Aleksander Poroh, Kopia obrazu Pabla Picasso
Aleksander Poroh, Kopia obrazu Pabla Picasso
konfederata konfederata
545
BLOG

O niemieckim filmie propagandowym

konfederata konfederata Polityka Obserwuj notkę 10

 

 

       Każde bydle ma swój rozum, mówił pan Zagłoba. Skoro nawet bydlę ma rozum, to i pewnie ludzie takowy posiadają. A jak ktoś ma rozum, to i może pamiętać przeszłość, choćby to czy on ukradł czy jego okradli. Chyba podobnie jest z narodami, choć to pewnie bardziej złożona sprawa.

       Oczywiście wydarzenia są mniej więcej takie same, są wojny, bitwy, zawierane pokoje i sojusze. Ale już ich ocena, kontekst, waga dla tego czy innego narodu może być inna. Dajmy na to takich Amerykanów. Zrzucili bomby atomowe najpierw na Hiroszimę, później na Nagasaki i ani myślą korzyć się z tego powodu przed Japończykami. Japończycy natomiast zagładę ludności obu miast traktują jako zdarzenie wyjątkowo tragiczne, obchodzą uroczystości żałobne itd., ale już za wielką zbrodnię nie uważają mordowania przez armię japońską Chińczyków przed i podczas II wojny światowej, w przeciwieństwie do, ma się rozumieć, Chińczyków. I jakoś żyją. Okazuje się, że nie trzeba zaraz pisać wspólnych podręczników, godzić się, przepraszać, itd.

       Za komuny, tej między 1944 a ok. 1989 r., Polska znajdowała się w strefie wpływów sowieckich. To i nic dziwnego, że Sowieci narzucali Polakom swoją wersję historii, m. in. poprzez emitowane w kinach i telewizji filmy. Dużą rolę odgrywały filmy poświęcone II wojnie światowej, w których to Armia Czerwona wyzwalała Polskę od faszystów itd.

Niestety, Polska znowu nie jest niepodległym państwem. Obecnie, po przyłączeniu do Unii Europejskiej znajduje się w strefie wpływów niemieckich, czego dobrą ilustracją było pokorne całowanie przez premiera Donalda Tuska rąk kanclerz Niemiec Anieli Merkel. Żeby tylko kończyło się to ślinieniem przez Tuska łapek pani Merkel, gorzej, że UE narzuca nam prawa, zakazy, nakazy itp. a my nie mamy na to żadnego wpływu. Ale nie tylko to, oto Niemcy już bez skrępowania, już nie poprzez Centrum Willi Brandta czy jakieś „organizacje pozarządowe”, zajęły się wtłaczaniem w umysły Polaków niemieckiej wersji przeszłości. Mam oczywiście na myśli film „Nasze matki, nasi ojcowie”, który to w porze największej oglądalności pokazuje TVP.

       Co ciekawe, jeszcze niedawno, jak pisała jedna z gazet „Film zaniepokoił prezesa TVP. W liście skierowanym do szefa niemieckiej telewizji publicznej pod koniec marca Juliusz Braun stwierdził, że w filmie posłużono się krzywdzącymi i fałszywymi uproszczeniami w obrazie historycznym Polski i żołnierzy AK. Podkreślił, że treść i forma przedstawionych w nim wątków polskich nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną”. Proszę, minęło niewiele czasu a już film karnie pokazuje polska telewizja publiczna, której prezesem jest, jakżeby inaczej, Juliusz Braun. I co na to pan prezes telewizji? Tak to jest, jak jeden pokazuje gębę a inni rządzą. Rola tego pierwszego sprowadza się do usprawiedliwienia wszelkich łajdactw tych drugich. I taki ma właśnie być dobry prezes, ale też dobry minister, premier i prezydent. Niestety, tak to w tej naszej biednej Polsce wygląda.

       „Trzecią część filmu ma poprzedzić historyczne wprowadzenie, a po zakończeniu odcinka odbędzie się debata z udziałem historyków i ekspertów poświęcona polityce historycznej w Niemczech i Polsce” – przeczytałem w Internecie. Domyślam się, jak będzie wyglądała ta „debata”. Wytłumaczą, że wszystko jest w porządku, tak ma być i Polacy powinni się z tym pogodzić. Ale czy może być inaczej? Skoro pan prezydent Bronisław Komorowski w liście odczytanym przez Tadeusza Mazowieckiego podczas uroczystościach żałobnych z okazji 70. rocznicy zbrodni w  Jedwabnem napisał, że„naród ofiar musiał uznać tę niełatwą prawdę, że bywał także sprawcą”.

       Zauważmy, że Czesi nagrali film o czeskim dywizjonie myśliwskim walczącym podczas Bitwy o Anglię. Całkiem niezły. Polskich pilotów walczyło pod angielskim niebem znacznie więcej niż Czechów i jakoś nasi reżyserzy, producenci itp., nie zdobyli się na nagranie filmu o polskich myśliwcach. Pewnie dlatego, że dobrze zrealizowany film choćby o Dywizjonie 303 mógłby rozbudzić dumę narodową Polaków. A im chodzi o to, żeby Polacy sami sobą pogardzali, wstydzi się, że są Polakami, żeby Polacy o przeszłości własnego narodu wiedzieli tylko tyle, że był on rzekomo sprawcą holocaustu. Takich mamy rządzących. Jest sobie taki Polski Instytut Sztuki Filmowej, jego budżet, tak czy wspak, pochodzi z naszych pieniędzy. Z telewizora dowiedziałem się, że dołożył Polańskiemu do filmu, tak jakby ten był biedy.

       Cóż napisać w zakończeniu? Ginie ta Rzeczpospolita. I obawiam się, że już może być za późno, aby ją z upadku podźwignąć. Kiedyś, zdaje się w stanie wojennym, ludzie manifestacyjnie spacerowali podczas dziennika telewizyjnego, a teraz na wyścigi biegną przed telewizory, żeby oglądać takie samo gówno jak i za komuny.

konfederata
O mnie konfederata

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka