Classic Motel, opanowany przez półdzikie  koty. Zbz
Classic Motel, opanowany przez półdzikie koty. Zbz
ziem bez ziemi ziem bez ziemi
996
BLOG

USA, w stronę Słońca. Stany południowe, notka + zdjęcia

ziem bez ziemi ziem bez ziemi Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Z zimowego, mroźnego, zasypanego śniegiem i spowitego w ciemnościach Nowego Hampshire w kierunku gorącej, słonecznej, pełnej ciepłego oceanu plaż i krokodyli Florydy. W linii zakreślonej przez serpentyny dróg około 3000 km. Powoli kilometr za kilometrem, Słońce wspina się wyżej, dzień się wydłuża, temperatura wzrasta. Stany są tak ciekawe, że przystajemy w różnych miejscach, przez co podróż wypełnia się szczelnie ciekawymi doświadczeniami, obrazami, które po chwili już są tylko wspomnieniami. Massachusetts, Nowy Jork, Nowe Jersey, Pensylwania, Maryland, Delaware, Wirginia, Karolina Północna, Karolina Południowa.
Zazwyczaj posługuję się mapą, lenistwo zwyciężyło, pożyczyłem GPS i zgubiliśmy się w Nowym Jorku. „Turn left”, „turn right”, „exit up ahead”, blablabla. Nie wiadomo kiedy lądujemy gdzieś przed bramką płatnej drogi, w przeciwnym kierunku niż chcemy jechać, nie ma odwrotu, 13 dolców za U-turn... Po godzinnej walce na lokalnych drogach Bronxu i innego Queensu, wpadam na pomysł aby wyłączyć funkcję „unikaj płatnych dróg” i lądujemy na lekko-płatnej autostradzie. Wymknęliśmy się z labiryntu Fauna, Manhattan ginie w oddali, przed nami zakłady przemysłowe Nowej Jersey. Noc się zbliża, parkujemy w Classic Motel, za biurkiem Hindus z ciężkim akcentem, 15 dolarów od osoby, nie ma porannej kawy. W motelu nie przyjmują czworo-nożnych przyjaciół, może dlatego między budynkami biegają pół-dzikie koty.

Wreszcie docieramy nad ocean, w miejsce gdzie pierwsi angielscy podróżnicy zeszli na ląd, „First Landing State Park” w Wirginii. Wysoki krzyż upamiętnia historyczne lądowanie. Krzyż na plecy Indian, bat na plecy Murzynów. Wybieramy drogę wzdłuż wybrzeża, prowadzącą przez niezwykłe widoki piaszczystych plaż, wysepek, niesamowitych konstrukcji. Najdłuższa na świecie przeprawa tunelowo-mostowa, cud ludzkiego wysiłku, 28 kilometrów długa, nad taflą oceanu, dwa dwu-kilometrowe tunele pod wodą. Setki betonowych pali powbijanych w dno, na nich rozpięta wstęga niekończącego się mostu. Mówią, że pal do pala złożony, długi jest na 160 km. Nagle dwu-mostowa, czteropasmowa autostrada zwęża się i wbija tunelem w ocean, aby po kilometrze wynurzyć się ponownie. Wiele kilometrów nad wodą i ponownie nurkujemy tunelem pod powierzchnią i po kilku minutach znów wyskakujemy nad pofalowaną taflę oceanu. Nad tunelami statko-strada dla wielkich jednostek pływających zmierzających, z milionami bardzo ważnych rzeczy, do Waszyngtonu, Baltimore i dalej w świat.

Dalej jedziemy stanową 12-tką na południe, jedna z najpiękniejszych dróg w Stanach. Wbijamy się daleko w Ocean „mierzeją Helską”, tylko o wiele dłuższą, ponad 160 km, i o wiele bardziej oddaloną od brzegu. „Outter banks” składa się z serii wydłużonych wysp, miejscami tak wąskich, że tylko ocean, plaża, droga, plaża, ocean. Zatrzymujemy się aby podglądnąć miejscowe, zróżnicowane na potęgę, ptactwo. Między wyspami mostem, promem i jeszcze raz promem na ląd kontynentu. Drugi prom wyrusza po 16-tej, podróż trwa sporo ponad dwie godziny, na środku oceanu niesamowicie kolorowy zachód słońca, na pokładzie spora grupa (chyba) Amiszów, lub innej ciekawej amerykańskiej „białej mniejszości”. Kobiety w zabawnych czapeczkach, trzewiczkach, długich spódnicach. Mężczyźni normalnie niebieski dżinsy i i-pady ;). Trochę buja, ale poza tym jest miło, mewy ciągną się sznurem za wzburzoną turbinami wodą.

Z rzeczy zabawnych. Poruszamy się czarną KIĄ RIA, cztery osoby, Tajwańska Amerykanka, Hinduska, Francuzka i ja. Wchodzimy do Welcome Center w Karolinie Północnej, za ladą nie-duża starsza pani. Pytam, odpowiada. Jak pytam o jakieś miejsce na mapie, mówi że nie ma okularów, i co chwilę dodaje, że to i to jest dobre dla dzieci ;). Cóż w rozmazanym wzroku zapewne dobiegam wieków średnich, a że wyższy, a one niższe, więc ojciec i córki, tylko kolor trochę się nie zgadza. Pewnie pani miała zagadkę jak dorobiłem się tak zróżnicowanego potomstwa ;).
W innym motelu, (może) właściciel się pyta skąd jestem, mam problemy ze zrozumieniem, bo akcent południowy dość specyficzny, odpowiadam że z Polski. On na to się chwali: Lech Walesa i pyta się czy jeszcze żyje. Odpowiadam, że tak i że ma się dobrze. Mówię mu, że Walesa w Polsce i USA, to dwa różne obrazy. U nas coraz częściej oportunistyczny agent, stojących na plecach niemych i zapomnianych bohaterów, w USA wciąż ikona bez skazy. Oszczędzam mu szczegółów zdaniem: „i niech pozostanie ikoną w twoich oczach”. Człowiek z wyglądu doświadczony i inteligentny, zapewne zrozumiał co miałem na myśli.
Następny przystanek Charleston w Karolinie Południowej. Historyczna perła południowego wschodu, plantacje bawełny i kolonialna architektura.

Zobacz galerię zdjęć:

Niekończący się most. Zbz
Niekończący się most. Zbz Wjazd to podwodnego tunelu. Druga część niekończącego się mostu, za tunelem. Dwie latarnie w Parku Pierwszego Lądowania Na horyzoncie dwie części mostu i statko-strada nad tunelem Krzyż w miejscu Pierwszego Lądowania. Łyse Cyprysy Wschód Słońca nad Wirginią. Na jednej z wysp, ptasi rezerwat. Wystający wrak statku. Tu zatonęło wiele okrętów w drodze go Wirginii. Mewy na uczcie Wielkiej Martwej Ryby. Wielka Martwa Ryba Ocean, plaża, droga, plaża, ocean. Szkielet płynącego żółwia Zachód słońca. widok z promu. Zbz

co by nie napisać i tak nie byłoby to zgodne z rzeczywistością...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości