Stary Stary
1001
BLOG

Karnawał

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 42

Coraz częściej na ekranach telewizorów obserwujemy przewodniczących central związkowych, zapowiadających że rzucą Polskę na kolana, bo się w niej dzieje niesprawiedliwość. Dzisiaj przechodzą do czynu. Chłopi zablokują Warszawę. Przepraszają, ale za mało dostają pieniędzy za samo istnienie. To niegodne i chcą więcej.

 Wzorcem zaś sprawiedliwości jest Kompania Węglowa, w której na dwóch pracowników produkcji wypada jedna piszpanna, za samo istnienie zarabiająca grubo powyżej średniej krajowej. W ogóle płace są tam zależne od stażu, a nie od wysiłku pracownika i w ten sposób realizuje się leninowska zasada „każdemu wedle potrzeb i od każdego wedle możliwości”. W radach zaś nadzorczych spółek zależnych Kompanii zasiadają społecznicy, nie prezentujący specjalnych kwalifikacji, ale za obecność na posiedzeniach otrzymujących dodatkowe wynagrodzenie, równe pensjom pracowników administracyjnych, przychodzących jednak codziennie do pracy.

Kompanijno węglowe eldorado ma się od teraz stać udziałem tych wszystkich, którzy są stowarzyszeni w związkach kierowanych przez demagogów, prezentowanych coraz częściej w telewizjach. Będą to zatem energetycy, kolejarze, rolnicy, pocztowcy i kto tam jeszcze. W przeciwnym wypadku Polska sczeźnie na tych kolanach. Powstaje tylko pytanie, kto na tę sprawiedliwość zarobi? 

Lenin, twórca takiego raju wymyślił początkowo NEP, czyli odejście od własnych zasad. Stalin, bardziej ortodoksyjny rozwinął Gułag, najpierw pomyślany jako sposób na uciszenie wrogów sprawiedliwości społecznej, głoszonej też przez naszych związkowców. Metodą opisaną przez Franca Fiszera z niewinnych dobierał uczestników dzieła darmowej budowy komunizmu i jakiś czas podtrzymywał tak trwanie systemu, kosztem milionów zmarłych z głodu. Potem mu wojna przyniosła zdobycze, pozwalające systemowi przetrwać tak jeszcze pół wieku upowszechnionej nędzy.

Dotąd ludzkość niczego lepszego od obozów i wojen nie wymyśliła dla podtrzymania utopii. Nasi związkowcy nie zaprzątają sobie głowy pytaniami o źródło pieniędzy dla podtrzymania swojej sprawiedliwości. Takiej mianowicie, w której nie komuniści, a oni się staną właścicielami majątku narodowego. Na razie jeszcze w małym stopniu zażywają jego słodyczy. Zamierzają więc rzecz upowszechnić, ale właśnie… kto wtedy opłaci ich społeczną sprawiedliwość? 

Pytanie to dosyć istotne bo się nie udało proletariatowi zapewnić zdolności do samodzielnego życia.  I to pomimo  przyznania mu w czasach komuny nie tylko darmowej nauki, ale i pierwszeństwa w dostępie do niej oraz stypendiów. Kto i jak wypracuje teraz pieniądze na pokrycie kosztów wytwarzania dóbr znowu daremnie rozdawanych wedle związkowej sprawiedliwości? Nowy Gułag, a może wojna?

Wchodzimy w jakąś swoistą pomroczność jasną. Na Zachodzie się odradza skrajna prawica, na południu fundamentalizm religijny, my zaś doświadczamy nawrotu lewactwa, dla niepoznaki poprzebieranego a to za prawicowców, a to za fundamentalistów. Dzisiaj wystąpi w wiejskim przyodziewku.

Tylko za lewicowców się nikt nie chce przebierać. To nawet zrozumiałe. Nie byłoby to bowiem żadne przebranie, nie byłoby więc zabawy.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka