seaman seaman
2271
BLOG

Bardzo klimatyczny tydzień

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 24

Minister Sikorski był u jakiegoś dziwnego psychiatry, który miał orzec, czy jest on na tyle odpowiedzialny, żeby dać mu do ręki broń. Psychiatra o tyle dziwny, że zamiast pytać, czy pacjent słyszy głosy, zapytał ministra, czy czuje się podsłuchiwany? Przecież dzisiaj w Polsce każdy może czuć się podsłuchiwany, czyli takie odczucie nie może być kryterium zdrowia psychicznego. To już mógłby go zapytać o te watahy – czy nadal ma ochotę je wyrżnąć? To byłoby pytanie adekwatne do powagi przypadku Sikorskiego.

A jest to przypadek skomplikowany i wyjątkowo złożony, dowodzi choćby ezopowy język Sikorskiego w sprawie Janusza Korwin-Mikke, któremu minister w krótkich żołnierskich słowach postawił szlaban na teren resortu. MSZ dopiero teraz uporało się z egzegezą wypowiedzi Sikorskiego, że „dopóki jest ministrem, noga europosła Janusza Korwin-Mikkego nie postanie na terenie MSZ". Otóż wychodzi na to, że tylko skończony prostak może pojmować dosłownie słowa mistrza polskiej dyplomacji. Biuro prasowe MSZ przedstawiło właśnie jedynie słuszną interpretację – należy przez powyższe słowa rozumieć, że „pan Korwin-Mikke nie otrzyma zaproszenia od szefa resortu Radosława Sikorskiego na kolejne spotkanie organizowane w podobnym formacie”. Czyli JK-M może śmiało deptać wszystkie formaty MSZ poza osobistym formatem Sikorskiego. A to jest raczej nieduży  format.

Podobno spółka, która wyprodukowała plakaty PiS tłumaczyła się, że użycie słowa sitwa na określenie rządu Tuska może narażać na szwank dobre imię spółki. To była tak zdumiewająca konkluzja, że zrozumienie podtekstu przyniosła dopiero informacja, iż spółka należy do Agory, wydającej także Gazetę Wyborczą. Tedy jo! - jak mówią starzy Kaszubi. A swoją drogą zabawne, że spółka uznała, iż dobrym zamiennikiem dla słowa sitwa jest określenia władza. Każda władza ma swoje synonimy.

Miro Drzewiecki, abiturient rządu Donalda Tuska i autor bon motu o Polsce jako dzikim kraju, rozsierdził się okropnie, że partia rządząca nazywana jest sitwą. To dowodzi, że Miro na emigracji wewnętrznej stracił wyczucie albo według niego kraj się ucywilizował, a przecież z podsłuchanych rozmów członków rządu wynika wniosek odwrotny. Kto bowiem ma rządzić w dzikim kraju, jak nie sitwa? Drzewiecki jednocześnie zachłystuje się oburzeniem, że plakaty z sitwą to zdziczenie. A co ma być na porządku dziennym w dzikim kraju, jak nie zdziczenie? Wreszcie, Miro przebąkuje o powrocie do wielkiej polityki, a kto w dzikim kraju może być wielkim politykiem?

Taki mamy klimat, że pociągi spóźniają się w zimie z powodu mrozów, a latem z powodu upałów. Chyba kilkanaście dni temu podsłuchałem rozmowę w autobusie - dziewczyna narzekała, że miała zamiar jechać z Gdyni do Łeby pociągiem, jednak zapowiedziano spóźnienie sto siedemnaście minut. Natomiast w autobusie dziewczynie się upiekło, ponieważ droga do Łeby nie jest autostradą, a bramki na autostradach mamy takie, że autobusy stoją w korkach. Dziki klimat w dzikim kraju, jakie bramki takie korki. I tak dalej. Sorry.

Prywatne uczelnie oferują studia bez matury – nieudanym maturzystom proponują status wolnego słuchacza i wpisanie na drugi rok studiów, gdy delikwent wreszcie pokona wymarzony próg dojrzałości. Często przejeżdżam obok prywatnej szkoły, która na banerze reklamowała najpierw maturę w dwa lata, a potem już tylko w rok. Powiedziałem wtedy żartobliwie do mojej żony, że jak dojdą do matury w pół roku, to będzie czas umierać. Wychodzi na to, że przeoczyłem swój czas - system edukacji III RP pokonał wyznaczoną przeze mnie granicę jednym wspaniałym susem.

Legia Warszawa wykluczona z Ligi Mistrzów przez błąd formalny - po wysokim zwycięstwie w pierwszym meczu, praktycznie zapewniającym awans, w  rewanżu wystawiono do gry nieuprawnionego zawodnika. Błąd formalny popełnili, czyli "nieuprawnienia" nie zauważyli: prezes klubu, wiceprezesi, trener i jego asystenci, kierownik drużyny, sam zawodnik, wszyscy działacze, wszyscy pozostali zawodnicy, wszyscy pozostali pracownicy klubu. Toż to wydarzenie na miarę pomieszania języków pracownikom zatrudnionym przy budowie Wieży Babel. A niedowiarkowie ciągle mówią, że cuda się nie zdarzają.

Sąd postanowił o wznowieniu śledztwa w sprawie organizacji lotów do Smoleńska. Musiał być niedostatecznie rozgrzany, gdyż kwestia smoleńska jest arcyboleśnie prosta. To już dawno orzekł prezydent Komorowski i nie słyszałem, żeby dał sobie możliwość apelacji. Decyzja sądu jest tym bardziej niezrozumiała w kręgach zbliżonych do władzy, że państwo już dawno zdało egzamin, skąd więc te wątpliwości? Państwo Tuska do poprawki czy zwyczajna przezorność w kontekście możliwej zmiany władzy?

Nie zamierzałem zaglądać do środka artykułu w GW, który tryumfalnie obwieszczał, że rząd Tuska zniósł wreszcie pozwolenia na budowę. Dom bowiem już budowałem i nie zamierzam powtarzać tej rozrywki. Jednak wiedziony nieomylnym przeczuciem pomyślałem, że zamiast pozwolenia wymyślili jakiś inny haczyk. I to był strzał w dziesiątkę. Zmiana polega na zamianie nazwy, czyli teraz będzie „zgłoszenie” zamiast „pozwolenia”. Ale mam w sobie taką niezbitą pewność, że to „zgłoszenie” będzie równie trudne do sforsowania jak „pozwolenie”. To jest działanie w klasycznym stylu rządu Donalda Tuska - zmiana nazwy zamiast rozwiązania problemu. Ale najbardziej mnie rozbawiła opinia ekspertów, że „dzięki tej zmianie nie trzeba będzie wydawać rocznie ok. 30 tys. pozwoleń na budowę domów jednorodzinnych”. Oczywiście, że nie będzie trzeba wydawać ok. 30 tys. pozwoleń, teraz właściwy organ będzie zatwierdzał ok. 30 tys. zgłoszeń.

Best of Tusk w prezencie dla prezydenta Obamy:

- DVD "Best of Wiedźmin 2: Zwiastuny wideo"

- pudełko z upominkami z "Wiedźmina 2", z trzema złotymi monetami "Wiedźmin 2"

- książka "Wiedźmin 2"

- naklejki "Wiedźmin 2"

- popiersie postaci z "Wiedźmina 2" w kolorze kości słoniowej

Teraz przynajmniej wiemy, czym się bawi Donald Tusk, kiedy Liga Mistrzów ma przerwę.

PS. Udaję się na wakacyjną emigrację wewnętrzną i porzucam blog co najmniej na trzy tygodnie, licząc od niedzieli. To gwoli przestrogi, żeby się przedwcześnie nie radować z mojego odejścia ani tym bardziej nie opłakiwać. Przypominam także, że w sobotę ukazuje się na portalach wSumie i wPolityce kolejny odcinek Alfabetu Szczerego Przywódcy - litery U-V-W: http://wpolityce.pl/polityka/208528-alfabet-szczerego-przywodcy-van-der-coghen-van-rompuy-vincent-rostowski  A za tydzień ostatki abecadła, czyli Z – litera z napisem koniec. 

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka