Nie ma i nigdy nie było. Jest tylko otwarty na oścież skład towarów i niewolników, z którego korzysta każdy kto chce. Jak komuś brakuje złota to dzwoni do Rosji i każe sobie przysłać wagon złotych koszulek z ikon. No i tyle. Po czym ja to poznaję, że nie ma cywilizacji rosyjskiej. Otóż wydano w Londynie parę lat temu wspomnienia człowieka, który kończył słynny korpus paziów w Petersburgu, to był Polak, lekarz, obecny przy wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Rosji od wojny krymskiej do zamachu na Aleksandra II. Nazwiska na razie nie zdradzę, ale kiedyś do tego dojdzie. Wspomnienia tego pana mają ponad 900 stron grubości, a najciekawsze jest na samym początku. Oto w Moskwie trwają uroczystości koronacyjne cara Aleksandra, wszyscy są tam gdzie powinni być, ludność, wojsko, hierarchowie, przedstawiciele państw obcych, wszyscy, po prostu wszyscy. Moskwa jest całkiem pusta. Ale co to? Jakiś dziwny widok ukazuje się wracającym z uroczystości koronacyjnych ludziom. Cóż to takiego? Oto w wodzie, przy brzegu rzeki Moskwy (a może Newy, bo to było w Petersburgu, nie pamiętam, uściślę to potem) stoją w podwiniętych spodniach dwaj dżentelmeni z wędkami. Kim są? Otóż są to posłowie dworu brytyjskiego. Oni uznali za stosowne połowić trochę ryb w tym uroczystym dniu. Dla prostego ludu widok, ten mógł być zabawny, może trochę gorszący, ale dla rodziny panującej, hierarchów, przedstawicieli dyplomatycznych sygnał był jasny. I to jest właśnie miły panie Diugin Rosja i jej cywilizacja. Nie sądzę, by się coś w tej sprawie zmieniło w najbliższych latach.

No, ale wracajmy do generała Skrzypczaka. On się tu ostatnio wypowiadał w sprawie fanatyzmu islamskiego. To co powiedział, potwierdza moje tezy i jeszcze raz unieważnia Konecznego. Żaden fanatyzm nie staje się agresywny sam z siebie, bo nikt nie chce umierać, nawet fanatycy. Muszą być spełnione pewne warunki. Musi być dobrze zaopatrzona i posiadająca tajną władzę kasta kapłańska, musi być kadra fanatyków, która wychowa innych fanatyków i muszą być pieniądze. Tylko idiota wierzy w to, że wszystko co doprowadza do zjawiska typu „najazd mongolski na Europę” dzieje się samo z siebie i w końcu eksploduje, bo dzicy już nie mogą wytrzymać napięcia siedząc w swoich jurtach. Fanatyzm islamski został wyprodukowany przez Zachód, tak samo jak wcześnie wenecjanie wyprodukowali krwiożerczych Mongołów.

Mamy więc format dostępny naszym zmysłom dziś, mamy schemat całkiem współczesny, opisany po raz tysiączny przez generała Skrzypczaka, a my nic, furt z tym Konecznym, z tą obroną rubieży i innymi głupstwami. To nas nie obroni, przeciwnie to nas wepchnie pod pociąg. Nas, nie Gadowskiego i jego kumpli. Ten ostatni zaś powinien siedzieć już całkiem cicho i nie pozować na ucznia czarnoksiężnika, bo nie jest nim w istocie. Jest uczniem szamana, a z szamanami w Jakucji jest sprawa taka, piją oni wywar z muchomorów i mają potem wizje. W tych wizjach objawia im się rzeczywisty porządek rzeczy i przez to właśnie Jakuci nigdy nie wybrali się na podbój świata tylko siedzieli zawsze w tych swoich lasach i coś nucili cichutko. Szaman musi przekazywać swoją wiedzę o prawdziwym porządku rzeczy następcom, jasne jest, że nie w formie wykładów i seminariów. Taki uczeń też musi coś wypić, ale oczywiste jest także, że jak młodemu dadzą od razu tych muchomorów w stężeniu takim jak łyka je szef, to zwariuje albo umrze. I dlatego właśnie adepci szamańskiego fachu piją najpierw mocz szamanów po tych muchomorach. Żeby w świat wizji wprowadzić się łagodnie. Dobrze, kurcze, że nie umieją pisać, bo z pewnością po tym moczu pisaliby jak Gadowski.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl gdzie do końca sierpnia trwa promocja Baśni jak niedźwiedź. Dwa tomy w cenie jednego.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka