danielik danielik
1251
BLOG

Premier Tusk będzie rozdawał podręczniki. Czyżby wygrał w totka?

danielik danielik Polityka Obserwuj notkę 50

Zastanawiam się, czy pan Wałęsa wskazał panu Tuskowi tę szczęśliwą kolekturę, w której sam przed laty wygrywał, w trudnych momentach w życiu duże sumy pieniędzy, a ten miał duże szczęście w losowaniu i zgarnął całą pulę?

Dlaczego się nad tym zastanawiam? Gdyż pan premier oświadczył, że pierwszoklasiści idący we wrześniu do szkoły dostaną darmowe podręczniki. Jak wiadomo w życiu za darmo, można najwyżej dostać w twarz, więc ktoś musi za nie zapłacić. Rozumiem więc, że słowa pana premiera oznaczają, że rodzice nie poniosą żadnych, ani widocznych, ani ukrytych kosztów?

Jeśli jest to prawdą, to znaczy, że albo wydawnictwa przekażą dzieciakom podręczniki i nie wezmą za swoją pracę, ani złotówki, albo kupi je z własnej kieszeni pan Tusk. Raczej wątpię, aby wydawnictwa postanowiły stać się organizacjami charytatywnymi, więc zostaje opcja druga. Chyba, że jednak za te podręczniki zostaną zakupione ze środków z budżetu państwa? Ale wtedy te podręczniki nie będą darmowe, gdyż nie są to prywatne pieniądze pana premiera, a pieniądze nas wszystkich, również rodziców, dzieci, które mają zostać obdarowane. Oznaczałoby to, że pan premier najzwyczajniej w świecie, że tak użyję poprawnego politycznie stwierdzenia  -„mija się z prawdą”.

Oczywiście człowiek ten doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale słupki poparcia lecą na łeb na szyję, więc codziennie trzeba rzucać w eter jakiś genialny pomysł, który rozwiążę problemy Polaków. Alkomat w samochodzie - ludzie przestaną jeździć po pijaku. Likwidacja umów śmieciowych – dochody Polaków wzrosną. W tym miejscu należałoby się zastanowić, czy nie chodzi tu o załatanie budżetowej dziury, zwiększając koszty pracy, pod pretekstem walki o poprawę losu pracowników? Co oczywiście musi spowodować wzrost bezrobocia lub zwiększenie zjawiska pracy „na czarno”. Przecież umowy śmieciowe nie są przyczyną, ale skutkiem. Są odpowiedzią pracodawców na wysokie koszty pracy.

Gdyby tak je zmniejszyć, to być może wtedy spadłoby bezrobocie? Może więcej pieniędzy trafiłoby do portfeli rodziców? Może wtedy zakup podręczników nie byłby tak ogromnym obciążeniem ich domowego budżetu? Tylko, że wtedy nie byłoby pieniędzy na wypłaty dla urzędników, którzy muszą uszczęśliwiać nas na siłę. Wybierać, co dla nas dobre, decydować z jakiego podręcznika mają uczyć się nasze dzieci.

Oczywiście zaraz pada naczelny argument, który ma zamknąć wszelką dyskusję. Brzmi on „Podobne rozwiązania są stosowane w innych europejskich krajach”. Czy my naprawdę nie możemy zrobić czegoś po swojemu? Czy zawsze mamy bezmyślnie kopiować rozwiązania, które występują w innych krajach? Nawet te najbardziej idiotyczne? Rozumiem, że zakup podręczników dla wielu rodziców jest ogromnym obciążeniem. Tylko, że ścieżka proponowana przez pana premiera, nic nie zmienia, po za tym, że zamiast dyrektorów szkół profity dostaną urzędnicy, którzy zdecydują o wyborze, jednego, najlepszego z dobrych, elementarza. A rodzice, w takiej, czy też innej formie i tak za niego zapłacą…

danielik
O mnie danielik

Otwarty na rozmowę i wymianę poglądów z innymi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka