tutejszy tutejszy
1091
BLOG

Jarosław Kaczyński i pani Alicja*

tutejszy tutejszy Polityka Obserwuj notkę 13

 Zapowiedź przyjazdu Jarosława Kaczyńskiego postawiła wszystkich na baczność.Wiele osób nad tym przedsięwzięciem pracowało, a na koniec wpadło do nas kilku posłów, radnych i funkcjonariuszy PiS, którzy rozsiedli się w fotelach i przybrali pozy zasłużonych weteranów.

Mój sceptycyzm wobec wielu działaczy PiS nie malał, ale zrekompensowałem sobie ich obecność zaproszeniem kilku zwykłych sympatyków PiSu, którzy bardzo pomagali przy zbieraniu podpisów. Wśród tych życzliwych osób była pani Alicja, osoba będąca już na emeryturze, lecz wciąż urzekająca elegancją i kulturą. To wizyta u niej w domu natchnęła mnie do napisania tekstu: „Widziałem Polskę!”**. Sama jedna zebrała setki podpisów i zorganizowała na swoich osiedlu mini-sztab, od którego PiSowskie kacyki mogłyby się uczyć poziomu organizacji, ale i kindersztuby oraz zwykłej elokwencji.

Premier Kaczyński przyjechał punktualnie. Zaraz przez ochronę przedarło się dwóch młodych działaczy partyjnych – przybyłych przed chwilą - którzy przywitali gościa słowami: „wszystko już przygotowaliśmy” (sic!). Ocho – pomyślałem – oto nam się rodzi nowa nomenklatura. I na tyle mnie to przygnębiło, że do końca przedsięwzięcia wykonywałem tylko swoje zadania, bez szczególnego entuzjazmu, który miałem wcześniej.

Kaczyński był w dobrej kondycji, choć trochę zmęczony – umysł jednak miał jasny, bo oprócz przemówień i podziękowań, jeszcze dyskretnie ogarniał polecenia dla Ilony Klejnowskiej i nawet dla swojej ochrony – to naprawdę robiło wrażenie. Generalnie Prezes otoczony jest potrójnym kordonem – najpierw jest niezwykle profesjonalna ochrona, drugi krąg tworzą pisowskie lizusy, a trzeci dziennikarze. „Jak on widzi ten świat zza potrójnego kordonu?” – zastanawiałem się.

Pani Alicja z onieśmielającą kulturą podziękowała mi za zaproszenie i zapytała, czy mogłaby podejść do Premiera, bo ma mu niesłychanie ważną rzeczy do powiedzenia. Westchnąłem tylko: jeśli da pani radę się przebić, nic nie stoi na przeszkodzie.

- Ależ ja sobie poradzę, chciałam tylko wiedzieć, czy Panu nie narobię tym wstydu.
- Pani? Mnie? – żachnąłem się, i powlokłem spojrzeniem po posłach, senatorach i radnych, którzy wrastali w krzesła i fotele, puszyli się przed kamerami, a nadymani kombatanctwem, prawie że unosili się pod sufit. „To oni nam robią wstyd” – pomyślałem tylko.

Po godzinie Kaczyński dał znak swoim ludziom – pora było jechać do następnego miasta. Ochrona rozgarnęła dziennikarzy i premier Kaczyński usunął się sprzed kamer. I wtedy niemalże znikąd pojawiła się pani Alicja, w szykownej marynarce, ze starannym makijażem. Kaczyński podniósł rękę do ucałowania, ale pani Alicja nie puściła go tak łatwo. Kaczyński nachylił się, by w szeleście fleszy cokolwiek usłyszeć, ja jednak słyszałem dobrze i bez tego.
-Szanowny panie premierze, bardzo bym chciała pana zapewnić… cała parafia św. Jadwigi jest z panem… - oświadczyła pani Alicja. Trudno mi było się nie uśmiechnąć. „Niesłychanie ważna rzecz do powiedzenia”
Kaczyński podziękował, ukłonił się, czas na więcej nie pozwalał. Jednak postąpiwszy krok naprzód, wzdrygnął się, zatrzymał, twarz rozjaśnił mu uśmiech. Odwrócił się z powrotem i ze szczerym uśmiechem zapytał:
- Pamiętam. Młoda parafia, ale bardzo patriotyczna od samego początku. A w zeszłym roku… (i tutaj nie usłyszałem)
Rozpogodzonej twarzy pani Alicji nie da się opisać, skinęła tylko głową z dyskretnym uśmiechem.

Wraz z odjazdem czarnej Skody napięcie opadło. Posły i senatory rzuciły się na szwedzki stół, a potem ze zwinnością nuworyszy zniknęły z sali bankietowej. „Ach, wielmożni adiutanci Kaczyńskiego – wezwałem ich w duchu – gdybyście mieli chociaż ułamek tej przytomności i tej klasy co wasz Prezes…”. Widocznie tak musi być… Do silnych i – nie bójmy się tego powiedzieć – wybitnych osobowości, zawsze przyczepi się pełno tałatajstwa. Sam Kaczyński widzi chyba całkiem nieźle zza potrójnego kordonu, a i tacy ludzie jak pani Alicja, potrafią go zobaczyć takim, jakim jest.

Tutejszy

* Historia prawdziwa. To co widziałem, słyszałem i czułem, skrzętnie opisałem i – czy to się komuś podoba, czy nie – tak było!
** http://niepoprawni.pl/blog/2005/widzialem-polske

tutejszy
O mnie tutejszy

Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka