Dyskusja na temat obchodów 4 czerwca dalej trwa. Trwa niezmiernie od kilku ładnych dni. Wszystko wydawałoby się w porządku, bowiem na temat wielkich uroczystości można się sporo wypowiedzieć i postawić wiele tez, domysłów, co słowa prezydenta USA w konsekwencji mogą znaczyć, co mogą dać. Ale wszystko jednym głupim tweetem popsuł szef naszego MSZ, Radek Sikorski, który wpierw zadrwił z nieobecności prezesa Kaczyńskiego, a potem słysząc powód tej absencji przeprosił. Media jednak temat podchwyciły i się zaczęło.
Przyznam, że miałem tej notki nie pisać, ponieważ byłem wielce przekonany, że temat jak szybko się pojawi, to tak szybko ucichnie. Jednak nic z tego. Wszyscy komentują nieobecność prezesa, a w szczególny sposób czynią to polityczni przeciwnicy Kaczyńskiego. Przede wszystkim z Platformy.
Jak wszyscy wiemy, Kaczyński nie mógł uczestniczyć w obchodach 4 czerwca z powodu niedyspozycji zdrowotnej. Nie chcę wnikać jakiej, bowiem spekulacje, kpiny i głupie domniemania na temat czyjegoś zdrowia są nie na miejscu. Niestety nie wszyscy to potrafią uszanować i zrozumieć, że ktoś nawet taki prezes mógł zachorować i się nie stawić. I że raczej nie był to głupi wybieg, a coś serio było na rzeczy. Nie potafi zrozumieć tego Niesiołowski, który już coś znowu ględzi o podpalaniu przez Kaczyńskiego Polski czy Monika Olejnik, która mówi coś o zdrajcach, a nie jest i nie powinna być autorytetem w tej sprawie. Powinna raczej wziąść przykład z innych dziennikarzy głównego nurtu, którzy co zadziwiające nie krytykują Kaczyńskiego za nieobecność tylko próbują zrozumieć, że ktoś może być chory. To także powinni zrozumieć politycy partii rządzącej chyba, że mają tak przemielone myślenie na ten temat, że w nic to jest sprzeczne z myśleniem Tuska nie potrafią uwierzyć.
