cogito48 cogito48
342
BLOG

Na wschodzie bez zmian

cogito48 cogito48 Polityka Obserwuj notkę 1

 

Wojciech Młynarski, najwnikliwszy obserwator polskich realiów drugiej połowy XX wieku, w "Piosence kamerzysty" zawarł takie, m.in., słowa:

… Co pan specjalista każe, to w kamerze się pokaże i niech szuka innej pracy kto się wzdraga…

Napisane przez Młynarskiego przed ponad ćwierćwieczem słowa przypomniałem sobie w związku z raportem MAKu. Raport stał się natychmiast przedmiotem dyskusji i komentarzy w mediach, mądre głowy z powagą mówią co polskie władze powinny w tej sytuacji zrobić, a czego robić nie powinny, traktując jednocześnie ów raport z odpowiednim oburzeniem, troską, uwagą czy zdziwieniem. A przecież dziwić się naprawdę nie ma czemu, bo raport, jak inne tego typu dokumenty w kraju pochodzenia, powstał oczywiście w myśl zilustrowanej przez Młynarskiego zasady.

Nie znaczy to, oczywiście, że Władimir Putin musiał marnować swój cenny czas na konsultowanie z Tatianą Anodiną jego treści. Pani Anodina nie jest wszak jakimś nieopierzonym młokosem (o ile można tego słowa użyć w odniesieniu do osoby płci żeńskiej), tylko doświadczoną doktor habilitowaną i do tego generałem. A w Rosji osoby na stanowisku wiedzą doskonale, czego oczekuje Główny Specjalista i potrafią te oczekiwania spełnić – inaczej nie zajmowałyby tych stanowisk.

Metodę tę obecna Federacja Rosyjska przejęła od Związku Radzieckiego, a była ona stosowana zawsze gdy jakiegoś zdarzenia nie dało się po prostu przemilczeć, bo doszło do jego "umiędzynarodowienia". Dopóki o polskich oficerów dopytywał Stalina jedynie Sikorski, ten pierwszy ograniczał się do udzielania wykrętnych odpowiedzi. Ale kiedy Niemcy odkryli masowe groby w lesie katyńskim i nadali sprawie rozgłos, to już nie wystarczyło. Więc gdy tylko Sowieci odwojowali zajęte przez Niemców tereny, powołano stosowną komisję do zbadania, której przewodniczył niejaki Nikołaj Burdenko.

Burdenko to też była persona – profesor medycyny i … a jakże, generał. Nie sądzę, by biegał do Głównego Specjalisty po instrukcje – po prostu wiedział, co raport ma zawierać. I wyszło mu, że to Niemcy.

Wiele lat później, bo w 1983 roku, sowieckie myśliwce zestrzeliły południowokoreański samolot pasażerski z 269 osobami na pokładzie, który w locie z Anchorage na Alasce do Seulu zboczył z przewidzianego kursu i przeleciał nad Sachalinem. Na początku Sowieci twierdzili, że koreański Boeing owszem, przeleciał nad ich terytorium, ale je także opuścił i nie wiadomo co się dalej z nim stało.

Ponieważ jednak gros ofiar to byli Koreańczycy, a na pokładzie byli też Amerykanie, sprawie nie dało się po prostu ukręcić łba. Zadanie informacyjno-propagandowe powierzono więc wysokiej klasy specjaliście – Nikołajowi Ogarkowowi. Ten generałem nie był, bo był już marszałkiem, a wcześniej był czołową osobistością w sztabie generalnym, zajmującą się… dezinformacją.

Taki powinien wiedzieć, co powiedzieć, a jednak nie wiedział. Najpierw więc palnął, że pilot myśliwca pomylił pasażerskiego Boeinga z samolotem zwiadowczym, co trochę przypominało myśliwego strzelającego do żubra zamiast do dzika i podważało zaufanie do wyszkolenia radzieckich pilotów. Więc parę dni później Ogarkow powiedział, że ten Boeing został zestrzelony, gdyż wykonywał misję szpiegowską. Przy całej naiwności Zachodu, była to propagandowa klęska dla ZSRR, więc Ogarkow popadł w niełaskę u Głównego Specjalisty (był nim akurat kagiebista Andropow) i jego kariera była skończona.

A Tatiana Anodina wiedziała; Główny Specjalista jest zadowolony, więc pani Anodina może spać spokojnie. Roma locuta, causa finita. Nie warto więc raportu w ogóle czytać – skoro i tak wiadomo, co zawiera, po co tracić cenny czas?

 

PS. Wyłowione z Morza Japońskiego czarne skrzynki koreańskiego Boeinga przekazano Amerykanom w 1992 roku. Dlaczego Putin miałby się bardziej spieszyć? Pewnie i Rosjanie mają odpowiednik przysłowia Co nagle to po diable.

cogito48
O mnie cogito48

Cogito ergo sum - dlatego nie przepadam za salonami

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka