Nagłe zainteresowanie mediów wszelakich tatuażami, przeklinaniami i miłością do muzyki rockowej nowej gwiazdy rządu PDT można wytłumaczyć tylko w jeden sposób. W ekipie PDT wszyscy muszą lub chcą być jak to nazywam trędy, dżezy i kul. Wzorem szefa, co to swój chłop jest bo piłkę kopie, popłacze sobie na "Królu lwie", maryśkę kopcił i był nawet kibolem. Sam nawrócony Wołek o tym mówił i świadczył, że świadkiem tego kibolstwa. Tak więc albo na poziomie Grasia, albo na poziomie drugiego twitterowego ministerstwa (pierwsze to MSZ), kierowanego przez Bieńkowską postanowiono, że jak ma być gwiazdą rządu PDT to musi być też trędy, dżezy i kul. Wypuszczono więc do zaprzyjaźnionych redakcji "smaczki" o tatuażach Bieńkowskiej, tym że klnie jak szewc i lubi sobie na koncert rockowy pojechać. Czemu sądzę, że wypuszczono? Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że funkcjonariusze medialni przeglądali zapewne dziesiątki o ile nie setki godzin taśm z nagraniami Bieńkowskiej występującej w tiwi aby trafić - o ma tatuaż! Napiszmy o tym. A może ma więcej tatuaży?
Jednak jak zwykle ekipa PDT przegięła ze swoją fajnością i wypozowanym luzactwem bo okazało się, że wicepremiera i ministra została ograniczona tylko do owych "smaczków". A tu musi być jednak chociaż minimum rzeczowości. Rzuciła się więc wicepremiera/ministra do zaprzyjaźnionej telewizji aby narzekać jak to ją tylko wszyscy odbierają przez pryzmat owych tatuaży, itp. a ona przecież taka zarobiona jest i w ogóle łączy resorty w pięść.
Nauka z tego płynie jedna dla PDT i jego fajnościowej ekipy. Jak już robicie wrzutki to róbcie je z głową. Bo dzisiejsi funkcjonariusze medialni to zwykle jakieś dzieci świeżo po ukończeniu Wyższych Szkół Gotowania na Gazie, zatrudniane za pensję 1000 zeta za miesiąc. I trzeba im wszystko i prosto tłumaczyć. To, że mają nadawać o tatuażach i to kiedy mają przestać nadawać o tatuażach a zacząć o nowych wrzutkach.
Bo sami to oni tego na pewno nie pojmą pomimo tego, że PDT i jego ekipę kochają miłością szczerą i prawdziwą.
Komentarze